Nękani mężczyźni wychodzą z ukrycia
Obrażani, szantażowani, zaszczuci, a nawet bici. Do terapeutów, a także na policję zgłasza się coraz więcej mężczyzn, którzy padają ofiarami przemocy domowej ze strony żon i partnerek.

Marek z Krakowa (32 l.). Żonaty od sześciu lat. Z Magdą mają dwójkę przedszkolnych dzieci. Jeszcze rok temu - wzorowa, szczęśliwa rodzina. Kłopoty zaczęły się, gdy na jesieni ub. roku Marek, pracownik firmy deweloperskiej, stracił pracę.

- Potrzebowałem wtedy jak nigdy wsparcia rodziny. Tymczasem Magda zaczęła lać na mnie kubły pomyj: że jestem nieudacznikiem, że przeze mnie cała rodzina cierpi, że się obijam, choć zajmowałem się dziećmi. Mieliśmy za co żyć, bo Magda zarabia nieźle. Potem było coraz gorzej. - gdy szliśmy do znajomych, robiła sobie ze mnie pośmiewisko.

Według Marka horror zaczął się, gdy córka zapytała go, dlaczego nie kocham mamusi, tylko inną kobietę!

- A ja świata poza nie widzę. To była szokująca zagrywka. Dziś żona straszy mnie rozwodem i grozi wyrzuceniem z mieszkania. Zamiast pracy mam depresję. Czuje się zaszczuty i poniżony.

- Mężczyzn w podobnej sytuacji, którzy padają ofiarami przemocy ze strony kobiet, mamy coraz więcej - przyznaje Robert Kucharski, szef organizacji W Stronę Ojca, która m.in. w Krakowie, Katowicach i Warszawie prowadzi terapeutyczne grupy wsparcia, m.in. dla panów przeżywających kryzysy małżeńskie. Na spotkania przychodzą nie tylko mężczyźni z depresją, ale i potężnymi siniakami. - Gdy pokazałem koleżance sińce, które zadała mi żona, zobaczyłem jedynie niedowierzanie - mówi Bartosz, jeden z uczestników terapii.

O tym, że problem jest, mówi także policja, choć jej statystyki nie rozróżniają przemocy w rodzinie na psychiczną i fizyczną.

- W 1999 r. notowaliśmy 4 tys. takich przypadków rocznie, w zeszłym roku było to aż 11 tys. - mówi podinsp. Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji. I choć szykanowanych mężów wciąż jest w Polsce aż ośmiokrotnie mniej niż żon, to Puchalska zwraca uwagę na to, że tylko w ubiegłym roku liczba poszkodowanych panów zwiększyła się aż o 30 proc.

- To bezprecedensowy wzrost. Po części może to wynikać z tego, że panowie nie boją się już mówić o swoich problemach. Nie wstydzą się, że ucierpi na tym ich duma, ambicja - podejrzewa policjantka.

Sławomir Mielnik, prezes Stowarzyszenia na rzecz Równouprawnienia i Poszanowania Prawa, które działa na rzecz równouprawnienia płci twierdzi, że wciąż nikt jednak tą sprawą poważnie się nie zajmuje, bo w naszym społeczeństwie pokutuje stereotyp, że to kobiety zawsze są ofiarami, a mężczyźni - katami. - Gdy facet uderzy kobietę, to jest społecznie skreślony, ale już jak żona tłucze męża, to w najlepszym wypadku myślimy "pantoflarz" - twierdzi Mielnik, który wraz ze swoim stowarzyszeniem zdecydował się pomagać panom i stworzył dla nich spotkania z terapeutami. - Jeszcze w tym roku chcemy zorganizować spotkania grup wsparcia dla takich osób w Lublinie.

Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania dodaje: - Fakty są takie, że przemoc fizyczna to wciąż domena mężczyzn, ale to kobiety częściej stosują wobec mężczyzn przemoc psychiczną. Im więcej się o tym mówi tym lepiej. Będę robiła wszystko, by zmienić myślenie o przemocy wobec panów. Po pierwsze już planujemy uruchomienie szkoleń antydyskryminacyjnych dla sędziów i prokuratorów którzy zajmują się sprawami rodzinnymi i będziemy uwrażliwiać ich na te kwestie. Mężczyzn należy zaś edukować i mówić im jakie maja prawa i że nie powinni się wstydzić zgłaszać przypadków stosowania wobec nich przemocy.


Źródło:
Michał Stangret Dziennik Metro z 2009-03-25
http://www.emetro.pl/emetro/1,85648,6426818,Nekani_mezczyzni_wychodza_z_ukrycia.html


  PRZEJDŹ NA FORUM