Wybór czy konieczność?
autor: Katarzyna Kosior, studentka V roku psycholo
Pozostając w związku czy będąc samemu wciąż sami kierujemy własnym życiem, każdego dnia dokonujemy wyborów, za które nikt inny oprócz nas samych nie poniesie konsekwencji.

Pracując dla samych dóbr materialnych budujemy sobie więzienie. Zamykamy się samotni ze złotem rozsypującym się w palcach, które nie daje nam nic, dla czego warto byłoby żyć.
— Antoine de Saint-Exupéry

Samotność określana coraz częściej mianem wirusa XXI wieku zwraca uwagę na bardzo ważny problem, który jest wypadkową wielu czynników: nietrwałości relacji, konsumpcyjnego trybu życia, nastawionego na pozyskiwanie dóbr materialnych oraz wygodną, bezrefleksyjną egzystencję. Czy samotność musi być czymś złym? Czy z bycia samemu można czerpać korzyści?

Samotność to taka straszna trwoga, ogarnia mnie, przenika mnie.
— Ryszard Riedel

Pokutuje przekonanie, że życie w pojedynkę to smutna konieczność, podczas gdy większość osób dookoła pozostaje w szczęśliwych związkach. Po pierwsze samotność nie zawsze stanowi przymus, a nierzadko staje się rezultatem świadomego wyboru. Po drugie wiele związków wygląda na szczęśliwe, jednak, co tak naprawdę dzieje się wewnątrz tych relacji i ile pracy kosztuje utrzymanie oraz trwanie w nich osoby zaangażowanie, nie jest możliwe do oceniania z zewnątrz przez ,,przypadkowego przechodnia’’. Edward Stachura i William Wharton twierdzili, że tak naprawdę, w pewnym sensie, zawsze jesteśmy sami. Z naszymi własnymi problemami, rozterkami, pomimo wsparcia przyjaciół i osób nam bliskich, i tak ostatecznie musimy zmierzyć się sami, w sobie samych znaleźć odpowiedź i wybrać najlepsze dla nas samych rozwiązanie. Dlaczego? Bo nikt, poza nami samymi nie wie lepiej, co dla nas najlepsze.

Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
— Jan Twardowski

Oczywiście ta ,,zła’’ samotność i uleganie modzie na bycie singlem jako manifest niezależności i ucieczka przed kolejnym zranieniem jest tragicznym doświadczeniem. Jak mówi ks. Jan Twardowski – w ten sposób uciekamy od siebie samych, od życia, alienujemy się i pielęgnujemy w sobie ból, któremu należałoby pozwolić przeminąć, by móc pójść do przodu. Przebaczenie to zgoda na przemijanie, ale to też w pewnym sensie dawanie, czy też oddanie wolności człowiekowi, którego być może nadal kochamy. Uwalniając tę drugą osobę, uwalniamy siebie samych i otwieramy się na przyszłość oraz miłość.

Samotność sprawia, że stajemy się bardziej surowi dla siebie samych a łagodniejsi dla innych: i jedno, i drugie czyni nasz charakter lepszym.
— Fryderyk Nietzsche

W byciu samemu można odnaleźć wielką wartość. Tak jak w ciszy. Tak trudno się zatrzymać na co dzień, ale kiedy odchodzi bliska osoba, nagle pozostaje po niej pustka, którą trudno wypełnić. I czas, z którym nie wiemy, co zrobić. Ten czas jest dla nas, byśmy mogli na nowo odnaleźć się w naszym życiu i docenić to, na co do tej pory z jakichś względów nie zwracaliśmy uwagi. To ubogaca i wprowadza w naszą egzystencję nowe jakości, bez których tak trudno rozwijać się i dojrzewać. Stawać człowiekiem z krwi i kości, miotanym doświadczeniami i potrafiącym zaakceptować wyroki losu.

Jedynie samotność jest w życiu człowieka stanem graniczącym z absolutnym spokojem wewnętrznym, z odzyskaniem indywidualności. Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności, w ciemnościach zacierających kontury świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do granic zwątpienia, które uprzytamnia nagle własną nicość w rosnącym przeraźliwie ogromie wszechświata.

— Gustaw Herling-Grudziński

Z jednej strony, będąc samemu, zaczynamy dostrzegać jak niewielką częścią wszechświata jesteśmy (ta perspektywa często powoduje w nas lęk!), ale z drugiej strony tylko w swoim towarzystwie jesteśmy sobą do granic możliwości. Nie oszukujemy, nie boimy się bycia ocenianym – wtedy na światło dzienne wychodzi wszystko to, co w nas najlepsze – odsłania się trzon naszej osobowości. Coś, czego nigdy nie powinniśmy w sobie zmieniać, a co stanowi naszą największą wartość, najcenniejszy skarb.

Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że naprawdę możecie kochać tylko wtedy, gdy jesteście samotni? Zapytacie, jakie to ma dla miłości znaczenie. Oznacza to widzenie osób, sytuacji, rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistości, a nie takimi, jakimi sobie wyobrażacie, że są.
— Anthony de Mello

Emocje, które towarzyszą nam podczas zakochania zaciemniają rzeczywisty obraz osoby , z którą pozostajemy w związku. W samotności opada kurtyna iluzji i choć zwykle jest to bolesny proces, pozwala zupełnie inaczej spojrzeć w przyszłość. Przekonujemy się wówczas, że rzeczy nie były takimi, jakimi je widzieliśmy, a partner nie rozumiał nas tak dobrze, nie potrafił dać nam tego, czego potrzebowaliśmy. Tylko w samotności można się z tym zmierzyć, tylko w spokoju bycia samemu można odnaleźć receptę na przytłaczające emocje i chwilową utratę kontroli nad własnym życiem.

Trzeba być samotnikiem, aby czuć własne serce i aby kochać; ale trzeba być światowcem, aby mieć powodzenie w miłości.
— Stendhal (Henri Beyle)

Nie da się nie przyznać racji temu, kto uważa, by potrafić być z kimś, trzeba najpierw odbyć lekcje z samotności. Poznać i zrozumieć siebie, zajrzeć głęboko i nie bać się tego, co ujrzymy to nie lada odwaga. Jeśli jednak nie będziemy wystarczająco odważni, nigdy nie będziemy w stanie podjąć ryzyka, kiedy miłość pojawi się na naszej drodze. I będzie jak w wierszu Haliny Poświatowskiej:
widzącymi oczyma
nie dostrzegłam twojego serca
[...]
i wymknęło mi się
jak ziemia bogu
żeby zataczać się po orbitach
samotności

- Halina Poświatowska
,,Pomiędzy miłość i śmierć’’


Człowiek współczesny z trudem toleruje własną samotność, może dlatego, że bardziej niż w innych epokach zachowane są jego zdolności porządkowania własnego życia psychicznego, większe u niego niebezpieczeństwo rozbicia tego porządku, a w samotności silniej własną dezintegrację się odczuwa.
- Antoni Kępiński

Nasze zamiłowanie do porządku, perfekcjonizmu i kontrolowania życia jest obecnie niebywałe. Im pieczołowiciej budujemy domek z kart, tym większy lęk, że w ten w końcu runie. Wydaje nam się, że kiedy zaprowadzimy porządek na zewnątrz – zadbamy o swój wygląd, wykonamy wszystkie zaplanowane na dany dzień zadania będziemy czuli, że wszystko znajduje się na swoim miejscu. Taki sam porządek próbujemy zaprowadzić w swoich emocjach i myślach, choć jedne i drugie nierzadko wymykają się jakimkolwiek próbom ujęcia w ramy czy utrzymania w ryzach. Pozostając w relacji, jeśli nie jesteśmy wystarczająco uważni, niewiele jest przestrzeni na usłyszenie własnych myśli, ani też czasu na zidentyfikowanie własnych odczuć. Nawet jeżeli okaże się, że coś nas smuci bądź niepokoi to w samotności zapewne dotkliwiej to odczujemy, ponieważ będziemy musieli radzić sobie sami i od początku ustalać nowy porządek. Uczyć się żyć od nowa.

Jeden idzie do bliźniego, ponieważ szuka siebie, a drugi, ponieważ chciałby się zatracić. Wasza zła miłość do siebie sprawia, że samotność staje się dla was więzieniem.
— Fryderyk Nietzsche

Tak samo jak z różnych względów decydujemy się na bycie w związku, tak też świadomie możemy wybrać zamiast niego samotność. Jeśli jednak nie potrafimy być sami ze sobą: nie kochamy siebie i nie dostrzegamy własnej wartości, wówczas zatracamy się w drugiej osobie, nie widzimy poza nią świata, ,,wisimy’’ na niej, zapominając o sobie i własnym życiu. Dla ,,osoby-bluszcza’’ samotność oznacza agonię, brak jej powietrza, by mogła oddychać. Miłość faktycznie nie jest dla niej niczym lepszym, jednak daje złudzenie bycia potrzebną, kochaną i wartością. Niestety to tylko złudzenie.

Źródło: http://kochamzabardzo.pl/


  PRZEJDŹ NA FORUM