Mój mąż seksoholik
    Rose pisze:

    Ciezko mi sie ustosunkowac do tego racjonalnie, bo juz sama nie wiem czy nie oszalalam. Czuje tylko ze juz chyba nie kocham mojego meza i czuje do niego pogarde, ale przyjade jutro do mojego meza, tylko nie wiem dlaczego to zrobie, bo wcaletego nie chce

W tym momencie nic nie jest racjonalne.
Do mnie przemawia najbardziej powiedzenie, kóre usłyszałam od zdrowiejącej pary (30 lat w trzeźwości ! wiec przeżyli dokładnie wszystko, o czym piszemy, i o tym mówią) : "Kiedy seksoholik kłamie? Zawsze gdy otwiera usta." Czyli: patrz na czyny, nie słuchaj słów.
Kiedy mój mąż mówił, że tylko ja go pociągam, że tylko na mnie ma ochotę, to ja wiem, że znów mówił to przez pryzmat swojej choroby. Jakie ten pociąg i ta ochota miały znaczenie, skoro czyny były sk...syńskie ?
Ja nie spowodowałam jego choroby i nie ja mogę go uzdrowić; cokolwiek zrobię czy nie zrobię - leczenie jest w jego rękach. Jezeli jest na ścieżce zdrowienia, to robi to dla siebie, a nie dla mnie czy dla małżeństwa.
Jeżeli zdrowieje dla mnie czy dla małżeństwa (to takie super preteksty), to każdy byle powód - realny czy wyimaginowany - zawróci go z tej ścieżki.
Uzyskałam w sobie wolność życia - nie jestem odpowiedzialna za jego chorobę i jego zdrowienie; jestem odpowiedzialna za swoją chorobę i swoje zdrowienie.
A zdrowienie jest na pierwszym miejscu, dopiero potem dzięki temu, może udać sie rodzina, zwiazek itp.


  PRZEJDŹ NA FORUM