seksoholizm
mój mąż -seksoholik
    kashya pisze:


    rozumiem, ze podkreslanie ze nie znalazłas badan ze kontola działa in plus oznacza, ze znalazłas badania mowiace ze kontola szkodzi? chętnie zapoznam się z nimi. daj namiar. zawsze warto zweryfikowac swoje podejscie. moze w tych tekstach znajde cos co kaze mi zmodyfikowac nasz sposob na zycie.

Kashya, nie chcę odbijac piłeczki, ale napisz proszę, jaki rodzaj terapii ma u podłoża kontrolę małzeńską, albo chociaż ją zawiera? Za tym, że kontrola szkodzi przemawia chociażby literatura dot. współuzależnienia :-)
Mnie osobiście szkodziła na pewno. Na mojej "liście abstynencyjnej" w leczeniu współuzależnienia "kontrola" była na pierwszym miejscu, a zaprzestanie jej - kluczowe w uzyskiwaniu stabilności. Mój mąz tez na początku sam prosił mnie o kontrolowanie niektórych jego poczynań, ale szybko okazało sie, że to zwykła manipulacja, bo oszukiwał w innych obszarach. Teraz to, co wyszło - to przypadkiem i nawet lepiej.
Mam poczucie, że z każdego kolejnego doła wychodzę silniejsza i bogatsza.
Mnie moja wiedza psychologiczna uratowała - w ciągu jednej nocy pootwierały mi sie wszystkie klapki ze studiów, przypomniała cała literatura dot.uzależnień i seksuologii - chociaż nie pracuję zawodowo w tym obszarze.
Wiedza jest bardzo ważna, przynajmniej na początku, ale dla mnie ważne były zmiany w moim sposobie myślenia, co sie dzieje bardzo powoli i mam jeszcze dużo do zrobienia.
Inaczej niż Kashya, nie traktuję tego uzależnienia i współuzależnienia jako PTSD, tylko jako ukoronowanie mojego całego życia jako DDA, jako naturalnej konsekwencji nie leczenia DDA, jako naturalnej konsekwencji mojej pychy i buty. Mam co robić dla samej siebie.
Bardzo dużo korzystam z S-anon, pomimo, że może trącić sekciarstwem, to nie opiera sie na klepaniu po pleckach i trzymaniu za recę, tylko jest sporo materiałów do pracy własnej, materiałów, które przyszły ze stanów i ich działanie jest potwierdzone doświadczeniem dłuższym niz nasze.
Nie korzystam z terapii współuzależnienia w moim mieście, nie mam zaufania do tych ośrodków. Poznawczo-behawior. jest dla mnie za płytka.
Ale korzystam z innej terapii, która sięga głęboko do moich bardzo wczesnych problemów. To, co teraz - to nie tylko problem sam w sobie, ale konsekwencja tego, co wcześniej.
Ale to racja, że każdemu pomaga inne podejście, bo to musi trafić na odpowiedni grunt osobisty.
To, co wiem na pewno - na początek żadnych gwałtownych ruchów i nagłych decyzji.


  PRZEJDŹ NA FORUM