NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » DLACZEGO KRZYWDZIMY INNYCH LUDZI?

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Dlaczego krzywdzimy innych ludzi?

Wiesław Baryła
  
Admin
22.07.2009 10:53:07
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #294394
Od: 2009-6-1
Od najmłodszych lat uczymy się, że nie wolno krzywdzić innych. Z czasem norma dbałości o dobro innych staje się dla nas tak oczywista jak to, że upuszczone z wysokości przedmioty zawsze spadają na ziemię.

Jednak przedmioty spadały, spadają i spadać będą, natomiast ludzie ceniący wartości i normy społeczne, posiadający opinię uczciwych, prawych i dobrych, często zachowują się niemoralnie. Dlaczego?
Zwolennicy koncepcji społecznego uczenia się norm obwiniają niedostatki w procesie wychowania i socjalizacji. W ich opinii, albo ktoś nie nauczył się w stopniu wystarczającym standardów życia z innymi ludźmi, albo nauczył się standardów niewłaściwych. Często winą za niewłaściwe zachowania dziecka obarcza się jego otoczenie społeczne. Z perspektywy psychologów zajmujących się wpływem społecznym winę za czyjeś niemoralne zachowania ponoszą różnego rodzaju czynniki i naciski sytuacyjne, np. rozkazy osób posiadających władzę, naciski członków grupy odniesienia, pewne techniki wpływu społecznego. Naciski sytuacyjne w połączeniu z ogólnikowością i abstrakcyjnością norm moralnych oraz zdolnością ludzi do wybiórczego spostrzegania sytuacji społecznych prowadzą niekiedy do wyłączenia moralnych mechanizmów samokontroli zachowania. W ten sposób wyjaśnia się między innymi wyniki głośnych eksperymentów Stanley’a Milgrama nad uleganiem wobec autorytetu i Philipa Zimbardo nad depersonalizacją jako powodem okrucieństwa strażników więziennych.

Daniel Batson sądzi, że żadne z tych wyjaśnień nie mówi całej prawdy o niemoralnych zachowaniach ludzi. Nawet ci, który otrzymali staranne wychowanie i nie są poddawani naciskom społecznym, czasami krzywdzą innych. Zarówno teorie społecznego uczenia się norm, jak i koncepcje wywodzące się z psychologii wpływu społecznego przyjmują założenie co do natury człowieka i jego motywacji. Zgodnie z nim człowiek jest z natury dobry i chce się zachowywać moralnie, lecz nie zawsze wie, co należy zrobić lub warunki uniemożliwiają mu uczciwe zachowanie. Batson przeciwstawia tej wizji człowieka tezę, że podstawowym motywem naszego działania jest interes własny. Mimo że chcemy być spostrzegani jako uczciwi i prawi, to staramy się unikać kosztów bycia takimi. Batson nazywa taką motywację – moralną hipokryzją.
Czy rzeczywiście chcemy być uczciwi, czy tylko chcemy za takich uchodzić? Aby to sprawdzić, Batson z zespołem współpracowników opracowali niezwykle prosty, lecz realny dylemat moralnościowy. Uczestnicy badań musieli wyznaczyć siebie lub innego uczestnika (którego tak naprawdę nie było) do wykonania jednego z dwóch zadań. Jedno z zadań było w sposób oczywisty bardziej atrakcyjne, za poprawne rozwiązanie badani mieli otrzymać los na loterię. Drugie z zadań było przedstawione jako raczej nudne i nie wiązała się z nim żadna nagroda. Powodem badania dwu osób naraz była rzekomo chęć wyeliminowania wpływu takich czynników, jak pora dnia czy dzień tygodnia. Jak sądzili badani, drugi uczestnik nie dowie się, iż to oni decydowali o przydziale zadań i będzie myślał, że zdecydowało losowanie. W takich warunkach 80 proc. uczestników przydzieliło siebie do zadania bardziej atrakcyjnego, chociaż tylko 1 osoba na 20 uważała takie zachowanie za uczciwe. Dla większości badanych pokusa okazała się silniejsza od uznawanych wartości.
W kolejnych eksperymentach wprowadzono dwie zmiany. Po pierwsze, przywołano myślenie w kategoriach uczciwości, wspominając badanym wprost, że większość uczestników uważa, iż uczciwym sposobem przydzielenia zadań jest metoda dająca obu badanym równe szanse, np. rzut monetą. Po drugie, zainteresowanym osobom dawano monetę do losowania. Dla wszystkich uczestników było oczywiste (o czym przekonano się w rozmowach po zakończonym badaniu), że najuczciwszym rozwiązaniem jest albo przydzielenie atrakcyjnego zadania drugiej osobie, albo losowanie. Jednak tylko połowa badanych zdecydowała się na rzut monetą. Z pozostałej połowy przytłaczająca większość (od 80 do 90 proc. – podobnie jak w poprzednich eksperymentach) badanych wyznaczyła siebie do atrakcyjniejszego zadania. Co ciekawe, podobne rezultaty uzyskano w grupie osób rzucających monetą. Wynik niemożliwy z punktu widzenia statystyki. Prawidłowa bowiem moneta, a takiej używano w badaniu, przy dużej liczbie rzutów daje w przybliżeniu 50 proc. reszek i 50 proc. orłów. A uczestnicy w większości uzyskiwali korzystny dla siebie wynik. Najwyraźniej coś zakombinowali.
Mistrzem w manipulowaniu wynikami rzutu monetą był mój wuefista z liceum, który lubił różnego rodzaju zakłady. Rzut monetą rozstrzygał m.in., czy osoba posiadająca zwolnienie lekarskie z ćwiczeń musi siedzieć na sali, czy nie. Sztuczka wuefisty polegała na tym, że prosił zainteresowanego o wybranie orła lub reszki, rzucał wysoko monetą, łapał ją w rękę i... czasami odwracał na drugą rękę, a czasami pokazywał wynik od razu. Zanim jednak pokazał wynik zainteresowanemu dyskretnie podglądał monetę. Batson podejrzewał, że jego badani również dopuszczają się jakiejś manipulacji na wynikach losowania.
Uczciwe losowanie monetą wymaga jednoznacznego rozstrzygnięcia, co znaczy orzeł, a co reszka. Batson początkowo podejrzewał, że w jego eksperymentach uczestnicy niestarannie wykonywali ten zabieg.
Tak więc niezależnie od tego, co wskazywała moneta, wyznaczali siebie do atrakcyjnego zadania („Co tam? Ach orzeł. To znaczy... Ja otrzymuję pozytywne zadanie”, „Co tam? Ach reszka. To znaczy... ten drugi otrzymuje nudne zadanie”). Dlatego w kolejnym eksperymencie badani, którzy zdecydowali się na losowanie, otrzymywali monetę wraz z jasnym określeniem, co znaczy dany wynik losowania. Jednak i w tym przypadku większość badanych (24 osoby na 28 rzucających) wyznaczyła siebie do atrakcyjnego zadania. Wynik ten świadczy o hipokryzji moralnej uczestników. Wybrali uczciwą metodę przydzielania zadań, bo chcieli być spostrzegani jako moralni, jednak znaczna część z nich nie zaakceptowała niekorzystnego dla nich wyniku i wyznaczyła siebie do atrakcyjnego zadania.
Wyniki przedstawionych badań raczej nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że przedkładamy interes własny nad dobro innego człowieka. Pozostaje jednak pytanie, czy postępowanie takie jest stałą strategią w relacjach międzyludzkich, czy też każdorazowo jest raczej wynikiem porażki motywacji do bycia prawym z doraźnym interesem własnym. Kolejne eksperymenty wspierają tę drugą możliwość. Jeśli ludzie motywowani są tylko chęcią pokazania się jako uczciwi, to powinni wybierać uczciwe losowanie, ale zadbać o to, by móc je samodzielnie wykonać i tym samym zapewnić sobie i dobre imię, i gwarancję korzystnego dla siebie wyniku. Natomiast jeśli pierwotnym motywem jest uczciwość, a dopiero w trakcie rozwiązywania dylematu ludzie padają ofiarą nieubłaganej chęci interesu własnego, to mając świadomość siły pokusy, badani powinni godzić się na wykonanie losowania przez postronną osobę. W badaniu opartym na tych założeniach aż 80 proc. uczestników wybierających losowanie godziło się, by to eksperymentator rzucał monetą. Wynik ten wskazuje, że pierwotną motywacją jest moralna prawość, a nie czysta hipokryzja.
Skoro dokonując wyborów moralnych, jesteśmy między młotem interesu własnego a kowadłem rzeczywistej chęci bycia moralnym, to tym częściej powinniśmy dokonywać nieuczciwych wyborów, im cięższy młot – im więcej mamy osobiście do zyskania lub stracenia. W kolejnych eksperymentach mówiono uczestnikom, że w warunkach neutralnych za błędne odpowiedzi otrzymuje się kary w postaci niezbyt silnych, choć nieprzyjemnych uderzeń prądem. Przy takim rozłożeniu profitów i kosztów, badani zachowywali się zgoła odmiennie niż w badaniu poprzednim. Tylko 25 proc. z nich zgodziło się, by monetą rzucał eksperymentator, drugie 25 proc. zdecydowało się na samodzielne losowanie (i oczywiście 91 proc. z nich „wylosowało” siebie do przyjemniejszego zadania), pozostała połowa badanych nie próbowała nawet zachowywać pozorów uczciwości i od razu wyznaczyła siebie do atrakcyjnego zadania.

