Podstawowe informacje o sektach i
psychomanipulacji
Mity na temat sekt
"Prześladowane mniejszości religijne"

Jest to bodaj najbardziej rozwinięty mylny pogląd na temat grup psychomanipulacyjnych. Po pierwsze; zauważmy, że mianem sekt określa się nie tylko pewne grupy religijne, ale również niektóre handlowe, terapeutyczne, polityczne, tzw. "rozwoju ludzkiego potencjału"? Istnieje więc coś niepokojącego w pewnych grupach, niezależnie od ich charakteru.

Po drugie; wejście w rolę "ofiar nietolerancji religijnej" pozwala niektórym destrukcyjnym organizacjom o charakterze religijnym odwrócić uwagę społeczeństwa od właściwych zarzutów (głęboka psychomanipulacja i jej negatywne konsekwencje w sferze osobistej, rodzinnej i społecznej) i nierzadko zyskać sympatię jego pewnej części.

Każdy z nas jest skłonny bardziej solidaryzować się z grupami uciskanymi, ofiarami fanatyzmu i nietolerancji religijnej niż z agresorem. Oczywiście istnieją w Polsce takie organizacje, które spektakularnie zwalczają grupy psychomanipulacyjne z powodu poglądów lub "nie-polskiego pochodzenia", pomagając im tym samym utrzymywać i rozwijać wygodny społeczny wizerunek "instytucji pokrzywdzonych".
"Przewrażliwieni i nadopiekuńczy rodzice"

Propaganda "sektowa" dość umiejętnie kształtuje wizerunek rodzin, dotkniętych problemem grup psychomanipulacyjnych. Rodzice nierzadko wykazują objawy osób współuzależnionych. Są często bezradni wobec gwałtownych i dramatycznych zmian, zachodzących w psychice dziecka, wciąganego do sekty.

Często, przy braku odpowiedniej wiedzy, podejmują działania, które nie przynoszą efektów lub przyczyniają się do pogorszenia sytuacji. Rodzice szukają winy w sobie, obwiniają się nawzajem lub przerzucają całą odpowiedzialność na różne instytucje społeczne, system prawny.

Zdarza się, że nie rozumiejąc przyczyn swoich problemów, przeceniają rolę sekt i w nieco paranoiczny sposób, przypisują im działania (np. dosypywanie narkotyków do żywności, wykorzystywanie przemocy fizycznej), które akurat w tych grupach nie miały miejsca, a w jakiś sposób tłumaczą zmiany, zaistniałe w psychice dziecka oraz w ich rodzinach.

Trudno się więc dziwić, że niektórzy rodzice stają się więc łatwym "łupem" dla sekt, które wytaczając procesy o zniesławienie, zyskują kolejne okazje, aby wypromować swój pozytywny wizerunek w społeczeństwie.
"Wolny wybór a nie pranie mózgu"

Początkowo, rzeczywiście można mówić o wolnym wyborze grupy - ale w oparciu o niepełne informacje, brak wiedzy na temat faktycznych celów i norm grupowych. Z czasem, gdy młody człowiek wie coraz więcej, interpretuje to co wie, zgodnie z życzeniem przywódcy oraz jest zbyt związany emocjonalnie z członkami grupy i zbyt przreażony, aby opuścić organizację. Najpierw znacznie ograniczona jest świadomość wyboru grupy, potem - trudno jest już mówić o rzeczywiście wolnym wyborze dalszej doń przynależności.

Termin "pranie mózgu" ma dziennikarskie pochodzenie, a nie naukowe, i jest dość często kojarzony z niezwykłymi umiejętnościami zniewalania psychicznego, które posiadają członkowie sekt.

W rzeczywistości, dużo więcej technik wywierania głębokiego wpływu na człowieka potrafiłby zastosować przeciętny psychoterapeuta, zajmujący się leczeniem nerwic. Proszę sobie tylko wyobrazić, co się dzieje, gdy np. nieuczciwy terapeuta, docierając do osobistych sfer pacjenta, jego potrzeb i zranień, nie pomaga w wyzdrowieniu i usamodzielnieniu się, ale uzależnia go od siebie i kolejnych, dobrze płatnych sesji.
"Tylko głupi lub słabi psychicznie wstępują do sekt"

Na pewno wśród członków grup psychomanipulacjnych jest wiele osób, które zostały zwerbowane, w okresie, gdy nie mogły poradzić sobie z pewnymi życiowymi trudnościami, posiadały niską samoocenę, itd. Jest też wiele ludzi podatnych na wpływy i może mniej asertywnych.

Ale do sekt werbowane są również osoby zdecydowane, zaradne, dominujące w towarzystwie i generalnie zadowolone ze swojego życia. To właśnie one szybko awansują, często zostają lokalnymi liderami. Do sekt zostało zwerbowanych wielu inteligentnych idealistów szukających sposobności zaangażowania się w pomoc innym ludziom.

Sporo grup psychomanipulacjnych prowadzi swój werbunek właśnie w miasteczkach akademickich i na wyższych uczelniach. Członkowie samobójczej sekty "Bramy Niebios" byli informatykami i utrzymywali się z projektowania stron internetowych dla różnych osób i instytucji.

Naprawdę bardzo trudno jest ocenić przeciętnemu obserwatorowi, "co może zadziałać" w człowieku? Jeśli werbownicy grup psychomanipulacjnych dostrzegą jakąś słabość, zranienie, niezaspokojoną potrzebę - będą nad nią "pracować" w imię np. "wyrywania dzieci Bożych z szatańskiego świata" i być może osiągną swój cel. Trudno sobie wyobrazić człowieka, który nie miałby "słabych punktów", ukrytych nie zwerbalizowanych marzeń, choćby tylko jednego "miejsca" w psychice, wymykającego się spod racjonalnej kontroli, które jest szczególnie podatne na zranienie i manipulację.
"Nie istnieją rzetelne badania naukowe, potwierdzające szkodliwość tzw. sekt"

Trudności w zbadaniu zjawiska nie świadczą jeszcze o jego braku. Liderzy grup, w których faktycznie występuje zjawisko głębokiej psychomanipulacji, po prostu nie wyrażają zgody na badania psychologiczne ani na żadne inne, jeśli nie są wcześniej przekonani, że przynajmniej nie zaszkodzą one ich wizerunkowi społecznemu. Istnieje cała masa badań na aktualnych członkach, którymi posługują się grupy psychomanipulacyjne w celu uwierzytelnienia się.

Najczęściej w tego rodzaju badaniach zastosowano takie metody lub badano takie obszary, które nie były istotne z perspektywy dociekań o występowaniu patologii lub jej braku. Istnieją jednak mniej liczne badania, przeprowadzone na byłych członkach sekt, wykazujące ich destrukcyjny wpływ na osobowość.

Tym z kolei badaniom "apologeci nowych ruchów religijnych" zarzucają stronniczość z powodu "antysektowego" nastawienia osób badanych, lub przeciwstawiają alternatywne, niesprawdzone teorie o "występowaniu patologii przed okresem przynależności" czy o "ustaniu terapeutycznego wpływu grupy wraz z jej porzuceniem". Chcielibyśmy w tym miejscu uwrażliwić Państwa na jeszcze jeden problem. Badania, w których "nie stwierdzono negatywnego wpływu..." bądź wykazujące "terapeutyczny wpływ..." tzw. nowych ruchów religijnych są wykorzystywane instrumentalnie do kształtowania pozytywnego image grup, również w lobbingu środowisk politycznych i mediów.

Służą za pewnego rodzaju tarcze przed krytyką, dzięki którym, wszelkie zarzuty wpływu na destrukcję osobowści i relacji rodzinnych, mają mieć podłoże "nienaukowe" i charakter tez ideologicznych. Doświadczenia praktyków są zgoła odmienne; dlatego istnieje coraz większa potrzeba prowadzenia rzetelnej dokumentacji zjawiska psychomanipulacji w Polsce oraz dobrze przemyślanych, szerzej zakrojonych badań z udziałem osób poszkodowanych, tj. byłych członków grup psychomanipulacjnych i ich rodzin.
oprac. dr Dariusz Kuncewicz
_________________


  PRZEJDŹ NA FORUM