Grupa: Administrator 
Lokalizacja: Admin
Posty: 1590 #304656
Od: 2009-6-1
| Gazeta Polska Alicja Bobrowicz
publikacja listopad 2008
40 proc. warszawiaków nie wie, kogo poinformować w razie głośnej awantury czy bójki sąsiadów. 21 proc. pytanych przyznaje, że wśród ich znajomych są osoby, które doświadczają domowej przemocy.
Miasto nie ma jednak kompleksowego systemu pomocy ofiarom takich przestępstw. Dlatego w ramach obchodów Dni przeciwko Przemocy Wobec Kobiet warszawskie organizacje pozarządowe ustanowią dyżury psychologów i prawników, którzy będą udzielać konsultacji codziennie przez dwa tygodnie.
56 proc. mieszkanek Mazowsza doświadczyło domowej przemocy - tak wynika z badań, które zleciło w ubiegłym roku Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Warszawskich danych na razie nie ma, ale ratusz co roku przepytuje mieszkańców miasta na ten temat. - Coraz częściej warszawiacy uświadamiają sobie, że przemoc domowa to przestępstwo. Ciągle jednak nie bardzo wiedzą, gdzie się zgłosić - mówi Danuta Kuciewicz, naczelnik w biurze polityki społecznej ratusza.
- Statystyki nie do końca odzwierciedlają rzeczywistość. Do organizacji pomocowych codziennie zgłaszają się tłumy kobiet. Czasem z bólem serca trzeba poprosić, by kobieta przyszła następnego dnia, bo wszyscy psychologowie są zajęci - mówi Renata Durda, kierownik Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia".
Ratusz ma świadomość tego, że system pomocowy nie działa jeszcze tak, jak powinien. Dlatego od 2007 roku we współpracy z organizacjami pozarządowymi, policją i prokuraturą tworzy miejski program przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Pierwsze kroki już podjęto. Zorganizowano m.in. szkolenia dla 750 osób, które pracują na co dzień z ofiarami przemocy. Podpisano też porozumienia o współpracy z policją, sądem i kuratorami. Od stycznia na Mokotowie zacznie działać Specjalistyczna Poradnia Rodzinna ds. Przeciwdziałania Przemocy.
- Ludzie działają w systemie, więc to on musi być sprawny - podkreśla Renata Durda. - Trzeba wypracować standardy, a wtedy może nie będziemy słyszeć o tym, że policjanci zachowali się niewłaściwie czy sędziowie z różnych powodów umorzyli sprawę - tłumaczy. Krystyna Żytecka, prezes Fundacji Pomocy Kobietom i Dzieciom, tłumaczy, że takie działania sędziów czy policjantów sprawiają, że kobiety rezygnują z dalszej walki o swoje życie. - Zdarza się, że sugeruje się im, iż są wariatkami. Skarżą się, że ich zgłoszenia nie są odnotowywane przez policję - mówi.
Marcin Szyndler, rzecznik stołecznej policji, tłumaczy, że niestety takie skargi nie docierają do nich. - Stołeczni policjanci przechodzą masę szkoleń dotyczących postępowania w czasie interwencji związanych z domową przemocą. Ćwiczymy z psychologami, np. odgrywając sceny awantur i ucząc się prawidłowych reakcji - mówi. Dodaje też, że zadaniem policjanta jest doraźna pomoc i zachowanie bezstronności.
Terapeuci, którzy na co dzień pomagają prześladowanym kobietom, podkreślają, że przemoc nie dotyczy tylko rodzin najbiedniejszych. Coraz częściej w Warszawie po ratunek zgłaszają się tzw. kobiety ze "złotych klatek". - Mamy panią, której mąż wydziela małą sumkę na utrzymanie eleganckiego mieszkania i dzieci, choć zarabia kilkadziesiąt tysięcy. Ona w połowie miesiąca pożycza od znajomych, bo się go boi - opowiada Agnieszka Gutkowska ze stowarzyszenia OPTA.
Wiele kobiet nie uświadamia sobie, że to, co ich spotyka, to właśnie przemoc, która jest karalna.
- Niska świadomość dotyczy szczególnie gorzej wykształconych pań z biednych rodzin - tłumaczy Renata Durda. Dlatego od 25 listopada do 10 grudnia w siedzibach kilkunastu organizacji pozarządowych, które na co dzień pracują w różnych godzinach, ustalono stałe dyżury od godz. 14 do 19. Na kobiety będzie czekał specjalista ds. profilaktyki przemocy. - Chcemy, żeby każda pani wiedziała, że są miejsca, gdzie czekają na nią życzliwi ludzie - dodaje Renata Durda.
źródło. polskatimes.pl
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto. |
