Mój mąż seksoholik
    kashya pisze:

    oczywiscie ze jednostronnosc jest w tym co proponuje ale nikomu nie mowie ze to jedyna droga i nie krytykuje innych podejsc. mąż sam zaproponował mi wariograf- to jego pomysl poniewaz zalezy mu zebym wiedziala ze od chwili złozenia obeitnicy dotrzymuje słowa. i to jeszcze konkretniej chodzilo o dopuszczenie sie zdrady (tu nie ma miejsca dywagacje- obowje ustalismy co rozumiemy pod słowem zdrada) a nie wpadek z pornografia czy masturbacja bo na to bylam gotowa. i co w tymz złego? jesli sie na cos z kims umawiasz, decydujac sie ze dasz mu szanse, to dlaczego nie mozna tego sprawdzic czy ten ktos sie wywiazał i na tej podstawie podjac decyzji czy chce sie dalej w to iść czy tez nie?

Nie ma nic złego w umowach dwóch osób.
Kashya dla mnie taka umowa nie ma prawa bytu , bo to nic innego tylko zgoda na trwanie w nałogu, pod warunkiem że będzie go kontrolował. Tak jak alkoholik pił by tylko piwo. Nie ma trzeźwości na pół gwizdka. Ale to twój wybór.
Minimalizm bardzo fajnie to napisałaś, choroba zatacza krąg. A ja dodam, że bardzo to pasuje do tego co ja chciałam napisać"seksoholik prosi zajmuj się mną pochwal, doceń zauważ jaki ja jestem wspaniały, potrzebuję tego zainteresowania, potrzebuję abyś zajmowała się tylko mną".
Tak jak napisałam Kashya, nie ma nic złego w umowach, ja też jakieś zawieram,ale to co ty opisujesz i pytasz co w tym złego to większość objawów współuzależnienia. Bo nic w nich złego, tylko wszystko się kręci wokół seksoholika, a ja tak nie chcę .


  PRZEJDŹ NA FORUM