NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » NASZE UCZUCIA » ŻYCIE USŁANE ZŁUDZENIAMI KATARZYNA HAMER

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Życie usłane złudzeniami Katarzyna Hamer

  
Admin
07.06.2009 21:48:10
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #273268
Od: 2009-6-1
Stale ulegamy różnym złudzeniom. Dzięki nim czujemy się bardziej szczęśliwi, bezpieczni, wartościowi. Ważne, jak daleko posuwamy się w oszukiwaniu siebie i innych. Czy w wyniku iluzji więcej zyskujemy, czy też raczej więcej tracimy, psujemy sobie relacje z ludźmi, stawiamy na szalę zdrowie, czasem życie?

Badania dowiodły, że to, czego pragniemy, wydaje się nam bardziej prawdopodobne. Ludzie sądzą, że mają o 15 proc. większe szanse niż inni na zdarzenia pozytywne, a o 20 proc. mniejsze na zdarzenia negatywne. Wierzymy, że wypadek czy kradzież zdarza się innym – ale nam nic takiego się nie przydarzy. W kilka chwil może wzrosnąć pewność, że w wyścigu wygra wybrany przez nas koń – wystarczy postawić na niego pieniądze. Wierzymy także, że kandydat, którego popieramy w wyborach, ma większe szanse na zwycięstwo niż jego oponent. Problem w tym, że tak sądzą obie strony.
Myślenie życzeniowe bywa pomocne. Pacjenci, którzy są optymistami, szybciej wracają do zdrowia. Ale myślenie życzeniowe bywa także niebezpieczne. Optymizm w ocenie własnych szans skłania nas do podejmowania większego ryzyka, co nie zawsze kończy się szczęśliwie.

Niebezpieczna wiaraw sprawiedliwy świat

Przekonanie, że dobrym ludziom zdarzają się dobre rzeczy, a złe tylko ludziom złym, zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa. Wiara w sprawiedliwy świat jest jednak niebezpiecznym złudzeniem. Płacą za nie niewinne osoby, które dotknęło nieszczęście. Zgwałcone kobiety bywają obwiniane o to, że same sprowokowały sprawców. Gdy wyrządzimy przykrość jakiemuś człowiekowi, zdarza nam się zrzucić całą winę na niego („zasłużył na to”), by uwolnić się od poczucia winy.
Co zdarza się częściej: morderstwo czy samobójstwo? Większość z nas wyraża przekonanie, że to pierwsze. W rzeczywistości samobójstw jest o 40 proc. więcej niż morderstw. Przyczyna złudzenia to różna dostępność informacji: media nieporównanie częściej informują nas o morderstwach. Podobnie sądzimy, że więcej osób ginie w pożarach niż na skutek utonięcia, choć naprawdę dzieje się akurat odwrotnie. Świat jest inny niż się nam wydaje.
Inną miarę przykładamy, oceniając własne zachowania, a inną w przypadku zachowań cudzych. Gdy się spóźniamy, zawsze potrafimy podać powód, który nas usprawiedliwi. Gdy ktoś się spóźnia na spotkanie z nami, skłonni jesteśmy uznać to za dowód lekceważenia lub nieodpowiedzialności. Własne postępowanie często tłumaczymy zaistniałą sytuacją, ale działania innych wynikają według nas z ich cech wewnętrznych. Jest to tzw. podstawowy błąd atrybucji. Ciekawe, że nie dostrzegamy w tym na ogół żadnej niekonsekwencji czy sprzeczności.
Chcemy dokonywać w życiu trafnych wyborów. Często kosztem zniekształcania informacji. Zanim podejmiemy decyzję, powinniśmy rozważyć wszystkie za i przeciw. Tymczasem wiele badań wykazało, że już na samym początku, zanim poznamy wszystkie dane, wybieramy najbardziej obiecującą opcję i kolejne informacje nieświadomie naginamy tak, by utwierdzić się w przekonaniu, że ta właśnie opcja jest najlepsza. Po dokonaniu wyboru wyolbrzymiamy zalety wybranego produktu, na przykład radia, i nie doceniamy jego wad, podkreślając zarazem wady odrzuconego radia i pomniejszając jego zalety. W ten sposób umacniamy się w przekonaniu, że wybraliśmy właściwie. Inaczej poczucie własnej wartości mogłoby ucierpieć, zwłaszcza w obliczu decyzji kosztownych, ważnych czy nieodwracalnych.

Złudzenie gracza

Gdy w kasynie widzimy, że w ruletce cztery razy pod rząd wypadł kolor czerwony, to spodziewamy się, że teraz wypadnie czarny. Podobnie jeśli przy rzucie monetą ciągle wypada orzeł, wzrasta w nas pewność, że wreszcie wypadnie reszka. Z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa opisywane zdarzenia są jednak równie prawdopodobne. Szacując inaczej, ulegamy złudzeniom.
Chcemy mieć poczucie wpływu na nieszczęście, które nas spotkało (choć często jego przyczyny tak naprawdę nie są znane). S. Taylor zaobserwowała to zjawisko u kobiet dotkniętych rakiem. Szukały one przyczyny choroby. Niektóre sądziły, że powodem zachorowania była niewłaściwa dieta, inne upatrywały go w bliskości fabryki, w konfliktach z rodziną. Po co oszukiwały same siebie? W ten sposób próbowały poradzić sobie z obawą przed nawrotami choroby – skoro znalazłam przyczynę, to będę jej teraz unikać i nic złego już się nie zdarzy. Co więcej, wiele z badanych kobiet twierdziło, że są zadowolone z tego, że zachorowały! Tłumaczyły, że nareszcie zrozumiały, co tak naprawdę liczy się w życiu, zaczęły realizować marzenia, które dotąd odkładały na później, pogodziły się z rodziną, nauczyły się cieszyć życiem. Mechanizm obronny zwany racjonalizacją sprawia, że potrafimy znaleźć dobre strony niepowodzeń czy nieszczęśliwych wydarzeń: „Bardzo dobrze, że mnie zwolnili, znajdę lepszą pracę”, „Ukradli mi samochód, cóż, będę mógł więcej spacerować, a to zdrowo”.
Zniekształcenia pomagają nam zaakceptować okoliczności, których – jak sądzimy – nie możemy zmienić. Mechanizm ten ma dwie odmiany: słodkiej cytryny – gdy mówimy sobie: „Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma...”, lub kwaśnych winogron – gdy obrzydzamy sobie coś atrakcyjnego, czego nie możemy zdobyć („Ferrari to niebezpieczny samochód, lepiej go nie mieć”).
Iluzji kontroli, czyli złudzeniu, że mamy wpływ na obiektywnie niezależne od nas zdarzenia, ulegamy także w przypadku zdarzeń pozytywnych. Chcemy mieć wpływ na własne szczęście, na przykład w grach losowych. Wolimy sami wybrać los na loterii, wierząc, że zwiększy to szansę wygranej. Odprawiamy różne rytuały: chuchamy na kostkę, zanim ją rzucimy, nosimy talizmany na szczęście. Ciekawe, że iluzja ta nie występuje u osób depresyjnych.
A jeśli zdarzy się coś zaskakującego, nieprzewidywalnego, ulegamy złudzeniu „wiedziałem, że to się zdarzy”. Prawie wszyscy politycy „przewidzieli” po fakcie upadek starego systemu. Po fakcie łatwiej uznać, że „to było oczywiste od początku” – mówi o tym między innymi przysłowie „Mądry Polak po szkodzie”.

Myli się, kto myśli inaczej niż ja

Chcemy wierzyć, że jesteśmy wartościowi. Lubimy myśleć, że jesteśmy lepsi od innych. Większość kierowców uważa, że są zdolniejsi i jeżdżą mniej ryzykownie niż przeciętny kierowca. Oczywiste jest, że ktoś tu musi się mylić. Gdy popełnimy błąd, stosujemy jedną ze strategii „ochrony twarzy”: wypieramy się tego, że zrobiliśmy coś źle („to nie ja”), bagatelizujemy tę sytuację („nic tak naprawdę się nie stało”), uciekamy od odpowiedzialności („to nie moja wina”) lub usprawiedliwiamy („miałem prawo tak postąpić”). Za wszelką cenę chcemy przekonać siebie i innych, że właściwie nie mieliśmy wpływu na to, co się stało. Bywa, że za cenę samooszukiwania.
Palacz, słysząc informacje o szkodliwości nałogu, najczęściej odrzuca je jako niewiarygodne („oni kłamią”), bagatelizuje („co pół roku są nowe dane”), uznaje, że go nie dotyczą („palę mało”, „moja rodzina jest wyjątkowo odporna”), lub ignoruje (np. nie zauważa napisów ostrzegawczych na paczce papierosów). Dlaczego tak się dzieje? Jeśli palenie spełnia dla kogoś ważną funkcję i nie chce porzucić nałogu, jego dobre mniemanie o sobie musiałoby ucierpieć w obliczu informacji, że robi coś, co zagraża zdrowiu i życiu. Dlatego zaczyna żyć w świecie iluzji.

Zniekształcamy informacje mogące zachwiać przekonaniami, w które święcie wierzymy. Uznajemy, że sytuacje wieloznaczne oraz argumenty neutralne tak naprawdę potwierdzają słuszność naszych przekonań. Zwracamy szczególną uwagę na informacje zgodne z naszymi oczekiwaniami – łatwiej nam je dostrzec i zapamiętać. Natomiast argumenty przeciwne uznajemy za mało wiarygodne lub po prostu je ignorujemy. W efekcie rzeczywistość zdaje się potwierdzać nasze opinie. Lubimy mieć rację, umacnia to nasze poczucie własnej wartości. Dlatego często tak trudno wpłynąć na zmianę czyjejś opinii. Zakładamy, że inni podzielają nasze opinie („wszyscy wiedzą, że to prawda”, „wszyscy tak myślą”). Ulegamy w ten sposób złudzeniu zwanemu efektem fałszywej powszechności.
Szukając przyczyn różnych zdarzeń, także ulegamy złudzeniom. Sukces najczęściej uznajemy za wynik własnej ciężkiej pracy, wybitnych zdolności czy inteligencji. Ale jeśli poniesiemy porażkę, winimy pogodę, złośliwego szefa, hałas czy cokolwiek, na co nie mieliśmy żadnego wpływu – więc to nie nasza wina. Samoocena jest uratowana. Zjawisko to nazywa się egotyzmem atrybucyjnym. Dokładnie odwrotnie oceniamy przyczyny sukcesów i porażek innych ludzi („udało mu się, bo miał koneksje”, „przegrał, bo jest głupi”).
Ulegamy iluzjom, formułując przekonania na temat innych ludzi. Przystojny mężczyzna wydaje nam się bardziej inteligentny, przebojowy, dobrze wychowany i dowcipny. Posługujemy się tu ukrytymi teoriami osobowości, czyli przekonaniami, że pewne cechy wiążą się ze sobą. Uroda w potocznym rozumieniu wiąże się z dobrocią, łagodnością itp. Ładni ludzie dostają niższe wyroki w sądach, ładne dzieci są uznawane za inteligentniejsze i grzeczniejsze, są też lepiej oceniane przez nauczycieli. Człowiek uczynny postrzegany jest również jako szczery, a inteligentny jako pracowity.
Takie uogólnione wnioski są złudzeniami. Co więcej, mogą być swego rodzaju samospełniającą się przepowiednią. Gdy uznamy kogoś za złośliwego, na przykład na podstawie grymasu twarzy przy pierwszym spotkaniu, będziemy wobec niego niemili. On uzna nasze zachowanie za nieprzyjazne i odpowie nam tym samym. Możliwe też, że potem będziemy unikać tej osoby i nie poznamy jej lepiej (nie dowiemy się więc, że na przykład bolał ją ząb, dlatego była trochę skrzywiona).
Wiele badań dowiodło siły takiej samospełniającej się przepowiedni. Na przykład dzieci uważane przez nauczycieli za inteligentniejsze (a tak naprawdę losowo przypisane do dwóch grup przez eksperymentatora) rzeczywiście osiągały lepsze wyniki, a dzieci uważane za mniej inteligentne – wyniki gorsze. Gdy nauczyciel dostrzega w uczniu potencjał, poświęca mu więcej czasu, daje ambitniejsze zadania, udziela informacji pozwalających skorygować błędy, więcej chwali i lepiej motywuje do wysiłku. Nic dziwnego, że dziecko lepiej się rozwija i dzięki temu przepowiednia się spełnia. Szkoda tylko, że ta zasada działa także w drugą stronę – dziecko gorzej traktowane nie ma szans na rozwój swoich zdolności, przez co staje się gorsze, niż mogłoby być.

Ludzką skłonność do uproszczonego wnioskowania wykorzystują różnego rodzaju oszuści. Nie dajmy się zwieść pozorom, tego typu złudzenia mogą nas drogo kosztować. Wszyscy ulegamy złudzeniom, oszukując siebie samych. Ważne, aby nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Nikt – ani my, ani inni ludzie – nie jest doskonały. Po co więc tracić życie na szukanie niemożliwego? Warto pozwolić sobie na szczęście w istniejącym, niedoskonałym świecie.


_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra28.03.2024 21:44:47
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » NASZE UCZUCIA » ŻYCIE USŁANE ZŁUDZENIAMI KATARZYNA HAMER

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków