NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » POWTÓRKI Z TRAUMY MACIEJ MUSIAŁ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Powtórki z traumy Maciej Musiał

  
Admin
19.06.2009 22:43:11
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #279387
Od: 2009-6-1
Dlaczego powtarzamy w życiu wciąż te same błędy? Nieświadomie prowokujemy przykre zdarzenia? Wchodzimy w związki, w których czujemy się odrzucani, nierozumiani, wykorzystywani?

Zygmunt Freud w „Poza zasadą przyjemności” zastanawiał się, na jakiej zasadzie „ludzie trzymają się starych nawyków i patologicznych skłonności wbrew rozumowi i chęci zmiany”. W terminologii psychoanalitycznej ulegamy przymusowi powtarzania. Zachowujemy się i reagujemy tak, jak kiedyś wobec ważnych dla nas osób. Psychologicznie „mylimy” czas przeszły z teraźniejszym. To, czego tak bardzo chcemy, wydaje się nieosiągalne. W różnych trudnych sytuacjach mobilizujemy i utrwalamy nasz „sposób na życie”. Ten sposób służy obronie, lecz wzmacnia zarazem błędne koło cierpienia. Bronimy się, nie chcąc więcej wiedzieć o sobie. Aktywnie narażamy się na przykre sytuacje, powtarzamy dawne doświadczenia, nie będąc świadomymi pierwowzoru. Przeciwnie, mamy poczucie, że nasza sytuacja wynika z aktualnych okoliczności.
Pacjent w relacji z terapeutą również powtarza nieświadome pragnienia i obawy, dziecięce wzorce reagowania wobec rodziców, które przeżywa tak, jakby odnosiły się do teraźniejszości (określa się to pojęciem przeniesienia). Zakłada się, że w ten sposób przejawiają się podstawowe problemy pacjenta, dając terapeucie możliwość zrozumienia natury tego, co pacjent powtarza.
Pani A wśród różnych objawów depresyjnych wymieniła problemy seksualne. Mówiła, że mąż dużo od niej chce seksualnie. O ojcu długo w trakcie terapii nie wspominała. Gdy zaczęła o nim mówić, określała go jednoznacznie negatywnie – jako zachowującego się impulsywnie i prymitywnie wobec kobiet. Dziwiła się matce, że nadal z nim jest i nie rozwodzi się. Twierdziła, że małżeństwo rodziców to mezalians. Widziała ich osobno, bycie razem niosło groźbę awantury. Uważała, że matka nie potrzebowała seksu. To ojciec żądał go i nie przyjmował odmowy. Gdy pani A miała 13 lat, jej rodzina przeprowadziła się do innego miasta. Pacjentka podkreślała, że z ojcem nie dałoby się mieszkać. Rodzice ulegli niechęci córki, gdy dostała ona silnych objawów psychosomatycznych – cierpiała na zawroty głowy, omdlenia. Zamieszkała więc u cioci.
Melanie Klein, rozwijając pojęcie kompleksu Edypa, w którym miłości dziecka do rodzica płci przeciwnej towarzyszy chęć usunięcia, jako rywala, rodzica tej samej płci, podkreśliła uczucia zawiści dziecka wobec seksualnej relacji matki i ojca oraz nienawiści z powodu wykluczenia z pary rodzicielskiej. R. Money-Kyrle dowodzi, że człowiek jest niechętny odkrywaniu prawdy o seksualności rodziców i unika pełnego doświadczenia sytuacji edypalnej. Zdrowie psychiczne jako realistyczna relacja ze światem zewnętrznym i odróżnianie go od wewnętrznego świata jest wynikiem akceptacji więzi między matką i ojcem – konstatuje brytyjski analityk Ronald Britton.
Pacjentka A nie była wstanie przyjąć, że jest owocem seksualnej relacji rodziców. Starała się niszczyć tę relację, jak również własną seksualność wobec męża. Negowała seksualność matki w poczuciu, że matkę łączy z ojcem coś, co dla niej jest niedostępne. Starała się widzieć rodziców jako osobnych. Stwierdzenie o mezaliansie rodziców wyrażało poczucie pani A, że składa się ona z dwóch osobnych części. Można powiedzieć, że objawy, z jakimi zgłosiła się na terapię, wynikały z odłączenia w sobie części skojarzonej z ojcem.
W czasie sesji pacjentka zachowywała się biernie, czuła się nierozumiana. Zaprzeczała swoim potrzebom i umieszczała je we mnie. Wiele wysiłku kosztowało mnie utrzymanie z nią kontaktu, co wyrażało się moją dużą aktywnością i irytacją. Z czasem stało się dla mnie jasne, że skłonny jestem reagować na nią tak, jak kiedyś jej ojciec. Pacjentka skarżyła się na impulsywnego i nadmiernie aktywnego ojca (a potem męża), co uniemożliwiało z nim kontakt – nie będąc świadomą własnego aktywnego w tym udziału. Nieświadomie dążyła do tego, abym odegrał złego ojca z jej przeszłości (mechanizm identyfikacji projekcyjnej).
W fazie dojrzewania psychoseksualnego, czyli stawania się kobietą, pani A odczuwała intensywne pragnienia i obawy w relacji z obojgiem rodziców. Córka pragnie wtedy, aby jej kobiecość była przez ojca zauważona i zaakceptowana. Można przypuszczać, że pacjentka nieświadomie obawiała się, że zamieszkanie razem z rodzicami spowodowałoby wybór jej jako kobiety przez ojca i tym samym zwycięstwo córki nad matką. Objawy psychosomatyczne pani A były więc wyrazem wykluczenia, a także obrony przed nieakceptowanymi pragnieniami i w związku z tym poczucia seksualnej nieatrakcyjności. W poczuciu pacjentki ojciec odrzucił jej ciało (płeć) i ona sama teraz atakuje ten aspekt siebie.
Freud obserwował, jak półtoraroczny chłopiec bawi się szpulką. Pozwoliło mu to zrozumieć powtarzanie czegoś, co przykre, z zamianą biernego w aktywne, roli krzywdzonego i krzywdziciela. Przez kilka tygodni Freud mieszkał w domu, w którym przebywało małżeństwo z dzieckiem. Zwrócił uwagę, w jaki sposób chłopiec reagował, gdy matka opuszczała go na jakiś czasOtóż bawił się szpulką owiniętą sznurkiem: trzymaną za sznurek szpulkę chłopczyk rzucał do swojego łóżeczka, a następnie z radością, ciągnąc za sznurek, wydobywał ją z łóżka. Treścią tej zabawy było znikanie i powracanie. Dziecko w ten sposób zamienia bierność przykrego przeżycia bycia opuszczanym przez matkę na aktywność w zabawie, w której ono sprawia przykrość (wydobywanie szpulki z łóżka), jakiej samo doświadczyło. Maluch w tej zabawie chce być „taki jak mama”, chce być dorosłym, co dla niego oznacza być silnym i opuszczać, a nie być słabym i opuszczanym.
Pan B, mężczyzna 40-letni, zgłosił się do mnie, skarżąc się na problemy we współpracy z szefem i kolegami z pracy oraz na poczucie braku własnej wartości. Z dzieciństwa pamiętał, jak bardzo starał się uzyskać aprobatę ojca, którego postrzegał jako niedościgniony wzór. Przyznawał, że gdy był małym chłopcem, nie potrafił opanować różnych umiejętności, jakich uczył go ojciec. Ojciec zaś był krytycznie nastawiony do jego trudności i niepowodzeń. Pacjent wydawał się teraz równie nieprzejednany i okrutny w ocenie siebie. Odnosiłem wrażenie, że znajduje w tym uczucie wspólnoty z ojcem, której tak bardzo pragnął.
Pacjent często podkreślał, że jestem inny niż jego ojciec, i nie widział związku między tym, jak funkcjonuje on w gabinecie terapeutycznym, a jego relacją z ojcem. W relacji ze mną niszczył wszystko to, co oferowałem: podważał moje interpretacje, skarżył się na brak zmian i negatywną postawę innych wobec siebie. Nieświadomie dążył do tego, by terapeuta odegrał „zły obiekt” z jego przeszłości, zniecierpliwiony i niezadowolony z powodu braku postępów. Stało się jasne, że pacjent w terapii powtarza to, na co się skarży, i nieświadomie dąży do tego, by efektów terapii nie było.
Pan B przywołał przykład dziecka, które przewraca się i jest karcone przez rodzica. Rodzic podnosi je, lecz dziecko nie może samodzielnie ustać na nogach. Pacjent uważał, że ta historia jest o nim, ale nie wiedział, dlaczego dziecko (on) nie potrafi samo się wspierać. Powiedziałem, że dziecko, z którym się utożsamia, ma poczucie krzywdy, złości i bezradności, a niemożność stania na własnych nogach jest atakiem skierowanym na rodzica, umieszczeniem w nim bezradności i złości, aby rodzic poczuł się tak, jak dziecko. Dodałem, że pacjent nie chce zrobić czegoś konstruktywnego dla własnego zadowolenia i satysfakcji terapeuty. Próby współpracy ze mną niweczy jego zawiść – nie mógłby znieść mojego sukcesu w pracy z nim. Terapeuta ma odegrać część jego „ja” (jego bezradność), a on sam zaś identyfikuje się ze złym, prześladującym obiektem.
Pewien 50-letni mężczyzna, odnoszący sukcesy zawodowe pan C, zgłosił się do mnie, skarżąc się na silne lęki między innymi o charakterze klaustrofobicznym, które nasiliły się od czasu, gdy osiem lat temu rozpoznano u niego chorobę nowotworową. Po udanej operacji badania wykazywały dobry stan jego zdrowia. Ale bardzo źle znosił on nieobecność żony. Odczuwał wtedy lęk, że coś złego mu się stanie. Unikał przebywania w zamkniętych pomieszczeniach.
Podczas czterech pierwszych sesji pan C zajęty był analizowaniem medycznych wskaźników stanu swojego zdrowia. Wydawał się bardzo niedostępny. W trakcie kolejnej sesji niespodziewanie i jakby mimochodem ujawnił, że gdy był małym chłopcem, w odstępie kilku miesięcy stracił rodziców. Pacjent doświadczył skumulowanej traumy. Gdy powiedziałem, że w jednym momencie utracił tak wiele – matkę, ojca i dom – przez chwilę milczał zakłopotany, w końcu powiedział, że nie toleruje nieobecności żony w domu, a gdy jest w łazience, zostawia uchylone drzwi. Zinterpretowałem, że stara się w ten sposób zachować połączenie z żoną i poczucie jej istnienia, a zamknięcie drzwi wzbudza w nim lęk przed utratą. Była to ostatnia sesja.
Dlaczego pan C przerwał terapię? Pacjent nieświadomie użył terapii nie po to, by się leczyć, lecz by uzyskać chwilową ulgę. Zamiast świadomego doświadczenia straty, mężczyzna odegrał kogoś, kto opuszcza (zamiana biernego w aktywne). Pacjent powtarza, nie wiedząc, że powtarza. W efekcie przerywa on terapię, odsuwając zagrożenie polegające na uświadamianiu tego, czego nie mógł kiedyś przeżyć, czyli utraty. Można powiedzieć, że pan C boi się drzwi zamkniętych oraz otwartych na oścież. Jego drzwi mają być lekko uchylone, jak drzwi łazienki. Najpierw zamknął drzwi przede mną, a potem nagle szeroko je otworzył, dopuszczając mnie w groźny dla siebie sposób. W tym momencie powtórzył totalną utratę.
Przymus powtarzania można widzieć jako próbę opanowania dawnej traumatycznej sytuacji. Powtarzanie jest przejawem nadziei na lepsze zakończenie dawnych frustracji. Freud pisał: „Ja, które biernie przeżyło uraz, powtarza go teraz czynnie w złagodzonej formie, w nadziei, że będzie mogło samo kierować jego przebiegiem od bierności do aktywności, stara się opanować psychiczne doświadczenia życiowe”.
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra16.04.2024 18:14:29
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » POWTÓRKI Z TRAUMY MACIEJ MUSIAŁ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków