Mój mąż seksoholik
kashya jeszcze raz dziękuję wesoły jesteś tym co teraz potrzebuję. Piszesz:

słuchaj serca wesoły ja tez w pierwszym odruchu szukałam pomocy na forach to tylko słyszałam- zostaw drania, to dziwkarz jedne, szanuj sie...

Ja właśnie dostałam całkiem inne zwroty - próbuj, wasze małżeństwo jest tego warte. Wiele osób na czele z bardzo znanymi psychologami z dziedziny uzależnień od środków psychoaktywnych (naszych bliskich przyjaciół) mówią że wierzą, że nasze małżeństwo wyjdzie z tego obronna ręką i będzie jeszcze lepsze. Nie słucham serca, bo moje serce za bardzo krwawi. Słucham rozsądku i płynę z prądem, czekam co los przyniesie.
I czuję że to za mało. Wczoraj mój M. poprosił mnie żebym walczyła a ja zdałam sobie sprawę że nie walczę, czekam co się stanie. Ale przez to czekanie, nic się ze mną nie zmienia. Nie jestem w stanie przejść nad tą zdradą jak nad obkjawem choroby, odbieram to bardzo osobiście.
Nie mam nawet pomysłu jak walczyć, gdzie iść?
Możesz mi coś podpowiedzieć?
ps. książki doszły, przejrzałam pobieżnie i na razie poszły na półkę. Za bardzo wizualizuję sobie mojego M. w różnych sytuacjach tam opisanych.


  PRZEJDŹ NA FORUM