Do czego ludzie potrzebują narkotyków?
Mieczysław Wojciechowski
Rozwijanie umiejętności – naturalna strategia radzenia sobie z emocjami

Większość z nas stara się robić to, co przynosi nam większą satysfakcję, unikać zaś tego, co prowadzi do niezadowolenia. Jeśli więc na przykład jesteśmy niezadowoleni z czegoś, co nam się przydarza – ktoś nas uraził, nie dotrzymał słowa, zrobił nie to, co by nam odpowiadało itd. – wtedy podejmujemy jakieś działanie wyjaśniające, „naprawcze”, staramy się wpłynąć na sytuację tak, aby sprawy potoczyły się w pożądany sposób. Prowadzi to w konsekwencji do poczucia satysfakcji, zadowolenia – zarówno z rozwoju wypadków, jak i z siebie samego. To ostatnie określenie zwraca uwagę na jeszcze jeden obszar, będący źródłem naszego zadowolenia lub niezadowolenia, mianowicie nas samych. Bo wbrew pozorom to nie tylko i nie głównie inni ludzie – ich zachowania czy decyzje – wywołują w nas takie czy inne emocje. Bliższe przyjrzenie się temu pokazuje, że nawet w sytuacjach, w które zaangażowani są inni, wiele zależy w ostatecznym rozrachunku od nas samych – naszych postaw i umiejętności, bowiem to przecież my „radzimy” sobie lub „nie radzimy”, „potrafimy” lub „nie potrafimy” zareagować, „umiemy” lub „nie umiemy” się znaleźć w tej czy innej sytuacji w taki sposób, żeby nas to satysfakcjonowało. To my sami używamy przecież określeń wyraźnie wskazujących na naszą własną rolę we wszystkich tych sytuacjach. Jednakże problem w tym, że nie zawsze wystarcza nam umiejętności, pomysłów czy odwagi, żeby tak ingerować w sytuację, jakbyśmy sobie tego życzyli.

Napotykamy w tym własne, indywidualne ograniczenia. Zwykle kładzie się je na karb różnic w charakterach. Idzie za tym sugestia, że może to chodzić o różnice wrodzone, a więc niemożliwe do zmiany. „Taki już jestem” – mówi ktoś, kto unika wyrażenia swojej opinii czy sprzeciwu, albo załatwienia trudnej sprawy, rozwiązania konfliktu, poruszenia trudnego tematu, odmowy zrobienia czegoś, co mu nie odpowiada itd. Gdy się jednak nazwie takie problemy po imieniu, staje się niezmiernie wątpliwe przekonanie, że nie można się uczyć przekonywania. A uczyć się to, innymi słowy, nabywać umiejętności, których się dotychczas nie posiadało, albo też posiadało w niewystarczającym stopniu, „niezadowalającym” dla siebie samego (emocja!) stopniu.


  PRZEJDŹ NA FORUM