Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców
Sam się sobą zajmę

Każdego roku w Polsce sądy orzekają ponad czterdzieści tysięcy rozwodów. W rozbitych rodzinach wychowuje się ponad dwa miliony dzieci. Jakie skutki pozostawia rozwód w psychice dziecka i jak wpływa na jego dorosłe życie? Rozbity dom niekoniecznie oznacza formalny rozwód rodziców, czasem może być to rozwód emocjonalny.

Pozornie małżeństwo trwa nadal, ale tylko na papierze. Co łączy dorosłe osoby wywodzące się z takich rodzin?
Jako terapeuta spotykam osoby pochodzących z rozbitych rodzin. Zauważyłem, że coś je łączy. W dorosłym życiu napotykają podobne problemy, w podobny sposób reagują na różne sytuacje, podobnie patrzą na ludzi i na siebie.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców mają zazwyczaj trudności w nawiązywaniu głębszych relacji z ludźmi. Ich kontakty bywają powierzchowne nawet wtedy, gdy są liczne. DDRR brak pewności siebie. Odczuwają stały lęk przed porażką, ośmieszeniem, popełnieniem błędu itd. Słowem, boją się okazać słabość w czyjeś obecności. Słabość bowiem oznacza bycie zależnym. A zależności od kogoś DDRR boją się najbardziej, szczególnie tej, która pojawia się w sytuacji, gdy potrzebna jest czyjaś pomoc. Bycie od kogoś zależnym jest dla nich zagrożeniem. Dlatego nie potrafią prosić o pomoc. Unikając zaś zależności, nie są w stanie zbudować bliskiej, szczerej relacji.
Grzegorz, 35-letni prawnik, powiedział mi kiedyś: „W pewnym momencie swojego życia zdecydowałem, że skoro nikt się mną nie zajmuje, to sam się sobą zajmę. Będę silny i niezależny. Nigdy już nikogo o nic nie poproszę. Nie chcę, aby mi odmawiano, tak jak odmówili mi rodzice, kiedy ich prosiłem, błagałem, żeby zostali razem”.
Rodzice Zofii rozwiedli się, gdy miała 15 lat. Ten czas pomogło jej przetrwać postanowienie, że będzie silna. Czuła się bezpieczniej, jeśli nikomu nie ufała. Nikomu, bo miała pretensje do obojga rodziców. Do matki – że nie potrafiła utrzymać męża przy sobie. Do ojca – że od niej, Zofii, odszedł. Postanowienie bycia silną nadało jej życiu kierunek i sens. Pomagało jej odnosić sukcesy w nauce, a później w życiu zawodowym. Jednak w pewnym momencie owo przekonanie, że sama musi się uporać ze swoim życiem, stało się dla Zofii ogromnym problemem. Na jednym z pierwszych spotkań powiedziała: „Kiedy oni byli zajęci sobą, rozchodzili się, musiałam jakoś sobie z tym poradzić. Zauważyłam, że gdy niczego nie oczekuję od innych ludzi, gdy liczę tylko na siebie, jest mi łatwiej. Byłam silna, odporna na niepowodzenia. Jeśli miałam pretensje, to tylko do siebie. Pomagała mi też dewiza: »Było, minęło, trzeba o tym zapomnieć«. Nawet nie wiem, kiedy stałam się kimś, kto nie jest w stanie być wrażliwym i czułym dla siebie i innych. Mąż zauważył, że zupełnie nie potrafię prosić o pomoc. Wściekam się wtedy, jestem kłótliwa. Czuję się gorsza, gdy mam zwrócić się do kogoś o pomoc. Pojawiają się wtedy we mnie dziwny lęk i złość. Nie rozumiem tego. Staram się tej złości nie pokazywać. Czasami jednak nie wytrzymuję i mam pretensje do męża o to, że sam się nie domyślił i nie pomógł mi. On złości się na mnie, mówi, że nie siedzi w mojej głowie. Czuję, że się od siebie oddalamy”.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców nie potrafią okazać, że są bezradne, mają z czymś kłopot, czegoś nie wiedzą, z czymś sobie nie mogą poradzić, czegoś się boją. A bezradności doświadczają często. Potrafią o tym mówić wyłącznie nie wprost, już po fakcie, dopiero wtedy, gdy sobie z problemem poradziły.
Na zewnątrz DDRR sprawiają wrażenie ludzi sukcesu, silnych, bezproblemowych, pogodnych i wesołych. Ale w środku często czują pustkę, niepewność i samotność. Udaje im się w ten sposób oszukać większość osób z otoczenia, a często też siebie. Zdarzają się chwile, gdy szczególnie silnie odczuwają rozbieżność między tym, co prezentują na zewnątrz, a tym, co naprawdę czują. Chcieliby komuś powiedzieć o swojej bezradności, ale nie potrafią. Nie są w stanie mówić o swoim bólu, przytulić się i pozwolić zaopiekować się sobą. Choć bardzo tego pragną, to jednocześnie bardzo się tego boją. Nie mogą uwierzyć, że ktoś może ich kochać, troszczyć się o nich. Niektórzy DDRR uciekają wtedy w „dzielność” lub „zadaniowość”.

Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców czują się ogromnie samotne i opuszczone, a towarzyszący im ból staje się z czasem nie do zniesienia. Uciekają od niego najczęściej na dwa sposoby. Jednym jest ich zewnętrzny wizerunek – osoby pogodnej, towarzyskiej, myślącej o innych. I rzeczywiście, DDRR często troszczą się o innych, myślą o nich, niejako uciekając od siebie. Drugim sposobem jest izolowanie się od ludzi, schodzenie im z drogi. Taka osoba odmawia pod byle pretekstem spotkań, samotnie przesiaduje w domu, ucieka w świat wyobraźni lub rozpamiętuje swoje błędy i niedoskonałości. Przypomina to „zanurzanie się w dole i wynurzanie się z dołu”, jak często mówią DDRR o niezrozumiałych dla siebie stałych wahaniach nastroju.
Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców kierują się w swoim zachowaniu bardziej pragnieniem bycia akceptowanym przez ważne dla nich osoby niż własnymi potrzebami. Bywają przylepami emocjonalnymi: ustępliwi, mało wyraziści, żyją życiem innych. Na pytanie: „Czy chcesz pójść do kina?”, odpowiadają: „A ty?”. Często pytają partnera: „Na co masz ochotę?”. Początkowo pytania te są miłe dla adresata, ale po jakimś czasie widać, że stanowią one przejaw nie tylko troski, ale również braku inicjatywy. Nie oznacza to, że DDRR są całkowicie bierni i podporządkowujący się. Owa przylepność jest wprost proporcjonalna do poczucia bliskości emocjonalnej. Im bardziej DDRR zależy na kimś, tym bardziej ustawiają się w jego cieniu. Przykładem jest wypowiedź Sebastiana: „Tata wpadł na pomysł, żeby świadkami na jego drugim ślubie byli córka tej pani z poprzedniego małżeństwa i ja. Odmówiłem, ale mam do siebie pretensje, że nie powiedziałem wprost dlaczego, tylko znalazłem jakiś pretekst. W końcu poszedłem na ten ślub, chociaż czułem się na nim paskudnie”.

Rezygnacja z zaspokajania własnych potrzeb rodzi złość. To naturalna reakcja. Ale Dorosłe Dzieci Rozwiedzionych Rodziców boją się złości. Złości jako takiej i swojej. Boją się, ponieważ dużo jej w sobie mają. I obawiają się, że jeśli ją ujawnią, stracą nad nią kontrolę.
Czy opisane przeze mnie trudności są charakterystyczne wyłącznie dla osób z rozwiedzionych rodzin? Oczywiście, że nie. Podobne problemy mogą pojawiać się także z innych powodów, na przykład u osób, które miały agresywnego ojca i bierną matkę, albo też ojca nieobecnego i matkę dominującą, nadopiekuńczą. Następstwa rozwodu stanowią jedną z dysfunkcji rodziny, ale bardzo poważną. Z dużym prawdopodobieństwem wcześniej czy później rozwód przyniesie głębokie problemy emocjonalne.

http://www.charaktery.eu/artykuly/JA-w-niewoli/290/Sam-sie-soba-zajme/


  PRZEJDŹ NA FORUM