NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » INNE CHOROBY » MÓJ MĄŻ SEKSOHOLIK

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 13>>>    strony: [1]2345678910111213

Mój mąż seksoholik

  
Admin
16.08.2009 14:32:50
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #304643
Od: 2009-6-1
Seksoholik kojarzył mi się z kimś obleśnym, w szarym płaszczu, kto przed liceum genitalia wystawia. Ale żeby mój mąż?

Ktoś mi powiedział, że pewnie fajnie być żoną seksoholika, bo on cały czas chce uprawiać seks. Właściwie to myślał tak niemal każdy, z kim rozmawiałam.


Monika, czyli kobieta zdesperowana

Musiał mieć odskocznię, myślałam

To była smętna niedziela. On gdzieś pojechał, jak zwykle, ale wrócił. Chciałam wziąć z wieszaka moją kurtkę. Trąciłam ręką jego ubranie, stuknęło coś o ścianę. Nie wiem, co mi się stało, nigdy nie grzebałam w jego rzeczach. Sięgnęłam do kieszeni, patrzę, a tam telefon mi nieznany. Zamknęłam się w łazience. A w tej komórce setki SMS-ów o treści erotycznej, miłosnej do niego. Na przykład: 'Kotku, było mi cudownie z tobą ostatniej nocy. Zrobimy to jeszcze raz przez telefon'. Zawołałam go do auta. W domu zostały dzieci. On - biały jak ściana. Wykręca się, że to nie jego, że kumpla telefon. Potem mięknie. Że to takie SMS-y tylko, że czuł się samotny, jak byłam z córką w szpitalu. Że się nie spotykał, tylko pisał. Uwierzyłam. Pomyślałam, że wiadomo, jestem gruba, brzydka, darciuch (bo często krzyczałam na niego), więc musiał mieć odskocznię. Ustaliliśmy, że ja spróbuję zapomnieć, a on więcej takich SMS-ów nie napisze.

Zbok w szarym płaszczu

Miesiąc później. Chyba kluczy szukał, czy otwierał drzwi, zauważyłam, że coś chowa do kieszeni. 'Co tam masz?' 'Nic'. 'Szybko, pokaż, co masz w kieszeni'. Wtedy mu już nie ufałam, obserwowałam. Wyciągnął kolejny aparat. Płacz, awantura. Ale on dalej swoje, że tylko pisał te SMS-y. Psycholog, do którego poszliśmy, od razu stwierdził, że mąż jest seksoholikiem. Wspomniał coś o terapii zamkniętej. Nie słyszałam nigdy wcześniej o seksoholizmie. Pomyślałam - co on za głupoty gada. Erotoman kojarzył mi się z kimś obleśnym, w szarym płaszczu, kto przed liceum genitalia wystawia. Ktoś z marginesu, wielki zbok. Ale mój mąż?

Zaczął więc chodzić na terapię, tak na odczepnego. Poszliśmy też kilka razy na terapię małżeńską, ale zrezygnował z niej. Miał swój laptop, który zabrałam do znajomego informatyka. Wszystko odzyskał, co zostało skasowane. Oj Boże, co tam znalazłam. Przeżyłam szok. Jego gołe zdjęcia, które wysyłał do dziewczyn. A on, że to nic takiego, sam sobie robił je telefonem i nigdzie ich nie wysyłał, tylko trzymał. 'Ale po co to robiłeś?' - pytałam. 'Tak sobie' - mówił. Albo: 'Nie wiem'. I gołe zdjęcia tych dziewczyn słane do niego. Różne filmy pornograficzne. I jego filmy. Nakręcał komórką, jak sobie dobrze ręką robi, i wysyłał innym. Wtedy poszłam do niego do pracy, do banku.

Zapukaj, jak masz ochotę

Wielka miłość i w ogóle. Piątkowicz, zawsze grzeczny, poznaliśmy się na dyskotece. Starszy ode mnie o rok, ja mam dziś 28 lat. Był człowiekiem zamkniętym w sobie, nieśmiałym, wycofanym, sądziłam, że to taki jego charakter. To mi się w nim podobało. Wesele było piękne, wymarzone, bogate, cudowna suknia, pełno gości. Córki bliźniaczki urodziły się dziesięć miesięcy później. Syn - po kolejnych trzech latach. Jedna z córek miała poważną wadę serca. Wyszło to po roku. Leczenie, operacje, szpitale. On w delegacjach, ja na oddziałach szpitalnych. Dziecko wyzdrowiało, ale między nami było jakoś dziwnie. Mąż przestał okazywać mi czułość, bliskość, zaczął unikać zbliżeń. Wydawało mi się, że jak żona jest obok, to młody mężczyzna powinien chcieć z nią współżyć.

Coś ze mną musi być nie tak, pomyślałam. Postanowiłam się zmienić. Schudłam, on nic. Więcej sprzątałam, on nic. Lepiej gotowałam, on nic. Byłam milsza, on nadal nic.

Raz przełamałam wstyd i poszłam do sexshopu po płytę z filmem i taki żel intymny. Nigdy nie wyszedł z inicjatywą, żeby tych rzeczy użyć. Skoro pół roku ze mną nie śpi, to może jest chory, ma kochankę, albo, nie wiem, sam z sobą to robi, zastanawiałam się. Próbowałam z nim rozmawiać, ale się wykręcał zmęczeniem. Spał osobno, bo dzieci ze mną. Powiedziałam: 'Posłuchaj, mężu, jestem tu, obok. Będziesz miał ochotę, zapukaj'. Nigdy się to nie zdarzyło. Przyłapałam go na masturbacji. Leżał na łóżku rozanielony. 'To ze mną nie chcesz się kochać, a wolisz ze sobą?' - spytałam. Nic nie odpowiedział.

Za wszelką cenę razem

Wpadam więc do tego banku i mówię przy jakimś pracowniku: 'Daj mi hasło do twojego mejla, bo zrobię tu awanturę'. Wstydził się, więc dał. W domu wchodzę do jego poczty i proszę bardzo, lista 50 adresów do różnych kobiet. Korespondencja z nimi. I znów jego nagie zdjęcia. No, jakby mi ktoś rów wykopał i żywcem mnie zasypał. Wzięłam go do teściów, powiedziałam przy nich. Byli w szoku, ale nie za bardzo chcieli uwierzyć. 'Przecież to fajny facet, wygłupiał się, w sumie to nic takiego nie zrobił - mówili. - Może sobie jakieś filmy ogląda, ale przecież każdy chłop ogląda. Musicie być ze sobą za wszelką cenę, dzieci muszą mieć ojca'. 'Przecież nie można mieć wszystkiego - mówiła moja mama. - Czy on krzyczy na ciebie, pieniędzy ci nie daje? No, okropne, że cię zdradzał, ale może się opamięta. Pamiętaj, u nas w rodzinie rozwodów nie ma'. 'Zdradza się żonę z jedną, dwiema kochankami - mówiłam. - Ale on miał kilkadziesiąt kobiet w tym samym czasie. Jest chory, rozumiecie?'

Im było trudno w to uwierzyć, bo mój mąż uchodzi za ideał, niech mi pani wierzy. Przystojny, zaradny, nie pije, nie pali, opiekuje się dziećmi, wzór człowieka. Z pozoru żyliśmy jak rodzina z pięknej okładki, a w środku żarły nas robaki. Ale żebym myślała o rozwodzie, to nie. Tu troje dzieci, tu dom wspólny, ślub kościelny. Z domu wyniosłam przekonanie, że rodzina jest na pierwszym miejscu, a kobieta jako jednostka się nie liczy.

Raz, pod dywanikiem

Odbiło mi. Niby byłam z dziećmi fizycznie, ale myślami cały czas krążyłam nad nim. Co teraz robi, z kim, gdzie? Zaczęłam pisać listy do kobiet, których adresy były w jego poczcie. Wchodziłam na Naszą- -klasę, szukałam profili tych dziewczyn i porównywałam się z nimi. Groziłam im, że wiem, gdzie mieszkają, i wyślę ich nagie zdjęcia rodzinom. Niektóre dawały się nabrać, odpisywały, że im przykro, przepraszamy, że nigdy więcej. Inne, że sama jestem sobie winna, bo nie umiałam się mężem zająć. Ranił mnie, a ja ciągle przesuwałam granice. Mówiłam, że jak jeszcze raz coś wykryję, to odejdę. Wykrywałam i nie odchodziłam. Płakałam, krzyczałam, on na kolanach przysięgał, że nigdy więcej. I za każdym razem chciałam wierzyć, że mówi już prawdę.

Zainstalowałam mu w komputerze program szpiegowski. I znów szok. Znalazłam zapisy z erotycznych czatów na "......." albo "..............", gdzie mąż ogłaszał się: 'Przystojny 29-latek, zamożny, poszukuje pani do seksu oralnego, z zabawkami, tradycyjnego. Chętnie zasponsoruję panią, niewykluczona dłuższa znajomość'. I jego nowy, lewy numer telefonu. Pisał tym dziewczynom, że żyje ze mną w separacji, że nam się nie układa, pytał, jak daleko mieszkają, bo może zaraz do nich przyjechać. Wiem też, że często jeździł do luksusowych prostytutek. Bez przerwy szukałam dowodów zdrad. Na ulicy wyławiałam wzrokiem kobiety w jego guście. Przeglądałam mu kieszenie, czytałam SMS-y, przeszukiwałam auto. Pod dywanikiem samochodowym znalazłam ukrytą kartkę z numerami telefonów, z podanym obok wiekiem i adnotacjami: 'bi', 'full', 'zabawki'. Raz mi zaproponował, żebyśmy poszli na układ. Przed ludźmi będziemy żyli jak do tej pory, on będzie tu mieszkał, płacił na dom, ale będzie robił, co chce. Powiedziałam mu wtedy, że jeśli nie pojedzie na terapię zamkniętą, natychmiast składam papiery rozwodowe. Pojechał na sześć tygodni. To było półtora roku temu.

Mówię sobie: stop!

Leczę się. Bo też jestem chora. Współuzależniona. Tak jak są uzależnieni bliscy alkoholików czy narkomanów. To nie znaczy, że zachowuję się jak on i bez przerwy myślę o seksie. To znaczy, że obsesyjnie myślę o nim i o tym, co w danej chwili robi. Nie mam już czasu na swoje życie. Stałam się smutną kobietą. On odarł mnie z kobiecości, pokazał, że woli każdą inną. Terapeuta zapytał mnie: 'Jak bardzo odpowiadasz za rozpad małżeństwa?'. Odpowiedziałam: 'Może w 30 procentach?'. Uśmiechnął się: 'Zero procent. Ze-ro. Tyle jest w tym twojej winy'. Wiem już, że nie zawiniłam w jego chorobie. Że mogłabym wyglądać jak Claudia Schiffer, a i tak by mnie zdradzał. W komputerze skasowałam programy szpiegujące. Choć wiele razy mnie korciło, żeby je tam zainstalować. Kusi mnie, żeby przeszukiwać jego ubrania, szperać w samochodzie. Ale wtedy mówię sobie: stop! Co ci to da, tylko będziesz cierpieć.

Kocham go nadal, ale to nie znaczy, że będę z nim za wszelką cenę. Dojrzałam już do tego. Na razie mieszkamy razem, wychowujemy dzieci, nic więcej. On chodzi na spotkania grupy Anonimowych Seksoholików, niby się leczy. Mówi, że chce być ze mną i dziećmi, chce zacząć wszystko od początku. Może i chciałby, tylko dlaczego wracając wcześniej do domu, dwa razy przyłapałam go, jak szybko zmieniał stronę w komputerze? A gdy sprawdziłam, co oglądał, dlaczego wyskoczyły ogłoszenia prostytutek i pornografia? Zapytałam go o to, ale znów odpowiedział wymijająco.
Wiem już, że jest chory i to uzależnienie nie zniknie z dnia na dzień, może mieć wpadki i nawroty. Wiem też, że nie chcę go więcej kontrolować i że nie jestem w stanie wyleczyć mojego męża.

Tylko on sam, będąc szczerym wobec siebie i bliskich, może naprawdę zacząć się zmieniać. Ja sama zrozumiałam jedno: mam wpływ na siebie i swoje życie i ode mnie zależy, jak je dalej przeżyję.

Katarzyna, czyli kobieta pełna nadziei

Co teraz?

W pierwszej chwili to chciałam się na niego nawet obrazić, że tak żartuje. Bo myśmy sobie czasem żartowali ze zdrady. 'Uważaj, bo pójdę w miasto i kogoś sobie znajdę'. 'A idź, tylko jakiegoś syfa nie przywlecz'. I 'cha, cha'. Ale zobaczyłam, że on mówi prawdę. Był wieczór. Nasze młodsze dziecko miało pół roku. On już od dwóch miesięcy chodził na spotkania Anonimowych Seksoholików.

I nagle: 'Zdradzałem cię przez kilka miesięcy. To były przypadkowe kobiety'. Jak to, ten najwspanialszy człowiek na świecie? Ten, z którym żyłam w jedności i miłości? Z którym na pierwszym miejscu stawiałam Boga? Ja do niego: 'I jak mam teraz żyć? Co dalej?'. Tak cały czas, jak katarynka. I do Boga: 'Panie, co teraz?'. Jakiś czas potem powiedziałam mu, że jak się nadarzy okazja, to też go zdradzę. Może będzie mi lepiej. 'Zrobisz, jak zechcesz - powiedział. - Ale ja nigdy z własnej woli nie zrobiłbym tego. Jak jechałem na spotkania z kobietami, to wrzeszczałem z rozpaczy. Wymiotowałem w drodze powrotnej. Jestem chory'.

Kasiu, jest taka choroba

Od zawsze go tłumaczyłam przed innymi, chroniłam, dorabiałam dobrą opinię. Bał się dużych zbiorowisk ludzi. Ludzie widzieli, że jest trochę dziwny, drażliwy, łatwo wpada w irytację, ale że jednocześnie to dobry człowiek. Wydawało mu się, że wszyscy o nim źle myślą. Szłam więc z dziećmi na obiad do rodziny i wymyślałam, że on, niestety, nie mógł. Bo delegacja, bo musiał iść do babci, bo ma spotkanie. Czułam się z tym źle, ale brnęłam w kłamstwa. Wykazywałam cechy współuzależnienia. To mi wyjaśniły kobiety w Al-Anon. Gdy już wiedziałam o zdradzie, doszła podejrzliwość, obsesyjne zachowania. Nicowanie kieszeni przed praniem, przeszukiwanie portfela, gdy brałam pieniądze na zakupy, czytanie SMS-ów. I pewność, że zaraz na coś trafię. I wieczny niepokój, gdy go nie ma w domu, i złość na niego, od razu gdy przychodzi.

