Dziecko - świadek przemocy
Monika Doroszkiewicz
Dziecko bywa nie tylko ofiarą, ale też świadkiem przemocy rówieśników. Rzadko kto się nim wtedy zajmuje, bo całą uwagę dorosłych skupia ofiara i sprawca agresji. Tymczasem uczeń, który widział przemoc, odczuwa skutki psychiczne takie jak ofiara. Tylko, że zazwyczaj zostaje sam.


Podczas szkolnej bójki jeden z chłopców dostał tak mocny cios, że stracił przytomność i trafił do szpitala. Na dywanik do dyrektorki, a potem do szkolnego pedagoga wezwano agresywnego ucznia, który od dawna terroryzował kolegów. Na prośbę rodziców ofiary musiał przenieść się do innej klasy, żeby odizolować go od pobitego chłopca. Nauczyciele mieli na niego oko. Dostał dozór kuratorski. Uczeń, który oberwał, po dwóch dniach wyszedł ze szpitala. Okazało się, że nie miał groźnych dla życia obrażeń. On również został objęty opieką pedagoga. Scenę widziało dwóch innych chłopców. Nimi już nikt się nie zainteresował. Musieli tylko u dyrektorki w obecności policji powiedzieć, co zaszło na boisku. Jeden z nich po tym zdarzeniu zaczął wagarować.

Wydawałoby się, że skoro dziecko nie doznało przemocy, to problem go nie dotyczy. Psycholodzy nie mają jednak wątpliwości, że sytuację świadka agresji można porównać do tej, w jakiej znalazła się ofiara. Dziecko widzi, co może je czekać w przyszłości, bo dzisiaj jego kolega, ale jutro to ono będzie pobite, czy zastraszane. To powoduje silny lęk. Poza tym wie, że jego koledze działa się krzywda, a on nie zrobił nic, żeby mu pomóc, ma więc poczucie winy. Często nie potrafi sobie z tym poradzić i nie dostaje wsparcia, bo dorosłym się wydaje, że przecież nic się nie stało, mówią: „To nie Ciebie pobito, więc po co się martwisz?”.

W wieku szkolnym bardzo ważna jest przynależność do grupy i akceptacja rówieśników. Dzieci często nie mówią dorosłym, że coś złego robi ich kolega, żeby nie wyjść na „skarżypytę” i nie narazić się na odrzucenie przez klasę. Rodzice powinni uczyć je właściwych zachowań już od najmłodszych lat. Mówić im: „Jak widzisz, że krzywdzą twojego kolegę, to mu pomóż. Zawołaj dorosłego.” Problem polega na tym, że jeśli jedno dziecko będzie wiedziało, że robi dobrze, ale inne nie będą tego nauczone, to nie zawsze nawet najwłaściwsze zachowanie zyska akceptację rówieśników. Nauka reakcji na przemoc, to zadanie również dla nauczycieli, którzy powinni uświadamiać wszystkim dzieciom w klasie, że bohaterem jest ten, kto pomoże krzywdzonemu koledze, a najskuteczniejsza pomoc, to zawołanie dorosłego.

Bywa też, że agresywnych zachowań uczą sami rodzice, mówią dzieciom: „Jak ktoś cię uderzył, to mu oddaj”. W ten sposób zachęcają do przemocy, zamiast uczyć, jak sobie z nią radzić. Niektórym rodzicom wydaje się też, że mają obowiązek wychować dzieci na waleczne. Nieśmiałemu chłopcu wmawiają: „Widziałeś jak on boje kolegę, to też go walnij. Prawdziwy mężczyzna się nie boi.” Takie słowa nie nauczą go stawić czoła agresja, ale wzmocnią jego kompleksy.

Inne dzieci nienauczone że przemoc jest zła, mogą kopiować niewłaściwe zachowania. Agresja rodzi agresję, bo uczeń boi się, że jak sam nie uderzy, to zostanie uderzony. Tak dzieje się najczęściej, kiedy świadek widzi, że agresor nie ponosi żadnych konsekwencji. Dziecko myśli, że nikt mu nie pomoże, więc musi poradzić sobie samo. Kiedy kolega z klasy pozycję lidera w grupie wywalczył bijąc innych i jest za to podziwiany, może to być zachętą do agresywnych zachowań.

Jeśli dorośli nie nauczą dzieci właściwego postępowania, to w dorosłym życiu zareagują obojętnością widząc na ulicy, że kogoś bije, czy okrada staruszkę. Poza tym dziecko, które nie umie reagować na agresję, w dorosłość wkracza z lękiem i brakiem zaufania do ludzi. Dlatego nie można lekceważyć przemocy rówieśników, nawet jeśli to nie nasze dziecko przychodzi do domu z siniakami.

Źródło: wp.pl


  PRZEJDŹ NA FORUM