Odkrywanie, odmienianie
Akceptacja siebie, czyli zgoda na brak zmiany, jest najwłaściwszym klimatem emocjonalnym do pracy nad sobą - twierdzi Zofia Milska-Wrzosińska.

Wciąż ulegamy pokusie stania się kimś innym. Postanawiamy zmienić nasze nawyki i spowodować, by życie potoczyło się innym torem. Wiele mitów poppsychologii – z pozytywnym myśleniem na czele – dotyczy zaplanowanej i sprawnie przeprowadzonej zmiany siebie. Tymczasem sugestywne przesłanie: „Możesz zmienić siebie i swoje życie!”, nie jest warte więcej niż hasło reklamowe polisy ubezpieczeniowej. Wiara, że jeśli zacznie się „myśleć pozytywnie”, to nieuchronnie nastąpi zmiana w pożądanym kierunku, jest iluzją, w najlepszym wypadku nieszkodliwą. Przecież wszystkie nasze obawy, samokrytycyzm, czarnowidztwo i wątpliwości nie znikną na żądanie! Litania pozytywnych myśli to rodzaj maniakalnej ucieczki od naszej ciemnej strony, która w efekcie kneblowania może dojść do głosu z nową destrukcyjną siłą.
Bardziej prawdopodobna jest zmiana w rezultacie głębszej refleksji i pracy nad sobą. Przykład takiej drogi to psychoterapia – oczywiście niejedyny; odwołuję się do niej, bo najlepiej ją znam. Zmiana w psychoterapii nie jest inżynieryjnym procesem przeprowadzonym wedle zlecenia pacjenta, nie zawsze nawet jest celem, z którym pacjent może się od razu utożsamić. Akceptacja siebie (czyli zgoda na brak zmiany) to najwłaściwszy klimat emocjonalny do pracy nad sobą, jak formułuje to paradoksalna teoria zmiany wywodząca się z terapii Gestalt. Potencjał do zmiany wyzwala się w rezultacie zgody na siebie takiego, jakim się jest.
Zmiana może prowadzić w innym kierunku, niż spodziewała się osoba szukająca pomocy. Również psychoterapeuta nie wie od razu, czy, co i jak – a zwłaszcza kiedy – będzie się zmieniało w pacjencie. Większość ludzi zgłasza się do psychoterapeuty nie po to, żeby coś zmienić, ale by powrócić do poprzedniego – dobrze ustabilizowanego i oswojonego – stanu. Szukają pomocy, bo zadziałał jakiś czynnik (np. odejście bliskiej osoby, utrata kontroli nad własnym dzieckiem, naturalne zmiany związane z przemijaniem czasu), który zaburzył wypracowaną w toku życia równowagę. Pragną, by psycholog usunął tę zadrę i umożliwił powrót na znane tory.

Człowiek może jednocześnie chcieć siebie zmienić i bardzo się tego obawiać: na poziomie świadomym deklaruje taki zamiar, a jednocześnie nieświadomie możliwość zmiany sabotuje.
Twórcy koncepcji psychoterapeutycznych w różny sposób opisywali, do jakiej zmiany należy dążyć. Najstarsza jest formuła Zygmunta Freuda: „Wo es war, soll Ich werden”, czyli: „Gdzie było id, powinno wejść ego”. We wczesnym okresie psychoanalizy sformułowanie to było rozumiane jako postulat zwiększenia wpływu ego (czyli świadomej kontroli) na impulsy popędowe: seksualne i agresywne. Współcześnie rozumiemy je szerzej i zmierzamy do tego, aby to, co było doświadczane jako nieosobiste, wywłaszczone (np. obsesyjna myśl, objaw lękowy, destrukcyjny związek), zaczęło być doświadczane jako osobowe, własne, czyli jako część siebie (np. „chcę”, „pragnę”, „boję się”). Zatem nie chodzi tu przede wszystkim o kontrolę, panowanie nad impulsami – chodzi o wewnętrzną harmonię, integrację, spójność „ja”.
Psychoterapia (zwłaszcza o orientacji psychodynamicznej) zawiera w sobie szczególny paradoks. Pomoc wymaga kontaktu z „prawdziwą naturą” pacjenta, między innymi z nieświadomymi pragnieniami wywołującymi lęk. Aby je rozpoznać, trzeba usunąć wyparcie (czyli przywrócić do świadomości myśli i przekonania będące źródłem danej emocji). Działanie zmierzające do usunięcia wyparcia i zwiększenia wglądu powoduje nasilenie lęku. Dlatego proces psychoterapeutycznej zmiany powinien być powolny, ostrożny i rozważny. Zmiana nie odbywa się jedynie w rezultacie wglądu: aby mógł on być przyjęty i utrzymany, niezbędna jest pomoc w zmniejszaniu lęku, co dokonuje się w relacji między psychoterapeutą a pacjentem.
Ten aspekt pomocy psychoterapeutycznej jest szczególnie podkreślany przez niektóre szkoły relacyjne (stworzona przez Carla Rogersa terapia skoncentrowana na osobie, psychologia self Kohuta, teoria relacji z obiektem). Uznają one, że podstawowym czynnikiem zmiany pacjenta jest relacja z psychoterapeutą będąca korekcyjnym doświadczeniem emocjonalnym.
Czy w rezultacie takiego doświadczenia możemy zmienić siebie? Tak i nie. Możemy odkryć w sobie i zrozumieć zupełnie nowe obszary – i dzięki temu zmienić siebie. Ale równie dobrze można powiedzieć, że po prostu staliśmy się bardziej sobą.

http://www.charaktery.eu/artykuly/Po-co-zyje/281/Odkrywanie-odmienianie/


  PRZEJDŹ NA FORUM