Przemoc w szkole
W każdej klasie jest jakiś kozioł ofiarny, który jest wyzywany, wyśmiewany, ale nie tylko... Czasem dochodzi do tragedii. W szkole jest coraz więcej agresji. Skąd się bierze? Dlaczego dzieci biją dzieci?

tematem dzisiejszej lekcji będzie: szkoła życia...




Pierwszy raz w życiu znalazłam się w takiej sytuacji.

Moje Średnie dziecko zostało pobite w szkole. Celowo mówię pobite, ponieważ właśnie tak było. Nie została popchnięta, szturchnięta…nic w tym stylu. Chłopiec z trzeciej klasy „dorwał” ją w szatni przytrzymał za ręce i kopał ją tam gdzie popadło.

I ja i mój mąż byliśmy w szoku.

Postanowiliśmy wyjaśnić całą sprawę. Z takim zamiarem mój mąż potocznie zwany na tym blogu On udał się do rodziców chłopca. Mieszkają w sąsiednim bloku, więc daleko nie miał. Rodzina jak rodzina, zwykli…- tak to się mówi. Niestety, mimo, że słychać było, że w domu ktoś jest nikt nie był łaskaw otworzyć.

Dziś z samego rana pojechałam do szkoły. Pierwszy raz w życiu odwiedziłam gabinet pani dyrektor.

I.

Okazało się, że chłopak jest nadpobudliwy od zawsze. Średnia nie jest pierwszą, która od niego oberwała. Pedagog szkolny proponował już w zeszłym roku zajęcia relaksacyjne dla chłopaka ( bezpłatnie, w szkole). Niestety, rodzice nie zgodzili się na nie. Mało tego zapisali syna na jakieś bliżej mi nieznane sztuki walki. Dziecko okazało się niezwykle pojętne i wszelkie techniki jakie nabywa na tych zajęciach testuje na innych dzieciach.

Dyrekcja oświadczyła, że ma dosyć. Wezwała rodziców chłopaka na jutro, powiadomiła policję i zapytała czy mogłabym być i ja. Pod koniec naszej rozmowy w gabinecie pojawił się ojciec innej dziewczynki też pobitej przez chłopaka.

Nie powiem, że czuję się fajnie z tym wszystkim, ale chyba powinnam się cieszyć, że nic gorszego Średniej się nie stało…

Nie wyobrażam sobie tej jutrzejszej rozmowy. Jak to będzie? Dyrektorka, wychowawczyni, policjant, matka chłopaka, ja i ojciec drugiej dziewczynki staniemy przed małym dzieckiem i będziemy grozić mu palcem? Ja ten palec najchętniej wycelowałabym w czoło mamusi i tatusia dziecka i zrobiła puk puk puk jest tam kto?

Nie wiem jak mam to wszystko skomentować, nie wiem co mam o tym myśleć, nie wiem czy dobrze zrobiłam, że poszłam do szkoły? No, ale co miałam zrobić?

W mojej głowie jedna myśl na dziś:

„Zryci” ludzie nie powinni mieć dzieci. Moim zdaniem to wina dorosłych, rodziców. A całkiem inną parą kaloszy jest nieobecność pani nauczycielki pełniącej dyżur podczas przerwy…na tymże dyżurze.

Bo tak całkiem najbardziej to boli mnie to, że nikt nie pomógł mojemu dziecku...

I to, że uczę ją jak bardzo brzydko biegać ze skargą na kolegów do pani...

Cholernie mnie to wszystko rozwaliło.


  PRZEJDŹ NA FORUM