Mój mąż seksoholik
Kashya,Minimalizm, bardzo podoba mi się pomysł na stworzenie grupy wspomagających się par w których jedno z nich jest uzależnione od seksu. Zapytałam o to mojego męża i niestety On jest przeciwny angażowani się w takie przedsięwzięcie. Być może nie jest na to gotowy, a może nigdy nie będzie. Ale chętnie będę wam kibicować. Napiszcie proszę jak miałoby to wyglądać i jaką rolę miałoby spełniać.
Kashya, czy chcesz czy nie, Ja widzę siebie w zachowaniach, zarówno w twoich, jak i Minimalizmu.Nie mam zamiaru tutaj nikogo diagnozować, szufladkować,oceniać, czy prostować jego myślenie. Tak jak napisałaś, każdy jest inny,każdy partner jest inny i nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, a mimo to schematy wielu zachowań są identyczne.
Ja wiem jaką harówką jest praca nad sobą. Najciężej jest przestać się okłamywać.
Kashu z tego co poczytałam, aleksytymia to nie brak odczuwania to nieumiejętność rozpoznawania i nazywania swoich emocji i uczuć. Kołatanie serca, drżenie rąk, czy tzw. "miękkie nogi" itp. pojawiają się gdy się boimy i są reakcją na strach. Aleksytymik nie połączy tych objawów z uczuciem strachu, będzie szukał somatycznych powodów tego co czuje. Nikt się z tym nie rodzi, aleksytymia kształtuje się podczas rozwoju,kiedyś niejednokrotnie musiał zapłacić wysoką cenę za posiadanie uczuć i emocji. Dlatego nauczył się ich nie zauważać, zaprzeczać ich istnieniu.A terapia polega na nauce odczytywania uczuć innych, a potem swoich.Nigdzie nie znalazłam informacji że "aleksytymik nie ma szansy na terapie bez pomocy kogos bliskiego kto powie mu co on moze czuc, pomoze zidentyfikowac stany i uczucia. terapia aleksytymi opiera sie na wspolpracy z partnerem/rodzicem itp."
Ale Ja przeczytałam tylko kilka artykułów, nie "wgryzłam" się dość głęboko w temat, żeby "robić" za eksperta,mogę się mylić.
Kashya mam nadzieję, że przyjmiesz za fakt, że Ja tak samo jak TY nie mam " potrzeby 'mania racji'"- po prostu wydało mi się dziwne, że pomoc w terapii polega, choćby w malutkiej części na mówieniu "teraz to co się z Tobą dzieje może być wynikiem....." . I to jest jedyny powód mojego zainteresowania tym tematem i powyższego wywodu.
Kashyu napisałaś "wierze ze dobrze robie to co robie, ale tez staram sie byc otwarta na nowe doswiadczenia i nowe informacje. nie zakładam z gory i nie odrzucam.". To jest jeden z momentów w których widzę siebie. Gdyby nie ta wiara nie zaszłabym tu gdzie jestem. Pewność, że robię dobrze prowadziła mnie przez dwa i pół roku, to dzięki niej postępowałam jak najlepiej mogłam. To z powodu niej popełniłam tyle błędów, to również dzięki niej dokonywałam złych wyborów i głupio myślałam, i wreszcie dzięki niej cierpiałam więcej niż musiałam. Dziękuję sobie za tę pewność i za to wszystko o czym właśnie napisałam.
Pewnie moje słowa wyglądają na daleko posuniętą ironię, ale zapewniam Was nie ma tu jej, ani odrobiny.
Wychodzenie ze współuzależnienia to długotrwały proces, bardzo bolesny i długi i niestety nie ma tu drogi na skróty, nie ma ułatwień, ani podwózki. Trzeba ją samemu przejść, wiele razy upadając. I to dzięki pewności że robię dobrze, podnosiłam się i szłam dalej,to dzięki niej podążałam do celu, a ból który odczuwałam z powodu złych wyborów był zbawienny, bo był jedynym ostrzeżeniem, że zboczyłam z trasy.
Kasyha masz bardzo dużo schematów myślowych, które były moim udziałem, do dziś czasem się pojawiają, ale nie będę o nich pisać, bo to są twoje schematy, a Ja mam swoje, ignorancją byłło by z mojej strony wytykaćć JE TOBIE, bo nie jesteśmy jedną osobą i to co dla mnie złe dla Ciebie może być zbawienne. Pozwól że czasem zadam jakies pytanie czy odpisze na twój post.
Minimalizm napisz proszę jak radzisz sobie ze złością .



  PRZEJDŹ NA FORUM