NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » O MATKACH, KTÓRE KRZYWDZĄ SWOJE DZIECI

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

O MATKACH, KTÓRE KRZYWDZĄ SWOJE DZIECI

  
Admin
19.06.2009 22:32:21
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #279369
Od: 2009-6-1
Mogą być w każdym wieku, z każdej grupy społecznej i zawodowej, mogą żyć samotnie lub z partnerem, mogą mieć różne zdolności intelektualne i zainteresowania. Stosują każdą formę przemocy: emocjonalną, fizyczną czy seksualną. Mogą zachowywać się uwodzicielsko lub sadystycznie wobec swoich ofiar – dzieci w różnym wieku.

O takich zachowaniach kobiet zazwyczaj niechętnie się mówi. Są bowiem sprzeczne z powszechnie akceptowanym obrazem kobiety, która przecież nie krzywdzi, a wszystko, co czyni dziecku, czyni z miłości do niego. Ten idealny wizerunek pozwala nadać jakiś sens światu pełnemu przemocy i utrzymać poczucie względnego bezpieczeństwa. Niestety, coraz częściej badacze i terapeuci wskazują na to, że kobiety stosują przemoc wobec swoich dzieci, a zachowania te są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Oznacza to, że one także były ofiarami swoich matek. Prawdopodobnie rodzaj kontaktu pomiędzy matką a dzieckiem znacznie ułatwia krzywdzenie i jednocześnie skuteczne ukrywanie tego przed światem.
„Wiem lepiej, co dla ciebie jest dobre, ponieważ jestem twoją matką” albo „Kochanie, nie rób tego, ja to zrobię (lepiej) za ciebie”. Te i podobne słowa zbyt często wypowiadają nadopiekuńcze matki. Taka matka uzależnia dziecko od siebie, nadmiernie je kontroluje, odbiera mu niezależność i autonomię. Jest nadmiernie krytyczna, zawstydza i karze. Zachowuje się tak, bo odrzuca syna czy córkę. Adler uważał, że dzieci nadopiekuńczych matek, pozbawione poczucia odpowiedzialności za różne aspekty życia, nie mogą dokładnie wypełniać swoich zadań. Nadmierna „ochrona” uniemożliwia im samodzielne uczenie się rozmaitych zachowań i ich konsekwencji. Według Freuda takie matczyne zaangażowanie czyni dziecko niezdolnym w późniejszym życiu do istnienia bez miłości, choćby przez moment.

Konsekwencje cichej choroby rodziny – momizmu (tak nazywana jest nadopiekuńczość) są podobne do braku troski, opieki i miłości. W dorosłym życiu dzieci nadopiekuńczych matek mogą być chwiejne emocjonalnie i agresywne, mogą mieć ograniczone zdolności intelektualne i emocjonalne: „Matka zawsze wszystko za mnie robiła. Mówiła, że to dlatego, bo tak bardzo mnie kocha. Choć krytykowała moje próby wykonywania różnych zadań domowych, jej zachowanie było wtedy dla mnie wygodne. Nie musiałem nawet robić sobie herbaty, bo ona już była przy mnie. Teraz wiem, że bardziej bała się o swój nieskazitelnie czysty stół kuchenny, niż troszczyła się o mnie. Po prostu mnie oszukiwała. Stopniowo coraz bardziej byłem od niej uzależniony, ubezwłasnowolniony, a to wzmagało moją agresję. Teraz jestem kaleką, bo nic nie potrafię zrobić. I dlatego boję się kontaktów z ludźmi”.
Takie matki niszczą u swoich dzieci wewnętrzną motywację do działania, a to z kolei ogranicza ich możliwości i osiągnięcia życiowe, utrudnia adaptację w środowisku, zmniejsza samoocenę, wzmacnia lęki i fobie. Dorosłe ofiary matek mało zaangażowanych emocjonalnie, mało tolerancyjnych, niedających ciepła i bliskości – mogą mieć poważne kłopoty w relacjach z ludźmi, cierpią z powodu depresji i przygnębienia, także z powodu zachowań kompulsywnych i obsesyjnych. Im mocniej tacy ludzie doświadczali odrzucenia przez matkę w dzieciństwie, tym bardziej są skłonni do wycofania i samokrytycyzmu i tym więcej jest w nich napięcia oraz zależności od społecznych relacji. Od nadopiekuńczości już tylko jeden mały krok w kierunku wykorzystania seksualnego.
Kobiety, które wykorzystują seksualnie dzieci, zazwyczaj same doświadczyły w dzieciństwie przemocy seksualnej ze strony ojca, dziadka czy osoby spoza rodziny. Co gorsza, spotkały się też z odrzuceniem ze strony własnych matek. W efekcie nie współczują ani sobie, ani dzieciom, które krzywdzą. Mają niskie poczucie własnej wartości i bywają agresywne. W życiu dorosłym angażują się w związki, w których są krzywdzone emocjonalnie lub fizycznie. Nie potrafią się z tego wyzwolić. Nie umieją szukać wsparcia w środowisku, są więc samotne. Rozżalone i wściekłe, nie wierzą, że ktoś dorosły będzie w stanie zaspokoić ich potrzeby.
Cała przeszłość tych kobiet jest widoczna w ich przekonaniach na temat dzieci. Uważają, że to one powinny zaspokajać oczekiwania dorosłych. Według nich molestowanie seksualne dziecka jest odpowiednim sposobem na zaspokajanie własnych potrzeb. Silnie wypierają lub minimalizują swoje zachowania i ponoszone przez dzieci konsekwencje. Najczęściej wykorzystują dzieci, z którymi są blisko spokrewnione (własne lub bliskich krewnych) albo którymi się opiekują. Bywają też kobiety mające wiele ofiar, niezależnie od wieku i płci.

Niektóre kobiety wykorzystujące seksualnie małe dzieci spostrzegają je raz jako idealne, a raz jako złe. Jedna z moich pacjentek opisywała najpierw swoją córkę jako wspaniałą, cudowną i piękną. Po prostu perfekcyjną. Ale w trakcie opowieści obraz ten coraz bardziej się zmieniał. Mówiła, że krzywdziła dziecko, gdy ono nie sprostało jej oczekiwaniom. Kobieta zachowywała się wobec pięcioletniej dziewczynki seksualnie, aby czuć – jak twierdziła – związek z nią. Sama uważała się za odrzuconą i opuszczoną.
Są również kobiety, które spostrzegają własne dzieci tylko negatywnie. Pewna matka wykorzystywała seksualnie swojego syna niemal od jego urodzenia do czasu, gdy chłopiec miał cztery lata (wówczas przemoc została ujawniona): „Nienawidzę swojego syna. Ciągle płacze i płacze. Mówię mu: »Zamknij się!«, a on się nie zamyka. Jakby mi robił na złość. Ciągle czegoś chce. Patrzy na mnie tym wzrokiem. Aż się prosi, żebym mu coś zrobiła”.
Kobiety molestują też nastoletnie dzieci: „Najpierw niby przypadkowo dotykałam miejsc intymnych czternastoletnich czy piętnastoletnich chłopców, a potem namawiałam ich do współżycia. Chciałam krzywdzić dzieci, tak jak sama byłam krzywdzona. Gdy wykorzystywałam seksualnie, odbierałam siebie jako nastolatkę”.
Takie kobiety są zazdrosne o towarzystwo swoich nastoletnich synów i córek. W kontaktach z dziećmi raz zachowują się jak ich rówieśniczki, a innym razem traktują je jak dorosłych partnerów. Pewna26-letnia samotna matka postanowiła, że syn będzie ją zawsze kochał i nigdy jej nie opuści. Miała za sobą związek pełen przemocy i nie chciała wiązać się z kolejnym dorosłym partnerem. Syn stał się jej powiernikiem. Mówiła mu o wszystkim, chodziła przy nim nago. Nie akceptowała jego dziewczyn, a potem nie pozwalała mu wychodzić z domu, ponieważ bała się, że kogoś pozna. Gdy miał 10 lat, zaczęła wykorzystywać go seksualnie, tłumacząc, że to zaspokaja potrzeby jej i jego. Przemoc zakończyła się, kiedy syn został aresztowany za gwałt na obcej dziewczynie. Miał wtedy 15 lat.
Kiedy kobieta wykorzystuje syna, spostrzega go jako idealnego kochanka, czasami idealnego mężczyznę i partnera, a siebie jako nastolatkę. 28-letnia kobieta molestowała dwunastoletniego chłopca. Gdy skończył 18 lat, nalegała, aby zostali małżeństwem, ponieważ uważała, że łączy ich wielka miłość. On natomiast nie chciał mieć z nią do czynienia, bo nienawidził i bał się jej.

O tym, że matki biją dzieci albo że nie chronią ich przed przemocą ze strony ojca, wiemy wszyscy. Warto natomiast przyjrzeć się cechom wyróżniającym takie kobiety. Przede wszystkim mają niskie poczucie własnej wartości, są niestabilne emocjonalnie, przygnębione, depresyjne, negatywnie nastawione wobec świata i ludzi. Wykazują słabą empatię wobec syna czy córki, a to uniemożliwia im porozumiewanie się z dzieckiem i dawanie mu prawidłowego wsparcia. Mają obniżone umiejętności rodzicielskie i wychowawcze, do czego nie chcą się przyznać. Nie potrafią konstruktywnie rozwiązywać problemów. Są bezkrytyczne wobec siebie, a w związku z tym agresywne i nadmiernie karzące wobec dzieci. Mało realistycznie oceniają ich możliwości i stawiają im nadmierne oczekiwania. Uważają równocześnie, że ich własne dzieci są gorsze od innych. Oskarżają i obwiniają je o grzechy, których nie popełniły, wzbudzając w nich coraz większe poczucie winy. I posyłają je w dorosłe życie z tym okrutnym balastem. 30-letnia kobieta tak wspomina swoje dzieciństwo: „Przychodziłam ze szkoły i mówiłam: »Mamo, dostałam dziś kolejną piątkę«, a ona wtedy odpowiadała: »Nie masz się czym chwalić, Kasia ma ich więcej«. Zupełnie nie rozumiałam, o co jej chodzi, ponieważ Kasia była słabą uczennicą. Ale to ja dostawałam co tydzień okrutne i niepotrzebne lanie za to, że matka – jak stanowczo twierdziła – musiała się za mnie wstydzić. Jestem pewna, że moje życie lepiej by się ułożyło, gdyby ona mnie kochała”.

Kobiety, które krzywdzą, mają bardzo małą motywację do zmiany, a postawa środowiska temu sprzyja. Pewna matka, zaniepokojona swoim seksualnym zachowaniem wobec córki, poszła do lekarza. Usłyszała: „To jest zupełnie naturalne, gdy kobieta jest tak zaangażowana w życie swoich dzieci”.
Postawa tego lekarza przypomina indiańską legendę o kobiecie, która ubrała się w skórę wilka, aby osiągnąć swoje cele. Ponieważ nie była to jej skóra, została za to ukarana: nie mogła jej już nigdy zdjąć i nikt nie wiedział, że pod wilczą skórą znajduje się kobieta. Uważne rozpoznawanie problemu jest jednym ze sposobów na zatrzymanie przemocy i danie szansy zarówno dzieciom, jak i krzywdzącym je kobietom. Ujawnianie tajemnicy motywuje do zmiany.


Agnieszka Widera-Wysoczańska

http://www.charaktery.eu/charaktery/2002/08/1634/O-MATKACH-KTORE-KRZYWDZA-SWOJE-DZIECI/


_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra29.03.2024 06:12:14
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » O MATKACH, KTÓRE KRZYWDZĄ SWOJE DZIECI

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków