Mój mąż seksoholik
Gocha, dzięki za wszsytko co powiedziałas. jesli chodzi o wspoluzaleznienie- nadal jestesm tego zdania co przedtem. od chwili kiedy sie dowiadujesz to albo wchodzisz w to wspoluzaleznienie albo nie. nie wymyslilam tego sama - to z literatury. jesli masz zyczenie odszukam i podam linki. w carnesie jest napewno test na wspoluzaleznienie- ja go tez zrobilam. nie jestesm wspoluzalezniona.
pytasz co zrobilam dla siebie- przy zalozeniu ze nie jestesm wspoluzalezniona nie musialam az tak bardzo niczego robic- z prostego powodu: robilam zawsze cos dla siebie, dbalam o siebie- w sensie emocjonalnym, psychicznym. i nie znalazlam sie nagle w sytuacj kiedy musze sie jakos ratowac z zycia ktore do tej pory prowadzilam. oczywiscie musialam otrzasnac sie z szoku, musze tez radzic sobie czasem ze zlymi wspomnieniami - ale to musi kazdy kto przezyl traume. i tyle. nie mam tez powodu przezywac odciecia czy oderwania- nigdy nie zylam w symbiozie.
mowienie o sobie to nie byl jedyny sposob, i tez nie do konca ukierunkowany na radzenie sobie (choc czesciowo tak). chodilo tez o to ze po pierwsze nie mialam zamaiaru udawac ze w naszym malzenstwie jest dobrze kiedy nie bylo, a po drugie nie chcialam potem tego tlumaczyc w razie gdyby sie nie udalo (co nadal biore pod uwage). natomiast napeewno sposobem bylo czytanie i szukanie informacji. jest nadal. i w duzym stopniu wystarcza. na samiutkim poczatku chcialam tez wiedziec czy komus sie udalo. ale teraz jest to znacznie mniej istotne.
pytasz co robie dla siebie- to co zawsze. nie do konca rozumiem to pytanie- pisalam przeciez ze nie zaniedbalam zadnego waznego dla siebie obszaru i caly czas sie rozwijam i emocjonalnie i intelektualnie. nie bardzo wiem co jeszcze mozna dla siebie robic. postrzegam moje zycie jako takie ktore realizuje sie tak jak tego oczekuje. jedynym nieoczekiwanym elementem jest seksoholiz mojego m. ale to jest odrebna ode mnie osoba i niezaleznie od tego czy on sobie poradzi czy nie to nie na nim opiera sie moje zycie (tzn on jest bardzo wazna czescia ale nie jedyna, tylko jedna z kilku waznych). wiec jak na poczatku tego akapitu- nie wiem o co pytasz? a co Ty zrobilas dla siebie? (oprócz terapii/sanon - bo to juz doczytałam)moze jak wymienisz te zeczy to bede wiedziala o co chodzi bo troche nie wiem jednak wesoły

jesli chodzi o kontrole- masz racje, mysli nie mozna kontrolowac. absolutnie tez zgadzam sie ze kontrola nie jest sensowna na stale. ale jesli kotrolujesz 9 z 11 (przykladowo) obszarów to seksoholikowi zostaje tylko jeden. a na poczatku kiedy przed nim stoi i tak tyle wyzwan to po prostu łatwiej. oczywsicie jak bedzie chcial cos zrobic to i tak zrobi. ale jesli bym zalozyla ze bedzie chcial to nie byloby sensu w ogole go wspierac i byc z nim. raczej patrze na to ze on zrobi to cos dlatego ze nie da rady choc bardzo chce, a nie dlatego ze chce nie dac rady i zrobi wszsytko zeby mnie oszukac. z takim zalozeniem w ogole nie warto probowac. ja zalozylam jego dobra wole i ta kotrola miala sluzyc nie tylko mojemu komfortowi ale i pomaganiu w pierwszych krokach i byla absolutnie dobrowolna. urzadzenie do podsluchu zaraz sie zepsulo bo to chinski badziew wesoły a funkcji gdzie jest dziecko czasem uzywam- jak robie kolacje a on wraca akurat wesoły czyli jakby w tej chwili ta kontrola jest niepotrzebna.

jesli chodzi o to co moglo wzbudzic moja czujnosc- nie dokonca chyba precyzyjnie to napisalam. chodzilo mi o to ze jakbym byla osoba ktora nie ma zaufania do męża to jedynym czasem/miejscem ktore moglam sprawdzic byla praca. ale tez dodalam ze to normalne w tym zawodzie wiec zadnych de facto podtaw do sprawdzania nie mialam.
jesli chodzi o zaufanie- to faktycznie taka szczegolna beztroska nie wroci raczej nigdy. to se ne wrati... :/ ale u mnie tez wyglada to tak ze jesli cos mnie zaniepokoi to sprawdze. jesli okaze sie ze mnie zdradzil- to sie rostajemy. oczywiscie ze to bedzie bolalo, ale zawsze umialam zyc sama i teraz tez dokonam tego wyboru.
w mojej rzeczywistosci jednak wiele zmienia uznanie seksoholizmu za chorobe. jestem na biezaco z badaniami na ten temat i czekam na to. wplywnie to na przyklad na moja gotowosc do wybaczenia mu. zmini to moj stosunek do bolesnych wspomnien.byc moze zmieni sposob w jaki on prowadzi lecznie.


  PRZEJDŹ NA FORUM