Mój mąż seksoholik
Gocha44 dzięki że napisałaś. Pewnie dla mnie jak i dla kolejnych żon/ partnerek które tutaj dotrą jest to dobry dowód że się udaje. Oczywiście ja nie oczekuję "złotych rad" bo każda sytuacja jest inna i wpława na nią nie tylko uzależnienie czy podłość z jaką zranił nas mąż/partner ale też i sytuacja życiowa w jakiej jesteśmy. Ja na przykład mam dwójkę dzieci z czego jedno ma 3 tygodnie i dla nich muszę spróbować. Sama jestem z rozwiedzionej rodziny i naprawdę nie chcę tego fundować moim dzieciom. Wiem też że będę przechodzić skrajne uczucia od euforii do ponownego załamania.
Teraz jestem na etapie zastanawiania się czy on jest tego wart. Tego bólu, tych łez, tego że moja kobiecość moja pewność siebie a pewnie i samoocena leżą i kwiczą. Czy nie lepiej zakończyć, przeżyć żałobę związaną ze stratą i zakończyć temat, żyć dalej... nie wiem.
Jeśli chodzi o S-Anon to oczywiście że ja tego nie skreślam, to kolejny kawałek na mojej drodze, a to co napisałaś jak najbardziej mnie przybliża do tego żeby się pojawić na spotkaniu wesoły
Na razie planuję udać się do psychologa z poradni w której mój M jest na leczeniu, do kobiety która właśnie specjalizuje się w pracy z seksoholikami.
Napisz jak Ty sobie radziłaś na początku? Pamietasz kiedy może przyszedł taki etap zwrotny?
Bo ja czuję że stoję w miejscu, próbuję szukać różnych pomysłów żeby pójść dalej albo zakończyć tą "bajkę" albo wejść całą sobą w proces odbudowy tego co było "bajką". Pomysły są różne od proszenia kochani o wysłanie wszystkich sms (co oczywiste że jak je przeczytam to raczej mi się nie poprawi że to tylko uzależnienie tylko raczej zaboli jeszcze bardziej co pewnie ułatwi decyzję o zakończeniu tego związku), ale głównie mam pomysły pozytywne jak wyjazd w góry, wspólny poród czy wcześniej wizyta na usg. Wszystkie pozytywne przeżycia niestety zakończyły się odwrotnym skutkiem, znów popadałam w kilkudniowy dół psychiczny.


  PRZEJDŹ NA FORUM