Mój mąż seksoholik
Ikar bardzo ci dziękuję za te słowa. Teraz odrobinę cię poznałam, ale nie tylko.
Twoje poprzednie słowa wydały mi się sztuczne, każde słowo pod kontrolą, logiczny aż do bólu. Ale nie chcę tego analizować, czy udowadniać, czy tłumaczyć że mam rację.Bo to nic nie zmieni, moje odczucia i tak zostaną, twoje również.
Natomiast ostatni post, w moim odczuciu jest inny.
Przeczytałam go 3 razy.Moja pierwsza myśl była taka:Boże On na prawdę nie rozumiał.I nie myślałam o Tobie wesoły
Ikar myślę,że nie jesteś w stanie pomóc swojej żonie, z prostego powodu, nie masz umiejętności cofania czasu, czy wymazywania pamięci. Ona sama musi przejść ten ból.
Nie rozumiesz, dlaczego było lepiej, a jest gorzej? Wiesz dlaczego kobiety decydują się na drugie i kolejne dzieci, mimo tego co przechodzą podczas ciąży i porodu? A jest tego nie mało,poranne mdłości, zgaga, opuchnięte i obolałe nogi, bóle w plecach, sylwetka przez kilka miesięcy przypomina bardziej pingwina niż kobietę. No i hormony szalejące przez kilka miesięcy. A na koniec poród. Potem nieprzespane noce, wieczne zmęczenie i brak czasu na cokolwiek. A mimo to decydujemy się na to, bo wiemy, że za to czeka nas dużo dobrego, że złe samopoczucie minie. Jesteśmy, jako ludzie znieść niewyobrażalne cierpienia. Ale niektóre możemy ominąć, nie decydować się na rzeczy, które przynoszą ból. Zawsze mamy wybór, w życiu musimy tylko dwie rzeczy urodzić się i umrzeć. Ty też masz wybór, możesz odejść od żony i uniknąć tych sytuacji, które masz dziś. Drugi wybór to zostać i przejść to wszystko. Nie masz obowiązku niczego jej zadośćuczynić,nie masz obowiązku jej wspierać, ani znosić jej zachowań, wygadywań i bólu który od niej dostajesz. Myślę nawet,że jak byś chciał robić teraz cokolwiek z obowiązku to twoja żona nie przyjęła by tego. Ale jak chcesz aby wasze małżeństwo przetrwało,chcesz widzieć jak twoja żona się uśmiecha, to miej świadomość co cię czeka.
Kiedyś zrozumiałam, ze mój mąż musi mnie bardzo kochać, bo bez tego nie zniósł by tego jaka byłam.
Ale to nie znaczy że masz to znosić,nie musisz się godzić na wszystko. Zawsze powtarzałam mojemu mężowi -zadbaj o siebie to zadbasz i o mnie-i choć czasem tego nie rozumiałam, dziś wiem że to jedyna i słuszna droga. Zadbaj o siebie bo tylko na to masz wpływ. Twoja żona sama sobie poradzi, zobacz do tej pory zajmuje się swoim i twoim leczeniem, i pewnie nie muszę pytać czyim intensywniej?
Opowiem ci jakie cenę zapłaciłam Ja i mój mąż za moje dbanie o niego i za jego chęci spełniania moich oczekiwań.
mąż:
-uzyskał pewność, że jest kochany.
-zakładał że kiedyś mu wybaczę
-zniesił wszystko za to przekonanie
-przez to że robił to co Ja chciałam odbierał sobie prawo do decydowania o sobie
-pogłębiało się jego złe zdanie o sobie,
-pogłębiało się moje złe zdanie o nim
-spowodowało że nie tylko nie odbudował zaufania, ale przekonał mnie, że nie mogę mu ufać.
-miałam do niego pretensje że się nie stara.
myślę,że można by tu jeszcze długo wyliczać.
A moje oczekiwania były proste, On ma się leczyć. Moja chęć kontroli jego leczenia, przyniosła więcej złego niż dobrego. Ale dziś wiem,że tak musiało się stać, żebyśmy oboje zrozumieli, że nie tędy droga.
Pewnie się zastanawiasz po co była moja wstawka o ciąży i porodzie? Otóż wyobraź sobie, że kobieta wie że jest w ciąży, ale nie wie co i jak się zmieni podczas tego stanu. Wyobraź sobie że nie wie ile to potrwa. Jak ciężko by przeżyła te 9 miesięcy nie rozumiejąc co się z nią dzieje i kiedy skończy.
Ikar
Bardzo poruszył mnie ten fragment:
Moja walka nie jest wcale spektakularna. Trzeba by ją zakwalifikować do tych nudnych potyczek. To takie ciągłe nudne zmagania. O to, żeby nie zapomnieć zadzwonić do żony, bo się będzie denerwowała, żeby zachować cierpliwość i łagodność wobec codziennych oskarżeń, mądrość wobec pytań, na które szukam odpowiedzi równie gorączkowo jak i bezskutecznie. Żeby zachować pokorę i zaakceptować kolejną porcję wyrzutów i pretensji żony. Żeby przyjąć je jako prawdę, jako lekcję, kolejną dawkę pomocy i wsparcia, płynącego z głębi serca, bo taki w istocie mają sens i charakter. Ale jakże trudno to zauważyć wśród potoków słów zrodzonych z goryczy i cierpienia, skutecznie ożywiających historię, do której tak bardzo chciałbym już nie wracać.a

Dziś myślę, że lepiej by było jak by mój mąż nic nie odpowiadał, niż szukał wymyślał odpowiedzi. Ale wiem,że dostałoby mu się za milczenie. Ignorant to bardzo delikatne określenie jakie by usłyszał. Kłopot polegał na tym, że Ja chciałam odpowiedzi których nie było,wyjaśnień niewyjaśnionego.

Ikar co do terapii, mogę ci trochę podpowiedzieć. Poszukaj Poradni Leczenia Uzależnień, może być prywatna, byle miała podpisany kontrakt z NFZ, w każdej są lekarze psychiatrzy, idź na wizytę i poproś o skierowanie do psychologa, wtedy korzystasz z dofinansowania. Ważne aby psycholog miał doświadczenie w leczeniu uzależnień.


  PRZEJDŹ NA FORUM