Mój mąż seksoholik
Dno już dawno było a teraz jest dno dna. Tak nie da się żyć. Nikt tego nie wytrzyma. Jeśli mu coś podsyłam do poczytania, to nie wiem czy on to czyta a jeśli przeczyta, to uważa, że zwariowałam. Podsyłam mu tylko mądre rzeczy, które zwróciły by jego uwagę na problem. A problem jest.
Pamiętam czasy kiedy jeszcze chodziliśmy razem do kościoła.
Czy kiedykolwiek się modlił, czy wierzy - trudno mi to ocenić.
Uważam, że bez wiary i modlitwy z tego nie wyjdzie.
Gdy podesłałam mu kilka razy te strona na temat SA to powiedział, że tam nie pójdzie.
Nie wiem czy w Małopolsce są takie spotkania? Czy znajdzie w sobie taką silną wole ?
Nie wiem.
Mam świadomość ile złego się zdarzyło. Ja mu nie pomogę, bo sama potrzebuje pomocy, ale trzeba cos robić aby życie swoje i innych było lepsze.

życzę wytrwałości


  PRZEJDŹ NA FORUM