Chcemy być uczciwi, ale często zachowujemy się niemoralnie, co jednak nie przeszkadza nam uważać się za uczciwych. Jak to możliwe? Przynajmniej częściowej odpowiedzi dostarczają wypowiedzi badanych z eksperymentów Batsona, szczególnie tych, którzy działali pod groźbą szoków elektrycznych. Przyznawali oni wprawdzie, że przydzielenie siebie do atrakcyjnego zadania nie jest właściwe, ale nie poczuwali się do odpowiedzialności moralnej, ponieważ w ich opinii zachowanie takie było w pełni usprawiedliwione wysokimi kosztami własnymi w postaci szoków elektrycznych. Wydaje się, że wielu uczestników tych badań (i wielu z nas) podpisałoby się pod stwierdzeniem: „Jestem uczciwy, ale nie głupi”. Zdanie to padło z ust mojego znajomego, który nabył od pasera kradziony radiomagnetofon samochodowy po tym, jak jemu skradziono dopiero co zakupiony sprzęt. „Jestem uczciwy, ale nie głupi, nie stać mnie na wydanie kolejnych 800 zł na sprzęt do samochodu, tym bardziej że mogę mieć markowe radio za dwie stówy”. Takie myślenie jest niezwykle niebezpieczne, ponieważ pozwala wyzwolić większość naszych zachowań spod kontroli norm społecznych. Nie pomogłem ofierze przemocy, bo sam przecież mogłem oberwać. Zwolniłem zdolnego pracownika, bo w przyszłości mógłby zagrozić mojej pozycji. Ściągałem na egzaminie, bo nie stać mnie na repetę. Zdradzam żonę, bo nie czuję się z nią szczęśliwy. Nie sortuję śmieci, bo to wymaga czasu i wysiłku. Nie płacę abonamentu telewizyjnego, bo większość tego, co nadaje telewizja, to śmieci. Jeżdżę na gapę, bo nie stać mnie na bilety. Takie drobne na pozór nieuczciwości kosztują nas wszystkich dziesiątki milionów złotych rocznie.
Batson stawia pytanie, czy można tak urządzić świat, by ludzie motywowani moralną hipokryzją oraz uczciwi, lecz ulegający chęci zysku własnego, zachowywali się w sposób korzystny dla nas wszystkich. Odpowiedź na to pytanie może stać się kluczem do lepszego świata społecznego.

http://charaktery.eu/artykuly/Codziennosc/277/Dlaczego-krzywdzimy-innych-ludzi/
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra18.04.2024 14:38:03
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » CIEKAWE ARTYKULY » DLACZEGO KRZYWDZIMY INNYCH LUDZI?

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków