Mój mąż seksoholik
Oczywiście masz rację że każda sytuacja jest inna. Ja od początku mówiłam że każda kobieta ma inny próg wrażliwości na różne rzeczy (niektóre kobiety zgadzają się na bicie) a ja jestem bardzo wrażliwa na punkcie wierności.
Dzięki za pomysływesoły cześć z nich już próbowałam:
-pamiętnik, zapisałam dwie strony i jakoś mi umknęło...ciągle zapominam, wiec chyba pisanie na siłę nie ma sensu. Za to pomysł bloga jest fajny, muszę pomyśleć.
-opowiadać wokół- jestem za i robię to od samego początku. Moi najbliżsi przyjaciele wiedzą, nasi wspólni również. Nie zagłębiałam w to ludzi z pracy czy znajomych M. bo to już jego decyzja. Napisałam też o tym na jednym forum i odzew mnie powalił. Dla mnie miało to kilka zwrotów, po pierwsze ukrywanie dla mnie jest pierwszym krokiem do współuzależnienia, po drugie musiałam wykrzyczeć jak bardzo jestem zraniona, kolejne to to że powaliło mnie ile zdrady jest wokół mnie. Na 8 moich bardzo bliskich koleżanek/przyjaciółek 5 zostało zdradzonych. To samo na forum, odzywało się mnóstwo dziewczyn które też to przeszło.
-zupełne odcięcie- ja też nie potrafię smutny
-udawanie że nic się nie stało- też nie moja bajka.
-medytacja lub rozwój duchowy- myślałam o tym ale jakoś przez 3 mc nie dotarłam nadal do kościoła(przepraszam byłam raz na mszy z dzieckiem i ryczałam jak bóbr)
-wolontariat- to zostawimy jak nic innego ni będzie działać wesoły
-terapia- tak tu podpisuję się dwoma rękoma. Tylko ni wiem trochę gdzie. Myślałam o S-Anon ale coraz mi dalej do tego. Brak informacji zwrotnej, brak terapeuty...to chyba tez zostawię na później.
-wyjazd- zastosowałam w pierwszych dniach, spakowałam się i poszłam do hotelu. Dla mnie nie było to wcale najlepsze, bo przeryczałam ten czas pisząc sms z kochanką mojego M. Ale wyjazd teraz mi też chodzi po głowie. Co prawda będzie to trudne w mojej sytuacji- jedno dziecko w wieku przedszkolnym i niemowlak skutecznie utrudniają bycie samą.

I na zakończenie bezruch to też nie mój klimat, to jest pierwsza sytuacja w moim życiu kiedy zapadłam w taki marazm. Walczę całe życie jako DDA miałam sporo do przerobienia. Ale chyba wychodzę z tego marazmu, zaczynam czytać (nawet te książki odłożone na później), szukać pomocy, jestem tutaj... to chyba oznaka wyjścia z odrętwienia.
Ja też wiem ze mój mąż mnie kocha, nie wiem czy jestem w stanie docenić to co robi teraz i czy ten związek zyska nową wartość. To trochę tak jak kobiety alkoholików jak ci trzeźwieją często odchodzą bo okazuje się że ich facet jest całkiem kimś innym...




  PRZEJDŹ NA FORUM