Obsesja objadania się
Monika Bąk-Sosnowska
Jedzenie dla niektórych ludzi znaczy dużo więcej niż zaspokajanie głodu - jest lekarstwem na zły nastrój i bezradność. Spożywane w nadmiarze prowadzi do otyłości, a kiedy zmienia się w obsesję - sprawia, że racjonalne myślenie przegrywa z apetytem. Dlaczego nie potrafimy powstrzymać się od objadania?

Martyna ma 31 lat, waży 120 kg i od dziecka zmaga się z otyłością. Pracuje w księgowości, mieszka sama w wynajętej kawalerce. Ma kilku znajomych, jednak w ciągu ostatnich miesięcy znacznie ograniczyła z nimi kontakty. Cierpi z powodu swojej tuszy. Nie ma w domu wagi ani luster, a kiedy zdarzy jej się dostrzec odbicie swojego ciała w sklepowej witrynie, odwraca się ze wstrętem. Mówi, że nienawidzi siebie i rozumie reakcje ludzi, którzy jej wygląd komentują z obrzydzeniem. Mimo tego, każdego popołudnia, wracając z pracy, wchodzi do osiedlowego marketu i wypełnia koszyk batonami, chipsami, coca-colą, mrożoną pizzą i frytkami. W domu zasiada w fotelu, włącza telewizor i zaczyna jeść. Je tak długo, dopóki nie poczuje mdłości, a ogólne zmęczenie nie zamieni się w senność. Często nie kładzie się nawet do łóżka, zasypia na siedząco. Następnego dnia wszystko powtarza się od nowa.

Martyna jest typowym przykładem osoby, której umysł i ciało pozostają ze sobą w słabym kontakcie, przez co każde z nich kieruje się własnymi, często odmiennymi priorytetami. Umysł jest racjonalny – zna zasady zdrowego odżywiania, umie przeliczać kalorie i wie dokładnie, dlaczego należy zmniejszyć masę ciała. Mało tego – jest w stanie wymyślić doskonały plan odchudzania i deklaruje gotowość wprowadzenia go w życie. Za głównego przeciwnika uważa ciało, którego nie rozumie i nie akceptuje, więc odcina się od niego, negując cielesne potrzeby i odbierane sygnały. Często wypiera również niewygodne uczucia i informacje dotyczące ciała, chociażby na temat aktualnej wagi. Czasem umysł jest niewzruszony wobec problemów ciała, innym razem wypowiada mu swego rodzaju wojnę, aby je poskromić i siłą zmusić do uległości. Ciało żyje natomiast własnym życiem, pozostając w kontakcie ze światem zewnętrznym, którego jest częścią. Za pośrednictwem układu limbiczno-podwzgórzowego oraz pokrewnych struktur reaguje również na bodźce psychiczne, czego wyrazem są doznania emocjonalne – od radości, podekscytowania, nadziei, po lęk, złość, bezsilność. Uczucia oraz towarzyszące im reakcje cielesne pojawiają się zarówno w odpowiedzi na codzienne sytuacje, jak i na wspomnienia, skojarzenia, wczesne doświadczenia. Przyczyniają się do gromadzenia napięcia i dyskomfortu, co z kolei zmusza do poszukiwania skutecznego sposobu rozładowania się, by odczuć ulgę i satysfakcję. Dla wielu osób takim sposobem staje się jedzenie. Jest łatwo dostępne, stosunkowo niedrogie, nie wymaga angażowania innych osób, a co najważniejsze – jest skuteczne. Od najmłodszych lat kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, przyjemnością, pocieszeniem, radością. Staje się wyuczonym, symbolicznym sposobem komunikowania się z samym sobą oraz z innymi ludźmi.

Obrona przed zagrożeniem
Większość ludzi objada się pod wpływem stresu, chociaż jego powody są kwestią bardzo indywidualną. Jak twierdzą Richard Lazarus i Susan Falkman, twórcy współczesnej teorii stresu – stres jest uzależniony przede wszystkim od interpretacji sytuacji. Joanna Laitinen i jej współpracownicy wykazali, że zestresowane kobiety sięgają po jedzenie zwłaszcza wtedy, gdy nie mają emocjonalnego wsparcia, mężczyźni zaś – gdy pozostają przez dłuższy czas bez stałej partnerki lub bez pracy. Stres wzmaga u obu płci apetyt na kiełbasę, hamburgery, pizzę, czekoladę i alkohol. W niektórych sytuacjach – gdy poziom napięcia oceniany jest jako niewielki bądź umiarkowany – jemy przez cały czas, znacznie więcej niż potrzeba, by zaspokoić głód. Dzieje się tak zwłaszcza w sytuacjach, gdy źródło zagrożenia jest niejasne (np. bezprzedmiotowy lęk towarzyszący nerwicy). Jeśli natomiast stres jest wyjątkowo silny i uruchamia w ciele szereg reakcji nastawionych na walkę lub ucieczkę, to powoduje zahamowanie apetytu do czasu aż zagrożenie minie. Dopiero wtedy pojawia się niepohamowany głód, który jest formą odreagowania napięcia. Uważa się ponadto, że określone emocje mogą wywołać apetyt na konkretne potrawy. Cynthia Power, psychoterapeutka z Illinois zaobserwowała, że zdenerwowani najchętniej sięgają po mięso, smutni pocieszają się słodyczami, a samotni zajadają się makaronem i ryżem.

Opieka nad sobą
Kiedy indziej – jak w opisanym wyżej przypadku Martyny – objadanie się jest formą znieczulenia, odcięcia się od emocji w ogóle. Trudne doświadczenia z dzieciństwa, jakie stały się jej udziałem (przemoc ze strony matki), tak bardzo naruszyły poczucie bezpieczeństwa oraz własnej wartości, że aby przetrwać, Martyna „zamroziła się” wewnętrznie. Chroni ją to przed ewentualnymi kolejnymi przykrościami, a rytuał objadania staje się jedyną dostępną formą doznawania przyjemności. Odcinanie się od faktycznych lub subiektywnie postrzeganych zagrożeń oraz budowanie tzw. własnego, wewnętrznego świata jest uwarunkowane funkcjonowaniem psychologicznych mechanizmów obronnych. Są one uniwersalne i występują u wszystkich ludzi w określonych sytuacjach, jednak czasem stają się tak silne lub liczne, że trwale zniekształcają rzeczywistość. U osób otyłych oraz objadających się obserwuje się najczęściej: zaprzeczanie (np. obecności problemu), wyparcie (pozorny brak świadomości problemu, związany również z nieadekwatnym postrzeganiem własnego ciała jako bardziej szczupłego i atrakcyjnego niż w rzeczywistości), racjonalizację (poszukiwanie przyczyny otyłości w genach lub zaburzeniach hormonalnych, przy ignorowaniu wpływu własnego stylu życia), fantazjowanie (np. na temat innego, „lepszego” życia, które będzie możliwe po schudnięciu). Chociaż stosowanie mechanizmów obronnych poprawia samopoczucie i pomaga zachować pozytywny obraz siebie, utrudnia konfrontację z problemem, powoduje wewnętrzny dyskomfort i poszukiwanie środków zaradczych, czego rezultatem może być właśnie nadmierne jedzenie.

Któż z nas nie usłyszał przynajmniej raz w życiu: „musisz jeść, żeby być zdrowym i silnym” albo „jedz, bo potrzebujesz dużo energii”. W sposób naturalny jedzenie kojarzy się ze wzmacnianiem organizmu, zatem kiedy pojawia się odczucie osłabienia – niezależnie, czy jest ono obiektywne i dotyczy ciała, czy też jest to osłabienie odporności psychicznej – odruchowo sięgamy po jedzenie. Taki mechanizm występuje u 42-letniej Teresy. Jako dziecko była drobna, szczupła i blada. Babcia, która opiekowała się Teresą, gdy rodzice byli w pracy, dokładała wszelkich starań, aby wnuczkę „odkarmić”, nagradzała słodyczami i podtykała przekąski. W trzeciej klasie podstawówki Teresa była już znacznie tęższa niż jej rówieśnicy. Nadal po szkole stołowała się u babci, gdzie z apetytem zjadała przygotowane potrawy, ku ogólnemu zadowoleniu rodziny. Dopiero w szkole średniej, kiedy przy wzroście 160 cm ważyła 80 kilogramów, tusza zaczęła jej przeszkadzać. Od tego czasu przeszła kilka nieudanych prób odchudzania. Chociaż dzięki diecie waga początkowo spada, po pewnym czasie znowu ujawniają się stare przyzwyczajenia i problem powraca. Dla Teresy jedzenie stanowi symbol troski i dbania o siebie. Gdy jest na diecie, czuje się pokrzywdzona i obawia się negatywnego wpływu odchudzania na zdrowie. Gdy pojawia się poczucie braku sił witalnych, wewnętrznej pustki, niedosytu czy niezaspokojenia, osoby takie jak Teresa szukają środków wyrównujących ten subiektywnie odczuwany brak. Indywidualne predyspozycje (np. umiejscowienie poczucia kontroli, zdolność odraczania gratyfikacji, uwrażliwienie na smak i zapach), wcześniejsze doświadczenia (np. stosowanie pokarmu jako pocieszenia) oraz aktualne możliwości (np. dostępność pożywienia) mogą sprawić, że to właśnie jedzenie stanie się podstawowym, symbolicznym sposobem opiekowania się sobą. Jedzenie może być sposobem na regulowanie nastroju (np. czekolada na poprawienie humoru), nagrodą (np. ucztowanie z okazji odniesionego sukcesu) czy wypełniaczem czasu, kiedy dopada nas nuda. Dla wielu osób, zwłaszcza kobiet, jedzenie staje się okazją do odpoczynku – usprawiedliwioną przerwą w pracy zawodowej czy zajmowaniu się domem i dziećmi. Nie bez znaczenia jest również związek jedzenia z seksem.

Obie te czynności aktywują ten sam obszar mózgu, zwany ośrodkiem przyjemności lub układem nagrody. Jedzenie staje się często skutecznym – alternatywnym wobec seksu – sposobem osiągania satysfakcji. Na naszą osobowość oraz jakość życia w istotny sposób wpływają również rodzinne przekazy – również te związane z jedzeniem, wyglądem i otyłością – wypowiadane wprost bądź modelowane przez zachowanie osób znaczących. Janusz, 53-letni prawnik, waży 130 kg przy wzroście 180 cm. Na pytanie o przypuszczalne powody swojej tuszy z dumą opowiada o swoich przodkach: W mojej rodzinie mężczyźni zawsze byli postawni. Budzili respekt swoim wyglądem i osiągali sukcesy. Ojciec i dziadek Janusza również byli prawnikami. Przekazywanie zawodu, tak jak silne więzy międzypokoleniowe, to cecha charakterystyczna jego rodziny. Dla bliskich Janusza duża masa ciała jest symbolem męskiej siły. Osoby takie jak Janusz pod wpływem sugestii lekarzy deklarują chęć schudnięcia, jednak towarzyszy temu zwykle silny, aczkolwiek nieuświadamiany opór wewnętrzny. Potrzeba przynależności do rodziny i poczucie, że jest się przez nią akceptowanym, jest jedną z podstawowych potrzeb społecznych człowieka. Nawet jeśli brak jest faktycznych nacisków i jasno sformułowanych oczekiwań, rozstrzygające stają się przekonania i wyobrażenia na temat ich treści. Oprócz genów przejmujemy również od rodziców pewne tradycje związane z jedzeniem – ilość, jakość, częstotliwość posiłków, zamiłowanie do słodyczy lub słonych przekąsek. Od nich uczymy się także sposobów spędzania wolnego czasu, uprawiania aktywności fizycznej, dbania o wygląd czy radzenia sobie ze stresem. Niekiedy nawet otrzymujemy od nich bezpośrednie sugestie na temat preferowanego wyglądu, np. „Jesteś za chuda, powinnaś więcej jeść” albo przeciwnie „Jak ty wyglądasz! Zrzuć trochę kilogramów!”. Każdy ma również swój obraz ciała, poczucie własnej wartości i sposób myślenia o sobie.

Pakt o współpracy duszy i ciała
Dla osób, które nie akceptują siebie, nadmierne jedzenie może stać się formą autodestrukcji, sposobem samokarania. W takim przypadku przejście na dietę wyłącznie w celu redukcji masy ciała nie przynosi pozytywnych rezultatów, może natomiast pogłębiać problemy emocjonalne. Niezbędna okazuje się najczęściej pomoc psychoterapeuty.
Ciało i psychika wpływają na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego i nic, co dotyczy jednego z nich, nie pozostaje obojętne dla drugiego. Wie o tym każdy, kto choćby w minimalnym stopniu obserwuje siebie. Wpływ czynników psychologicznych na ciało może być korzystny albo destrukcyjny, co manifestuje się m.in. w postaci dolegliwości i chorób. Otyłość jest przykładem choroby, która angażuje zarówno ciało, jak i emocje oraz umysł. Objadanie się pod wpływem silnych emocji, ze stresu lub nudy, inspirowane przekazami rodzinnymi i przekonaniami, powoduje przybieranie na wadze i dolegliwości ciała, to zaś najczęściej nie pozostaje bez wpływu na nastrój i sposób myślenia o sobie.
Bez porozumienia między ciałem i psychiką trudno liczyć na trwały sukces, dlatego nieustanna wojna z nadwagą powinna zostać zastąpiona paktem o współpracy. Odkrycie i zrozumienie własnych potrzeb, wartości i celów staje się szansą nie tylko na życie w zgodzie z samym sobą, ale też na zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie.

Masz problem i nie wiesz jak sobie z nim poradzić? Skorzystaj z rad ekspertów "Charakterów", którzy w naszej sekcji "Latarnik" podpowiadają jak rozwiązać problemy w pracy, domu i szkole, jak pokonać lęki i polubić siebie. Piszcie na adres magda@charaktery.com.pl


Tytuł: Obsesja objadania się
Autor: Monika Bąk-Sosnowska
Źródło: http://www.charaktery.eu/na-zdrowie/2654/Obsesja-objadania-sie/


  PRZEJDŹ NA FORUM