Kiedy ja tłumaczyłam jego nieobecności, on siedział w domu na kanapie i oglądał filmy pornograficzne (o czym nie wiedziałam). Albo spał, bo był zawsze wykończony psychicznie, apatyczny, obolały. Albo się masturbował, co go jeszcze bardziej przygnębiało. Zawsze wiedziałam, że ma problem z masturbacją. Powiedział mi o tym długo przed ślubem. Ale nawet na myśl mi nie przyszło, żeby jakoś na to zareagować, potraktować poważnie. Rok temu powiedział: 'Kasiu, słuchaj, jest taka choroba jak seksoholizm'. To był już moment, gdy mnie zdradzał. Przestraszył się, że nie panuje nad tym. A ja tak lekko: 'Dobra, dobra'. Miałam nadzieję, że się myli. Znalazł grupę Anonimowych Seksoholików w Warszawie, dojeżdżał tam, tłumaczył mi, jak ciężko mu wyrzec się tego uzależnienia, ale że chce zdrowieć. A ja nadal to bagatelizowałam. Nie chciałam znać przyczyn, skutków i przejawów choroby. 'Przyjdzie czas, to zrozumiesz' - mówił mi. I przyznał się do wszystkiego.

Pod dywan

Uzależnienie można odziedziczyć. Tak było w przypadku mojego męża. Pod pretekstem, że ciekawi mnie historia rodziny, wypytałam jego babcię o różne szczegóły. Okazuje się, że seksoholikiem był pradziadek mojego męża, dziadek i ojciec. Wszyscy zdradzali swoje żony. Niedostępni, agresywni, unikający ludzi mężczyźni. Mój mąż nosił w sobie zalążek tej choroby. W podstawówce u kolegi obejrzał film pornograficzny. Inni zapomnieli o tym zaraz. Ale on już nie mógł przestać myśleć o tym, co zobaczył. Popłynął. Skoro jestem żoną seksoholika, człowieka uzależnionego, współuzależnioną, to nie mogło się wziąć z powietrza. Dziwiło mnie to, bo małżeństwo moich rodziców jest udane, bezkonfliktowe. Ale jednocześnie mam troje rodzeństwa, każde z jakimś uzależnieniem (alkohol, narkotyki, seks). Aż doszłam do tego, że ojcowie moich rodziców to alkoholicy. Mama i tato też są współuzależnieni i wychowując nas, przejawiali te cechy. Mieli z nami trudny kontakt, byli nastawieni na siebie. Nigdy nie było szczerych rozmów o problemach, bagatelizowali je, zamiatali pod dywan. Wiedzieli lepiej od nas, jak żyć, tato stosował kary cielesne. Myślę, że to miało wpływ na mój życiowy wybór.

Już dawno nie sprawdzałam rzeczy męża

Nie mogłam powiedzieć nikomu o tamtym wieczorze, gdy mój mąż przyznał się do zdrady. Mamie, teściowej - absolutnie wykluczone. Nikt by tego nie zrozumiał, a ja nie chciałam rozdmuchiwania swoich spraw. To była moja sprawa małżeńska. Wstyd mną powodował. Trudno mi było się zwrócić nawet do Boga. Miałam żal. Byłam rozgoryczona, zła, oszukana, zraniona, samotna. Z dzieckiem przy piersi i drugim, małym u boku. Starałam się, żeby nie widziały, jak mama płacze. Po tygodniu zaczęłam szukać pomocy w internecie. Na stronach katolickich przeglądałam linki o zdradzie. I trafiłam na katechezę, w której jest mowa, że Chrystus kazał przebaczać nie siedem, ale 77 razy. Zabrzmi to magicznie, ale to była łaska od Boga. Doznałam przebaczenia. Napisałam do męża SMS-a. Przyjechał, zjedliśmy razem kolację. Wytłumaczył mi, że jestem współuzależniona i muszę poszukać jakiejś wspólnoty terapeutycznej. Trafiłam do kobiet z Al-Anon. W tej grupie są skupieni krewni i przyjaciele alkoholików. Raz na miesiąc przyjmują na spotkaniach partnerów innych uzależnień, takich jak ja. Tam po raz pierwszy powiedziałam o swoim bólu.

Ale to nie wystarcza. Powoli z innymi dziewczynami zaczynamy tworzyć w całej Polsce grupę kobiet S-Anon, których bliscy są seksoholikami. To mężowie nas skontaktowali ze sobą. W maju spotkałyśmy się po raz pierwszy w Warszawie. Przyjechało osiem dziewczyn, ale wiele nie mogło dotrzeć. Siedziałyśmy cztery godziny i nie miałyśmy dosyć. Czujemy się bezradne, samotne, potrzebujemy wsparcia. Jesteśmy pierwsze w kraju, pomagają nam ludzie S-Anon ze Stanów i z Niemiec. Teraz szukamy kogoś, kto za darmo pomoże nam przetłumaczyć na język polski książki i materiały, które od nich dostałyśmy. Wiem już, że będę wolna od współuzależnienia, kiedy będę mogła cieszyć się życiem. Bo nadal miewam napady złości, niechęci, apatii. Ale jest już coraz lepiej. Już dawno nie sprawdzałam rzeczy męża.

On też powoli wychodzi z choroby. Nie ukrywa przede mną zmagań, że jest wciąż narażony na pokusy. Ale widzę w nim niesamowitą zmianę. Czuje się świetnie ze sobą, potrafi sobie zorganizować czas, jest swobodny w towarzystwie. Ostatnio byliśmy na weselu. Bawiliśmy się dobrze, ludzie zachwycali się nami. Stawiam na nasze małżeństwo. Jesteśmy koło trzydziestki. Bóg nam pomoże przetrwać trudności. Nikt z bliskich do dziś nie wie o jego seksoholizmie. Poza jedną znajomą z naszych kręgów w kościele. Powiedzieliśmy jej, bo wydaje nam się, że jej mąż ma wszystkie cechy seksoholika. Nie chciała tego przyjąć do wiadomości.

Barbara, czyli kobieta zdecydowana

Kwadraciki


'Dlaczego otwierasz mój rachunek!?' - rzucił się na mnie. Spojrzałam spokojnie. W ręku trzymałam białą kopertę. 'To jest mój rachunek za telefon. Ale ciekawe, co ty masz w swoim, że tak się boisz' - zażartowałam. Wyszedł z pokoju. Na krześle stała jego teczka, rozchylona. Zobaczyłam, że w środku jest rachunek telefoniczny. Nigdy nie robiłam takich rzeczy, tajemnica korespondencji to dla mnie świętość, ale sięgnęłam po tamtą kopertę. Jego rachunek był porwany na drobne kwadraciki. Sklejałam je do wieczora. Widział to. 'Bawisz się w szpiega? Proszę bardzo!' - krzyczał. Ale mi nie przeszkodził. W kilka godzin skleiłam prywatne rozmowy po nocach, wysłane MMS-y, kody do stron pornograficznych w internecie. Wiem, bo sprawdziłam. Poznałam świat internetu, który służy do uprawiania seksu, czaty erotyczne, filmy, ogłoszenia, wulgaryzm. Nie jestem dewotką, ale mnie to poraziło. Powiedziałam mu, że teraz zamilknę na kilka dni i poczekam, co ma mi do powiedzenia. To było trzy lata temu.

Seksu mam dosyć

Jeżeli człowiek funkcjonuje w dwóch światach i wszystko ma zorganizowane, to w pewnym momencie przestaje widzieć, że coś tu jest nie tak. Jedno życie służy mu do uprawiania seksu. Jest zaspokojony pod tym względem. Drugie życie to świat, w którym ktoś musi prać gacie i skarpetki, gdzieś trzeba jeść obiady. To jest baza, która stwarza pozory normalności, z dziećmi, żoną, znajomymi. W tym życiu byłam ja, niezaspokojona seksualnie i uczuciowo. Pytałam terapeutów, dlaczego seksoholicy nie uprawiają seksu z własnymi żonami. Dowiedziałam się, że seks jest dla nich czymś niedobrym, nieczystym. Nie chcą kalać rodzin, przenosić na nie swojego brudu. Tylko niewielki odsetek seksoholików ukierunkowuje się na swoje żony, stałe partnerki. Dwa lata temu kazałam mu się wyprowadzić. Ostatnio zapytał, czy mógłby do nas wrócić. 'I gdzie będziesz spał? - zapytałam. - A jak nasz seks miałby wyglądać?' (pytałam retorycznie). A on na to: 'O nie, seks to nie. Seksu to ja mam dosyć'. Zaniemówiłam po tej dawce cynizmu. To świadczy, jak bardzo jest chory, pogmatwany i jak rozjechały mu się granice. Podobno człowiek, który zaczyna zdrowieć, czuje żal, ma poczucie wyrządzonej krzywdy. Mój mąż myśli, że ja mu wszystko zepsułam. A miał taką fajną bazę.

Żaden bawidamek

Mam 37 lat, mąż jest o rok starszy. Jestem urzędnikiem państwowym, mąż ma własną kwitnącą firmę. Wie pani, że wielu seksoholików prowadzi własny biznes? To pozwala na dysponowanie własnym czasem, częste delegacje, nocowanie w firmie. Daje alibi. Mamy troje dzieci, nastoletniego chłopca i dwie dziewczynki w wieku przedszkolnym. Nie lubię mężczyzn gadatliwych, on był zamknięty w sobie, jakby wyprany z emocji. Żaden bawidamek. Sympatyczny, inteligentny, przystojny. Zakochałam się. Tylko łatwo się unosił, wrzeszczał, trzaskał drzwiami, wychodził. Potem wracał i przepraszał. Jest synem alkoholika. W każdym razie do niedawna uchodziliśmy wśród znajomych za parę niemal idealną. Chcę wierzyć, że połączyła nas na studiach wielka miłość. On był seksoholikiem już przedtem - ja o tym nie wiedziałam. Jako dziecko napięcie spowodowane problemami w domu nauczył się rozładowywać masturbacją. Ale nie posądzam go o tak wielki cynizm, że wybrał mnie od początku jako przykrywkę dla drugiego życia. Myślę, że miał wtedy chwilowy przebłysk.
Nasze życie zaczęło się rozjeżdżać po urodzeniu syna, jeszcze na studiach. Intymne zamarło całkowicie, a on utknął za niewidzialną szybą. Niby normalnie żył, funkcjonował, rozmawiał, ale nic do niego nie docierało. Stopniowo więź zanikała. Zaczęłam się więc do niego dobijać, pukać w tę szybę: 'Powiedz, jeśli masz kobietę. Ciężko będzie, ale zniosę to. Czy to jest mężczyzna? Też to wytrzymam. Jesteś impotentem? To trudne, ale trzeba rozmawiać. Tylko powiedz coś!'. Mówił: 'To nic nie jest. Jestem tylko potwornie zmęczony'. Po takich rozmowach bywała chwilowa poprawa. Stąd się nasze dzieci porodziły. Pisał do mnie miłosne listy, że jestem jedyną kobietą jego życia, niezwykle atrakcyjną i że mnie kocha. Pytałam, po co to pisze, skoro nie ma pokrycia w naszym życiu.

Mówił: 'Ale tak jest i cokolwiek się stanie, musisz o tym pamiętać'. To było, jeszcze zanim sięgnęłam do jego torby po rachunek.

Problem techniczny

U bliskich znajomych był problem alkoholowy. Wiedziałam stamtąd, że nie należy uzależnionemu podawać ręki, bo wciągnie w bagno. Wiedziałam, że trzeba mu dać kopniaka, żeby oprzytomniał. Wiedziałam, że pomoc jest potrzebna też mnie. Powiedziałam mu z tym rachunkiem w dłoni: 'Masz się zacząć leczyć. I sam musisz sobie to zorganizować'. Poszedł do terapeutki raz czy dwa, ale był tym rozdrażniony. Poszliśmy na terapię małżeńską. Tam dowiedziałam się, że najpierw mąż powinien zacząć leczyć się z uzależnienia, potem ewentualnie możemy ratować nasze małżeństwo. Do grup terapeutycznych nie zajrzał. Nie było w nim woli leczenia.

Staliśmy się jak instytucja ekonomiczna. Nie rozmawialiśmy z sobą, nie witaliśmy się, mijaliśmy w przejściu, nie było dotyku. Próbowałam jeszcze się dobijać: 'Zdradziłeś mnie?'. Mówił, że nie, że to tylko czaty, listy, telefony. Płakałam: 'Co mówiłeś tym babom? Że masz grubą żonę i dlatego szukasz innej? Czemu nie spotkałeś się z żadną, skoro każdy erotyczny czat zaczyna się od propozycji spotkania?'. Odpowiadał: 'Był problem techniczny, bo one za daleko mieszkały'. Nie mogłam uwierzyć w to, co mówił. Problem techniczny?! To chęć zdrady nie była dla niego kłopotem, tylko odległość od kurwy?

Po roku takiego miotania się powiedziałam mu: 'Jedziesz na leczenie zamknięte. Rezerwujesz miejsce. Tam się nie wymigasz'. Kiedy pakował walizkę, po raz ostatni zapytałam go, czy na pewno powiedział mi o sobie wszystko. Przysięgał, że tak. Nie przytuliłam go na pożegnanie. Dzwonił stamtąd, że mnie kocha. Raz powiedział, że przeprasza za wszystko. Wrócił, zapytałam go, czy mnie kiedyś zdradzał. Tak. Zdradzał niemal przez cały czas trwania naszego małżeństwa. Nie paprałam się w jego zdradzie, nie katowałam historiami o kobietach, wydatkach na nie. Ale nie mogłam mu wybaczyć, że zawiódł zaufanie, spieprzył moje życie, odebrał poczucie bezpieczeństwa, narażał dzieci i mnie na choroby weneryczne. Kazałam mu się wynieść. Moja mama: 'Daj mu szansę'. 'Mam gdzieś szansę, mamo. A gdybym miała teraz HIV, dzieci były zakażone, też byś tego chciała?' 'Ach, nie pomyślałam' - wycofała się. Zbadałam siebie i dzieci. Jesteśmy zdrowi. Jemu też kazałam się przebadać. HIV nie ma, ale coś jednak przywlókł ze sobą, nie leczy tego.

Żeby tata umiał sobie radzić

Sposób rozumowania innych, że to fajnie mieć męża seksoholika, to dramat. Te komentarze na forach: 'Pewnie głupią babę miał, to poszedł do innej'. 'Dajcie mi do niego namiary, chętnie się skontaktuję'. Gdybym miała życzyć jakiejś kobiecie bardzo źle, tobym zaproponowała, żeby związała się z seksoholikiem. Każda z nas, współuzależnionych, przeżywa dramat. Jesteśmy wciągnięte przez uzależnionych w chorobę, cierpimy te same katusze, schodzimy na dno, tracimy poczucie własnej wartości, ale nigdy nie doznajemy haju, tego chwilowego poczucia szczęścia, jakie oni osiągają w swoim nałogu. Jesteśmy jak ziemia niczyja. Znikąd pomocy. Dla żon seksoholików nie ma grup terapeutycznych, a terapie indywidualne nie są refundowane. Chodzę prywatnie do terapeuty, skontaktowałam się z kobietami takimi jak ja. Nie planuję odległej przyszłości. Żyję tym, że muszę wstać rano, zrobić śniadanie, szkoła, przedszkole, praca, co na obiad, co wieczorem przeczytać. Poznałam pewną kobietę. Rozwiodła się z mężem seksoholikiem, ułożyła sobie życie na nowo. Dała mi nadzieję.

Mąż odwiedza dzieci codziennie. Ale gdzie mieszka, co robi, nie chcę wiedzieć. Myślę, że znów ma swoje odjazdy. Tak jak żona alkoholika pozna, gdy ten jest na rauszu, tak ja wyczuwam męża. Zaczyna się gubić, zapomina, czepia się szczegółów, awanturuje, że na przykład za dużo wody do wanny nalałam. Jestem osobą wierzącą, ale bez przesady. Trudno jednak to wszystko udźwignąć bez czyjejś pomocy z góry. Ktoś mi poradził, żebym modliła się z dziećmi. Sami układamy słowa. Dzieci modlą się o zdrowie babci, dziadka, za to, że tata jest trudny i żeby umiał sobie radzić. One nie wiedzą, na co mąż choruje. Nie wiem, czy kiedykolwiek im powiem. Emocjonalnie poobijana, oszukana, bez gruntu pod nogami pomagam sobie sama. To ekstremalnie trudne. Jest mi łatwiej, gdy otrzymuję wsparcie rodziców i pary bliskich przyjaciół. Był czas, że ciągle płakałam. Nie mogłam przestać. Teraz jest ze mną lepiej. Ale nie szkodzi, że teraz płaczę, prawda?

Wspólnota S-Anon wspiera rodziny seksoholików, głównie żony: s_anon@orange.pl, tel. 517 199 416

Źródło: Wysokie Obcasy
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra28.03.2024 15:33:59
poziom 5

oczka
  
Kika10
15.01.2010 18:02:27
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #412443
Od: 2010-1-15


Ilość edycji wpisu: 1
Witam,
Ja również,odkryłam niedawno jestem, że jestem żoną seksoholika.
Do momentu kiedy mąż nie przyznał się że zdradził mnie z 3 innymi kobietami, bagatelizowałam problem -jego masturbacji, internetowych znajomości z kobietami. Wmówił mi że to normalne, że on może spotykać się z koleżankami, których ja nie znam, że to normalne w małżeństwie, że nie mogę mu tego zabronić.

Czuję, że obdarł mnie z własnej kobiecości.To wszystko co jest opisane w artykule wyżej to jakby o mnie.
Mąż posiada typowe cechy dla tej choroby-wycofany w towarzystwie, nieśmiały, bardzo zamknięty w sobie. Często odmawiał współżycia, argumentując, że jest zmęczony, że musi rano wstawać do pracy. Winą w pewien sposób obarczył mnie-bo bierna w łóżku, bo nie chciałam próbować nowych rzeczy, bo to samo miejsce współżycia, te same pozycje, bo już przestała mu się podobać moja figura.
Bardzo wciągnął się w pornografię, onanizm.Nie sądziłam że pójdzie w real, że dojdzie do współżycia aż z kilkoma kobietami wielokrotnie.

Na dzień dzisiejszy chce dać mu szansę, podjął terapie, rozpoczęliśmy też terapie małżeńską.
Nie wiem czy się powiedzie, ale chcę spróbować.
Mam pragnienie, by nawiązać kontakt z innymi kobietami, które borykają się z takim problemem męża.
Bo jestem w tym wszystkim bardzo zagubiona, moje poczucie kobiecości, atrakcyjności jest bardzo mocno zachwiane przez tą sytuację.
  
Admin
16.01.2010 01:20:36
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #413044
Od: 2009-6-1
Seksoholizm to choroba

Z prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem, ekspertem w dziedzinie seksuologii rozmawia Małgorzata Fedorowicz.

- Co to jest seksoholizm?

- Tak jak wszelkie uzależnienia, jest to zachowanie przymusowe, które przestaje być przyjemnością, tylko zaczyna sprawiać już cierpienie.

- Czy seksoholizm to choroba?

- Tak. To już nie jest stan zdrowia, to choroba.

- Kiedy można powiedzieć, że ktoś cierpi na tę przypadłość, czy jest jakaś granica, od której zaczyna się seksoholizm?

- Na pewno nie chodzi tu o częstotliwość kontaktów seksualnych. Są ludzie, którzy mają codziennie stosunki i nie można o nich powiedzieć, że są seksoholikami. Bo są to ludzie zdrowi. Granica nie leży w częstotliwości, tylko - czy człowiek cierpi z tego powodu, bo działa w sposób przymusowy. Nie ma potrzeby seksu tak naprawdę, ale musi to robić. Tak jak ten, który pali papierosy - już nie chce zapalić, ale musi. Chciałbym jednak zaznaczyć, że bardzo często to rozpoznanie jest nadużywane w stosunku do ludzi, którzy mają potrzebę częstego współżycia. Wtedy na przykład żona, która ma mniejszy temperament od męża, mówi: on jest seksoholikiem, co jest akurat śmieszne. Tak samo wielu łajdaków próbuje u siebie rozpoznać seksoholizm, bo łatwiej powiedzieć, że jest się seksoholikiem, czyli człowiekiem chorym, niż się przyznać: jestem łajdakiem i ciebie zdradzam, moja droga. Wielu chętnie romansujących mężów woli właśnie w ten sposób siebie nazwać. Żonom też jest łatwiej się z tym pogodzić, bo lepiej mieć chorego męża niż łajdaka, który ją zdradza.

- Skąd się bierze seksoholizm, dlaczego jedni mają do niego predyspozycje, a inni nie? Tkwi to w genach?

- To nie jest genetycznie uwarunkowane. To przychodzi z czasem, wciąga coraz bardziej, coraz bardziej - aż człowiek się uzależnia. Tak samo jak można smakować alkohol - albo się rozpić. Są jeszcze inne ukryte mechanizmy, trzeba szukać, czy to była na przykład przyczyna neurotyczna, nerwica natręctw czy też potrzeba rozładowania napięcia.


- Widziałam na filmie, jak człowiek przerywa nagle pracę, gdyż musi jechać do domu, by uprawiać z żoną lub kochanką seks. Miewa pan takich pacjentów?

- Aż tak to nie jest, z tym się nie spotykałem. To jest bardziej filmowa wersja.

- Ile razy dziennie seksoholik musi uprawiać seks?

- Miałem pacjenta, który musiał to robić wielokrotnie, każdego dnia odwiedzał inną agencję. I ciągle czuł niedosyt. Jednocześnie bardzo cierpiał z tego powodu, bo nie sprawiało mu to już wcale żadnej przyjemności. Męczące są towarzyszące temu rytuały: musi być odpowiednie światło, musi ono padać pod odpowiednim kątem.

- Seksoholizm dotyczy częściej kobiet czy mężczyzn?

- Mężczyzn. Wszystkie patologie seksualne i różne dziwactwa to głównie domena płci męskiej, gdyż panowie lubią częściej eksperymentować w dziedzinie seksu. Kobiety podchodzą do tych spraw bardziej uczuciowo.

- Czy seksoholizm można leczyć?

- Są specjalne ośrodki, w których leczy się uzależnienia od seksu. To się leczy metodami psychoterapeutycznymi, lekami i metodą dwunastu kroków - AA, tak jak anonimowych alkoholików. Oczywiście mówimy o prawdziwym seksoholizmie, a nie o tych osobach, które go u siebie rozpoznają. Oczywiście z seksoholizmu można się wyleczyć, tak jak ze wszystkich uzależnień. Jeżeli leczymy narkomanów, i to z powodzeniem…

- Słyszałam o małżeństwie, w którym żona próbowała mężowi dorównać i przychodziła codziennie wyczerpana do pracy. Za wszelką cenę usiłowała bowiem utrzymać małżeństwo. Czy to ma sens?

- Tu nie chodzi o to czy to jest wyczerpujące, jak już wcześniej wspomniałem - tu nie chodzi o częstotliwość, tylko, czy w grę wchodzi przymus. Widocznie ta pani się do tego zmuszała i przedłużanie tego związku faktycznie nie miało sensu. Z drugiej strony - seksoholikowi to już też nie sprawia przyjemności - tylko cierpienie. Jak ktoś pali, to sprawia mu to przyjemność, a jak następuje "przyrost" palenia, to też staje się to przykre.

- Jeśli ktoś nie podda się leczeniu, to co się wtedy stanie?

- Nie. Przecież ile można mieć wytrysków? W pewnej chwili seksoholik już nie będzie go miał. Nawet jeśli pójdzie z kolejną kobietą, to w końcu nie będzie zdolny do tego, bo będzie impotentem.

- Seksoholizm dotyczy mężczyzn w konkretnym wieku, czy też nie ma to znaczenia?

- Na ogół są to ludzie młodzi. Najstarsi seksoholicy, których znałem, to ludzie do pięćdziesiątki.

- Chętnie zgłaszają się te osoby na leczenie?

- Seksoholicy sami cierpią i są już tym zmęczeni, ale przeważnie zgłaszają się do mnie dopiero wtedy, gdy zostają do tego namówieni przez swoich partnerów.

Tytuł: Seksoholizm to choroba
Autor: Małgorzata Fedorowicz, nto.pl
żródło: http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070428/WYWIADY/70427016
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Mazi
19.01.2010 02:03:36
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #416793
Od: 2009-12-29
leczy się tak jak uzależnienia, więc choroba
  
aniesska
22.11.2011 23:31:15
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #806430
Od: 2011-11-22
Przerażają mnie daty, ostatni wpis 2010. Tydzień temu wyrzuciłam z domu męża. Zagroziłam mu że wszystkim o tym powiem, o jego nałogu. Wyrzuciłam obrączkę do kosza na śmieci. Jest już gdzieś na wysypisku.( Bo przecież nikomu nie mówiłam, wstydziłam się, kisiłam to w sobie, śledziłam to co się dzieje w komputerze, podporządkowałam pod ten nałóg życie, żeby nie szukał wymówki " To dlatego że masz okres, to dlatego że jesteś przeziębiona, to dlatego że i że i że...)i w końcu pękłam. Jest mi tak dobrze że go nie ma. Taka ulga, a jednocześnie strach przed przyszłością, przecież teraz będę opłacać rachunki i kredyt sama. Jestem sparaliżowana i obrzydzona. Czuję to obrzydzenia nie tylko do niego ale do siebie, że mu na to pozwoliłam że przecież były już symptomy wcześniej, a ja nie podjęłam żadnej mądrej decyzji. Najpierw szok, jak często można się onanizować? Dlaczego nie ma zbliżeń. Zdziwienie. Potem nie wiem co mi przyszło do głowy, może gdzieś o tym usłyszałam, pierwsze przeczytane artykuły w internecie. Przecież to niedorzeczne, jak można uzależnić się od pornografii, przecież jest alkoholizm, narkomania, hazard, ale seksoholizm?!? Niemożliwe!!! jakaś bzdura, a jednak.....
  
groszowski
28.02.2012 21:53:41
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #879690
Od: 2012-2-28
Jestem zdrowiejącym seksoholikiem. Od dzieciństwa przez ponad 20 lat praktykowałem destrukcyjne zachowania seksualne, które w miarę upływu czasu miały coraz bardziej złowrogi wpływ na moje życie. Raniłem żonę, gdyby nie jej upór nasze małżeństwo pewnie by się rozpadło. Przez nałóg straciłem szansę na wymarzoną karierę zawodową. Moim dnem było narażenie malutkich dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia a nawet życia przez to, że zamiast ich pilnować zajmowałem się pornografią.
W końcu, głównie ze względu na presję ze strony żony trafiłem do wspólnoty anonimowych seksoholików (SA), której program jest oparty na programie AA.
Początki we wspólnocie nie były łatwe. Głównie dlatego, że wciąż nie mogłem wyzbyć się pychy
i złudzeń na temat swojej choroby. Kolejne upadki przybliżały mnie jednak do dnia, gdy solidnie zacząłem pracować na programie SA. Uzyskałem pomoc od życzliwych ludzi, którzy są dla mnie przykładem jak należy pracować nad trzeźwością, staram się również pomagać.
Jestem zdumiony tym co się teraz dzieje z moim życiem. Nie tylko zaprzestałem destrukcyjnych zachowań seksualnych, ale również całkowicie zmienia mi się sposób myślenia i postrzegania świata (także kobiet). Po raz pierwszy czuję prawdziwą siłę i radość życia. Dzieje się tak dzięki pomocy wspólnoty i pracy na programie dwunastu kroków, który jest drogą stopniowego powierzania kolejnych obszarów swojego życia, pełnego cierpienia i uczynionych krzywd, miłosiernemu Bogu. Dzięki temu mogę wreszcie zacząć nawiązywać dojrzałe relacje z ludźmi i z Bogiem. Czuję jakby moje ośmioletnie małżeństwo dopiero teraz tak naprawdę się zaczęło i jestem bardzo w nim szczęśliwy.
Doświadczenie przemiany życia nie jest tylko moim udziałem, bardzo wiele osób zdrowieje dzięki pracy we wspólnocie anonimowych seksoholików i łasce Bożej.
Jest w SA również miejsce dla niewierzących, którzy traktują program jako przewodnik do własnej pracy przy wsparciu wspólnoty.
Podaję link do naszej strony, gdzie można znaleźć informacje o m.in. mitingach:

http://www.sa.org.pl/

Pozdrawiam i będę się modlił za cierpiące żony seksoholików, które tu pisały.

  
klarisakli
27.03.2012 15:22:19
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #904679
Od: 2012-3-27
Twój partner zdradza Cię z innymi kobietami?
Twój partner zdradza Cię ciągle z innymi kobietami? Nie potrafi się powstrzymać i nie potrafi nad tym zapanować? Nie wiesz już, co robić? Napisz do mnie na wiola.waligora@gmail.com – podaj imię oraz nazwisko. Oddzwonimy! Postaramy się pomóc!
  
margo
02.04.2012 09:11:31
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #909509
Od: 2012-4-2
    groszowski pisze:

    Jestem zdrowiejącym seksoholikiem. Od dzieciństwa przez ponad 20 lat praktykowałem destrukcyjne zachowania seksualne, które w miarę upływu czasu miały coraz bardziej złowrogi wpływ na moje życie. Raniłem żonę, gdyby nie jej upór nasze małżeństwo pewnie by się rozpadło. Przez nałóg straciłem szansę na wymarzoną karierę zawodową. Moim dnem było narażenie malutkich dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia a nawet życia przez to, że zamiast ich pilnować zajmowałem się pornografią.
    W końcu, głównie ze względu na presję ze strony żony trafiłem do wspólnoty anonimowych seksoholików (SA), której program jest oparty na programie AA.
    Początki we wspólnocie nie były łatwe. Głównie dlatego, że wciąż nie mogłem wyzbyć się pychy
    i złudzeń na temat swojej choroby. Kolejne upadki przybliżały mnie jednak do dnia, gdy solidnie zacząłem pracować na programie SA. Uzyskałem pomoc od życzliwych ludzi, którzy są dla mnie przykładem jak należy pracować nad trzeźwością, staram się również pomagać.
    Jestem zdumiony tym co się teraz dzieje z moim życiem. Nie tylko zaprzestałem destrukcyjnych zachowań seksualnych, ale również całkowicie zmienia mi się sposób myślenia i postrzegania świata (także kobiet). Po raz pierwszy czuję prawdziwą siłę i radość życia. Dzieje się tak dzięki pomocy wspólnoty i pracy na programie dwunastu kroków, który jest drogą stopniowego powierzania kolejnych obszarów swojego życia, pełnego cierpienia i uczynionych krzywd, miłosiernemu Bogu. Dzięki temu mogę wreszcie zacząć nawiązywać dojrzałe relacje z ludźmi i z Bogiem. Czuję jakby moje ośmioletnie małżeństwo dopiero teraz tak naprawdę się zaczęło i jestem bardzo w nim szczęśliwy.
    Doświadczenie przemiany życia nie jest tylko moim udziałem, bardzo wiele osób zdrowieje dzięki pracy we wspólnocie anonimowych seksoholików i łasce Bożej.
    Jest w SA również miejsce dla niewierzących, którzy traktują program jako przewodnik do własnej pracy przy wsparciu wspólnoty.
    Podaję link do naszej strony, gdzie można znaleźć informacje o m.in. mitingach:

    http://www.sa.org.pl/

    Pozdrawiam i będę się modlił za cierpiące żony seksoholików, które tu pisały.

  
margo
02.04.2012 09:26:49
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #909513
Od: 2012-4-2
witaj

jestem pełna podziwu za chęć słuchania bliskich, zaufanie do nich, upór, silną wole i chęć walki o bliskich tak naprawdę dla bliskich !
jestem żoną seksoholika. 12 lat małżeństwa, dwoje wspaniałych dzieci, nic nam nie brakuje tylko to uzależnienie.
od początku było coś nie tak, ale oficjalnie nic o tym nie wiedziałam ...
wszystko się posypało kilka lat temu ...
były różne historie bardzo bolesne dla mnie i rodziny. skoki w bok, czaty, randki, pornografia itd. - moja miłość do mojego męża nie wystarczyła ! nie wystarczyło dwoje małych dzieci, które ciągle szukały tatusia !
gdy sie dowiedziałam popadłam w kryzys i poszłam na terapie dla osoby współuzależnionej, zabrałam przy okazji mojego męża.
Psychoterapeuta zlecił terapie, na którą chodził przez jakiś czas, ale potem ją przerwał i znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Nie wiem czy terapia nie przyniosła skutku, czy zbyt mało sie starał, nie wiem
nie uczęszczał nigdy na spotkania dla Anonimowych Seksoholików.
W tamtym tygodniu mąż się wyprowadził po mojej prośbie, jak powiedziałam, że nie dam rady dłużej tak żyć, jeśli nie będzie nic robił z uzależnieniem, nie daje już rady.
On neguje, że jest uzależniony i wypiera to ze swojej głowy. Twierdzi, że coś sobie wmówiłam a teraz staram się to jemu wmówić.
Bardzo go kocham, ale jestem tak poraniona i wyniszczona, że już nie daje rady.
Zastanawiam się co jeszcze można zrobić, aby zrozumiał i zauważył że jest poważny problem, że musi się leczyć ?
szukam światełka w tunelu ...








smutny
  
groszowski
02.04.2012 12:40:26
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #909664
Od: 2012-2-28
Droga Margo,

Moje doświadczenie jest takie, że nie mogłem zdrowieć bez wspólnoty. Problemem dla mnie była pycha, która najpierw podpowiadała mi, że poradzę sobie sam, a potem, że nie muszę pracować tak jak wszyscy, bo jestem 'mniej chory'. Kolejne porażki coraz bardziej uczyły mnie pokory, aż za przykładem wspólnoty SA zacząłem w miarę solidnie pracować na programie dwunastu kroków i powierzać swoje życie Bogu. Wtedy wszystko zaczęło się zmieniać, ale zanim do tego doszło wielokrotnie musiałem zaliczyć dno. Może pomogłaby Twojemu mężowi literatura zarówno SA jak i AA. Przede wszystkim pomodlę się jednak za niego, żeby zrozumiał, że potrzebuje trzeźwieć, żeby Ciebie prawdziwie kochać.
  
margo
03.04.2012 08:03:16
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #910476
Od: 2012-4-2
Dno już dawno było a teraz jest dno dna. Tak nie da się żyć. Nikt tego nie wytrzyma. Jeśli mu coś podsyłam do poczytania, to nie wiem czy on to czyta a jeśli przeczyta, to uważa, że zwariowałam. Podsyłam mu tylko mądre rzeczy, które zwróciły by jego uwagę na problem. A problem jest.
Pamiętam czasy kiedy jeszcze chodziliśmy razem do kościoła.
Czy kiedykolwiek się modlił, czy wierzy - trudno mi to ocenić.
Uważam, że bez wiary i modlitwy z tego nie wyjdzie.
Gdy podesłałam mu kilka razy te strona na temat SA to powiedział, że tam nie pójdzie.
Nie wiem czy w Małopolsce są takie spotkania? Czy znajdzie w sobie taką silną wole ?
Nie wiem.
Mam świadomość ile złego się zdarzyło. Ja mu nie pomogę, bo sama potrzebuje pomocy, ale trzeba cos robić aby życie swoje i innych było lepsze.

życzę wytrwałości
  
Electra28.03.2024 15:33:59
poziom 5

oczka
  
Admin
03.04.2012 10:56:30
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #910597
Od: 2009-6-1
    margo pisze:


    Gdy podesłałam mu kilka razy te strona na temat SA to powiedział, że tam nie pójdzie.
    Nie wiem czy w Małopolsce są takie spotkania? Czy znajdzie w sobie taką silną wole ?
    Nie wiem.

Musisz sobie uświadomić pewne rzeczy, dopóki Twój mąż nie zauważy problemu, nie będziesz w stanie mu w ogóle pomóc,
jeśli już zauważy problem, nie pomożesz mu jeśli nie będzie tego chciał, nikomu się nie da pomóc na siłę.
Pomyśl może o wstrząsie dla niego typu odchodzę bo tak nie da się żyć!
Pamiętaj że Seksoholizm to choroba taka jak alkoholizm i tak samo może Tobie zrujnować życie.
Obecnie w Polsce większość ośrodków , które leczy alkoholizm leczy też Seksoholizm, poszukaj tam dla siebie wskazówek,
abyś mogła wiedzieć jak dalej masz żyć z tym problemem, bo wiedz ze każdemu uzależnieniu towarzyszy współuzależnienie.
Pozdrawiam
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
margo
04.04.2012 09:50:23
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #911392
Od: 2012-4-2


Ilość edycji wpisu: 2

"Musisz sobie uświadomić pewne rzeczy, dopóki Twój mąż nie zauważy problemu, nie będziesz w stanie mu w ogóle pomóc,
jeśli już zauważy problem, nie pomożesz mu jeśli nie będzie tego chciał, nikomu się nie da pomóc na siłę.
Pomyśl może o wstrząsie dla niego typu odchodzę bo tak nie da się żyć! "

Zdałam sobie właśnie sprawę, że dłużej nie dam rady tak żyć. Kłamstwa, oszukiwanie, zdrady - to wszystko mnie wyniszczyło psychicznie, zrujnowało nasze małżeństwo, naszą rodzinę i relacje między nami.
Znamy się tyle lat i widziałam jak jego nałóg się rozwijał i starałam sie o tym mówić i rozmawiać i nie przyniosło to żadnego skutku.
Jeszcze kilka lat temu, gdy sie dowiedziałam, sam powiedział, że sie pójdzie leczyć a teraz zaprzecza że problem istnieje.
I nic tutaj nie pomoże fakt, że bardzo go kocham i że abstrahując od nałogu jest wspaniałym człowiekiem i mamy wspaniałe dzieci itd. , bo tak nie da się żyć, ja już nie daje rady.
Ostrzegałam go kilka razy, że jak nic z tym nie będzie robił, to źle sie to skończy.
Prosiłam, błagałam i nic ...
Poprosiłam aby się wyprowadził.

Sama chodzę na psychoterapie, bo sama mam problemy. Nerwica, kołatanie sera itd.
Postawiłam sprawę jasno. Nie chce tak żyć i albo życie zmieni sie na lepsze albo już nigdy nie będziemy razem.
Seksoholizm to straszne uzależnienie, zmienia człowieka nie do poznania.
trzeba dużo silnej woli i uporu, aby z nim walczyć
życze więc dużo wytrwałości uzależnionym i współuzależnionym

pozdrawiam
  
groszowski
26.04.2012 19:47:08
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #927658
Od: 2012-2-28
Ośrodki, tak można spróbować. Doświadczenie wielu uzależnionych pokazuje, że najbardziej pomagają grupy samopomocowe jaką jest wspólnota SA. W Krakowie w tej chwili jest 6 mitingów w tygodniu.
To prawda, że uzależnienie zmienia człowieka nie do poznania, ale uzdrowienie również zmienia go nie do poznania.

pozdrawiam
  
margo
01.05.2012 08:19:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #929896
Od: 2012-4-2
Niestety mój mąż nie chce słyszeć o żadnych spotkaniach. Raz stwierdził, że będzie chodził na spotkanie z terapeutą, ale nie spieszy mu się. Skończyło się na stwierdzeniu ...
To jest jak orka po ugorze! Niby już coś ustalamy i znowu wszystko się sypie jak domek z kart.
Nie mam siły . Życzyłabym sobie,aby był przy mnie kochający i wspierający mnie małżonek.
Nie można kogoś zmusić na siłę, jak ktoś nie chce poprawić jakości swojego i czyjegoś życia.
Z nim nie da sie nawet porozmawiać, ucieka przed każdą rozmową ... To jest takie dołujące ...płacze
  
Admin
01.05.2012 09:51:15
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #929929
Od: 2009-6-1
Wiesz może to zabrzmi okropnie ale w każdy uzleżnieniu jest tak że osoba uzalezniona musi dosięgnąc swojego dna, jesli tego nie zrobi nie bedzie wiedział że coś jest nie tak.
Nie znam się na seksohilizimie ale wiem jedno że w uzaleznienach czesta trzeba uzależnionych zotawic samym sobie, postwic im warukni i ich zostawić.
Chcesz byc ze mną - lecz sie !
Dopóki nie zaczniesz sie leczyc ja pozyję sobie swoim życiem !
Odchodze dopóki nie zaczniesz coś z soba robić nie wrócę !
Jest wiele sposobów aby dac do myslenia takiej oobie, jesli nic z tym nie zrobi nie marnuj swego życia, bo naprawde szkoda wesoły
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Dookie
01.05.2012 11:10:25
Grupa: Użytkownik

Posty: 1 #929980
Od: 2012-5-1
Poza wspolnota SA jest takze wspolnota dla rodzin seksoholikow S-Anon http://sanonpolska.repuplika.pl

Mi zajelo kilka dobrych lat zanim uczciwie przed samym soba przynalem ze jestem seksoholikiem i ze sam nie jestem w stanie poradzic sobie z tym problemem. I tak zaczela sie moja droga trzezwienia we wspolnocie SA.
  
margo
14.05.2012 10:16:21
Grupa: Użytkownik

Posty: 9 #938548
Od: 2012-4-2


"Mi zajelo kilka dobrych lat zanim uczciwie przed samym soba przynalem ze jestem seksoholikiem i ze sam nie jestem w stanie poradzic sobie z tym problemem. I tak zaczela sie moja droga trzezwienia we wspolnocie SA."


Wydaje mi sie,że on wie jaki ma problem, ale ciągle pojawia się machina zaprzeczania.
Jak to ja człowiek sukcesu i taki problem !?


Postawiłam spraw jasno, bo tak nie da się żyć i ja tak nie chce żyć.

Nie wiem jak jeszcze można kogoś przekonać aby poszedł sie leczyć i że totalnie rozwalił nasze życie ?

  
kashya
18.06.2012 12:47:36
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #959314
Od: 2012-6-18


Ilość edycji wpisu: 1
w piatek przeszukałam teczkę męża. na wszelki wypadek. to długa historia- generalnie nie miałam podstaw. myslalam ze jestesmy jak z love story...para idealna.... a w teczce lista prostytutek z którymi sie spotykał. kartka a4 z wydrukowana tabelka. systematyczne podejscie do zagadnienia. szablon jak comiesieczna lista wydatkow... umarłam.
zawróciłam go z drogi do pracy i zaczelismy rozmawiac. a własciwie to wiecie jak jest- krzyk, płacz, naprzemian z ciężką ciszą...to trwało dwa lata. on przeprasza i milczy na zmiane. bez wdawania sie w szczegóły- w ciagu godziny umówił nas na spotkanie z terapeutką. nie mógł tego, mimo obietnic, zrobic od kiku lat, kiedy zauwazyłam że cos miedzy nami jest nie tak. dawniej kochanek 'nie do zdarcia'- teraz uprawiamy seks raz na kilka miesiecy i jest on...no cóz...niezbyt satysfakcjonujacy....pytania dlaczego, o co chodzi, czy cos jest ze mna nie tak, czy on sie gorzej czuje....zbywane milczeniem lub wykretem ze sie starzeje. prosiłam o pojscie na terapie rodzinna, czułam ze cos nie gra. ale zdrada???? przeciez jestesm kobieta jego zycia. swoje zycie obrócił do góry nogami zeby tylko ze mna byc. czekał na mnie siedem długich lat choc nie dawałam mu cienia nadziei ze bedziemy razem. ....nie chciałam jechac na to spotkanie ale uprosił mnie. i tu kolejny szok- szybka diagnoza, do potwierdzenia przez seksuologa- seksholizm. i kolejny szok, kolejna szybka diagnoza do ptwierdzenia przez psychiatre- aleksytymia.....jak dalej życ???? na tym forum tez głównie pytania, a mniej odpowiedzi. dlatego chce odswiezyc wątek. dziewczyny- pomózmy sobie nawzajem. która jest z wawy lub okolic?
  
groszowski
01.07.2012 01:03:51
Grupa: Użytkownik

Posty: 5 #966155
Od: 2012-2-28
Jasne diagnozy. Jeśli mąż przyjął je wiadomości to dobry moment żeby przyjść do wspólnoty anonimowych seksoholików (SA). Uczymy się tam m.in. pracy nad rozumieniem emocji. Efekty nigdy nie są natychmiastowe, ale wytrwała praca przynosi zdumiewające efekty. Mogę tak powiedzieć o sobie. Ważna jest dla mnie wiara w Boga, która przywraca mi zdrowie. Jednak nie jest konieczne, aby być wierzącym by przyjść do SA.

groszowski
  
Electra28.03.2024 15:33:59
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 13>>>    strony: [1]2345678910111213

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » INNE CHOROBY » MÓJ MĄŻ SEKSOHOLIK

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków