NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PSYCHOLOGIA » GETTA LUDZI SZCZĘŚLIWYCH

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Getta ludzi szczęśliwych

  
Admin
24.07.2009 19:50:37
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #295855
Od: 2009-6-1
Oddalamy się od siebie nie tylko mentalnie, ale i fizycznie. Odgradzamy się od "obcych". W monitorowanym bloku jesteśmy wśród "swoich", ale im też nie ufamy. Czy przestrzeń, w której żyjemy, wpływa na naszą potrzebę bliskości z innymi – zastanawia się KATARZYNA ZABORSKA.

MAGDA BRZEZIŃSKA: – Ostatnio odwiedziłam kolegę w Warszawie. Mieszka na zamkniętym osiedlu z ochroną, po drugiej stronie ulicy jest dom spokojnej starości, ogrodzony i monitorowany, a nieopodal nowiuteńkie przedszkole, też ogrodzone i pod okiem strażników. Bez wysokiego płotu jest tam tylko cmentarz.
KATARZYNA ZABORSKA: – To znaki czasu. 90 procent nowo powstających osiedli ma płot, strażników i monitoring. Odgradzanie się od niebezpiecznego świata staje się swego rodzaju modą. Popularność osiedli zamkniętych ma wpływ na przestrzeń miasta – traci ono spójność, a spacer między płotami przestaje być przyjemnością. W niektórych dzielnicach Warszawy możemy odnieść wrażenie, że znajdujemy się pośród współczesnych warowni.

Dlaczego tak się odgradzamy?
– Przede wszystkim chcemy czuć się bezpiecznie. Ale też, jak wynika z badań profesora Bohdana Jałowieckiego, chodzi nam o prestiż i poczucie, że mieszkamy wśród swoich.

I na tych osiedlach z pilnie strzeżoną prywatnością rzeczywiście jest bezpieczniej?
– Ta kwestia wymaga jeszcze dokładnych badań. Niektóre dane wskazują, że nie jest bezpieczniej. Powodem zamykania się na osiedlach często jest nie tyle realne zagrożenie, ale bardziej strach przed przestępczością. To tak zwane koło strachu, o którym mówią Edward Blakely i Mary Synder: im bardziej się boimy, tym bardziej odgradzamy się od przestrzeni publicznej, a im bardziej się odgradzamy, tym większy lęk budzi w nas ta przestrzeń.
Z moich badań wynika, że na poczucie bezpieczeństwa wpływa zaufanie do sąsiadów, identyfikacja z miejscem zamieszkania i dopiero na trzecim miejscu grodzenie. Najlepszą ochroną jest życzliwy sąsiad. Natomiast na osiedlach zamkniętych stosunki sąsiedzkie są względnie luźne. Badania profesor Marii Lewickiej prowadzone wśród mieszkańców kamienic, powojennych bloków, domków jednorodzinnych oraz zamkniętych apartamentowców Bliziutko – tylko w sieci!
Tylko co trzeci Polak ma dobre relacje z sąsiadami – wynika z sondaży opinii publicznej.
Większość z nas ogranicza kontakty z sąsiadem do „dzień dobry”.
Chyba że Kowalski z naprzeciwka ma bloga w sieci – chętniej spotkamy się z nim w Internecie niż „w realu”. Przez ostatnie 15 lat relacje sąsiedzkie bardzo się ochłodziły – wystarczają zwyczajowe pozdrowienia. Socjolog prof. Piotr Kryczka określa ten przeważający dziś typ sąsiedztwa jako „konwencjonalne”. Z badań Centrum Badania Opinii Społecznej opublikowanych w czerwcu 2008 wynika, że większość Polaków cechuje postawa: „staram się postępować tak, by nikt z sąsiadów nie miał do mnie pretensji, ale trzymam się od nich na odległość”. Psychologów zdumiewa więc popularność portali dla sąsiadów. Na jednym z nich – Bliziutko.pl – w ciągu dwóch tygodni zalogowało się ponad 100 tysięcy osób. Dlaczego wolą wysyłać do siebie mejle niż wpaść po przysłowiową sól? Brakuje im czasu na realne kontakty, ale tęsknią za rozmową z kimś zza ściany.
pokazały, że sąsiedzi najmniej znają się w tych ostatnich.
Jak to? Przecież wspomniała Pani, że tam czujemy się wśród swoich...
– Może nie tyle czujemy się, co chcemy się tak czuć. Żeby poznać się z sąsiadami potrzeba czasu, a apartamentowce są stosunkowo nowe. Czasu potrzeba też na co dzień, a mieszkańcy osiedli zamkniętych są ambitni i dużo pracują, wracają do domu późnym wieczorem. Trudno wtedy o nawiązanie relacji w miejscu zamieszkania.

Kim są ci „swoi” i do czego są nam potrzebni, skoro też się od nich odgradzamy?
– „Obcy” to ci zza ogrodzenia, określani jako „męty, chuligani”. „Swoi” to ludzie na poziomie, o podobnym statusie i wykształceniu, w tym samym wieku co my. Dwie studentki pod moim kierunkiem badały, jak osiedla zamknięte wpływają na powstawanie podziałów społecznych. W tym celu analizowały dyskurs na forach internetowych. Stereotyp mieszkańca osiedla zamkniętego to: „nowobogacki”, „snob”, „dorobkiewicz”, „więzień getta dla bogatych”, a otwartego to: „lumpenproletariat”, „obiboki” i „dresy”. Wystarczy mały pretekst, aby powstał podział na grupy. Blakely i Synder mówią o osiedlach zamkniętych jako o nowej odmianie dyskryminacji – ze względu na status ekonomiczny.

To potrzeba mentalnej izolacji powoduje, że stawiamy coraz wyższe płoty i zakładamy monitoring, czy też wprowadzając się na zamknięte osiedle tracimy potrzebę bliskości z innymi ludźmi?
– Ten proces przebiega w obu kierunkach. Myślę, że często nie uświadamiamy sobie konsekwencji mieszkania za murem. Ulegamy modzie kształtowanej przez deweloperów. Niektóre z tych osiedli powstają w kiepskich miejscach, ale gdy się je ogrodzi, postawi przy nich budkę strażnika i powie ludziom „tutaj wasza prywatność jest dobrze chroniona”, to taka oferta zyskuje na atrakcyjności. Dziś niemal wszystkie nowo budowane osiedla są zamknięte, więc jesteśmy poniekąd na nie skazani, jeśli chcemy kupić nowe mieszkanie. Choć, jak wynika z moich badań przeprowadzonych w Warszawie, 40 procent poszukujących mieszkania chciałoby mieszkać w osiedlu zamkniętym, 40 procent w osiedlu zamykanym tylko na noc i 20 procent w osiedlu otwartym. W ofercie deweloperów nie ma jednak dwóch ostatnich opcji.

Jakie konsekwencje w relacjach społecznych może przynieść ta moda na odgradzanie się od innych?
– W oczach mieszkańców zamkniętych osiedli przestrzeń publiczna staje się groźna i nieprzyjazna. I nie jest to tylko wrażenie. Dbamy o to, co jest na naszym podwórku, a na zewnątrz wyprowadzamy psy i parkujemy samochody, które nie zmieściły się na terenie ogrodzonym. Stąd też walka między mieszkańcami osiedli zamkniętych i pobliskich otwartych. Przykłady z USA, Ameryki Łacińskiej czy Afryki pokazują, jakie spustoszenie dla przestrzeni miasta powodują „gated communities”. W niektórych krajach jest naprawdę niebezpiecznie i trzeba się chronić za murem, jednak polskie miasta nie są aż tak zagrażające. Warszawa jest bezpieczniejsza niż Berlin, a to w naszej stolicy powstało już 400 osiedli zamkniętych, podczas gdy w Niemczech jest ich tylko kilka. W Polsce jest bardzo niski poziom zaufania społecznego – im mniej ufamy ludziom, tym bardziej chcemy się zamykać.

I tym wyższe stawiamy płoty? Moja przyjaciółka mieszka na Opolszczyźnie. W jej wsi domy są ogrodzone bardzo niskimi, właściwie symbolicznymi płotami, które można przesadzić dużym krokiem. Ludzie chętnie sobie pomagają. Są blisko siebie, dosłownie i w przenośni.
– Tak, bo stopień zaufania i rodzaj relacji między ludźmi w pewnej społeczności świetnie widać w sposobie grodzenia swojej przestrzeni. O kulturze społeczeństwa świadczy wysokość płotów. Im niższy płot, tym lepsza wspólnota, więcej wspólnych działań i głębsze zaufanie do siebie ludzi ją tworzących, a także większa ufność wobec obcych. Wysokie ogrodzenie pozwala nam odgrodzić się od niebezpiecznego otoczenia, ale także od problemów społecznych zza muru. Zwiększa to segregację. Zastanawiam się, jaki wpływ będzie miał taki podział na dzieci wychowane na osiedlach zamkniętych, na ich relacje w przyszłości.

Już teraz ich relacje z rówieśnikami są utrudnione, bo żeby się pobawić z kolegą, nie wystarczy wyjść przed blok, tak jak dawniej. Dziś trzeba się umówić z mamą kolegi na spotkanie, najczęściej w jakimś bajkolandzie...
– Mam przed oczami jedno z zamkniętych osiedli w Warszawie, na którym dodatkowo ogrodzony jest każdy blok. A przy każdym takim bloku jest oddzielny plac zabaw. Czemu nie można zrobić wspólnego placu zabaw dla dzieci z całego osiedla? Mało tego, na każdy z tych placów zabaw prowadzi furtka na kod. Mama z sąsiedniego bloku nie wejdzie tam z dzieckiem, jeśli nie zna kodu. Czytałam nawet, że jedna mama zamknęła swój plac przed dziećmi z drugiego bloku, argumentując, że one „zużyją” ich plac. Jaki obraz świata mają te dzieci? Że świat jest podzielony na tych lepszych i gorszych, że jedni mogą się od drugich odgrodzić.

Wystarczy tylko znać kod...
– ...by za płotem zostawić gorsze dzieci. Znajomy opowiedział mi takie zdarzenie: chłopcy z zamkniętego osiedla w Łodzi grali w piłkę na „swoim” boisku z chłopcami zza ogrodzenia, z tradycyjnego osiedla. Gdy ci z „normalnego” osiedla zaczęli wygrywać, chłopcy ze strzeżonego poszli do ochroniarza i polecili mu, by wyprosił tamtych z ich osiedla. Tak tworzy się społeczeństwo coraz bardziej zamknięte.

Jeśli nie wysokie płoty, to co? Jak zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa, ale i poczucie wspólnoty?
– Interesujące są programy „bezpieczeństwa poprzez projekt”. Polegają na takim zaaranżowaniu bryły budynku i jego otoczenia, aby były to miejsca bezpieczne. Opierają się na założeniach „przestrzeni bronionej” Oscara Newmana. Zauważył on, że takie cechy otoczenia, jak: dobra widoczność, ślady częstej obecności mieszkańców, stopniowanie prywatności oraz widoczna dbałość o teren – odstraszają potencjalnych przestępców. Udoskonalona wersja wizji Newmana to program CPTED – Prewencja Poprzez Projektowanie Przestrzenne. Program ten jest realizowany w USA, Kanadzie, a w Europie głównie w Anglii i Holandii. W Polsce pierwszym osiedlem stworzonym zgodnie z „secured by design” jest osiedle w Siechnicach koło Wrocławia. Zasady są proste: szerokie wejścia do klatek, widoczne z okien chodniki i place zabaw, dobre oświetlenie całego terenu. Ważna jest również integracja mieszkańców. W takich miejscach włamywacz traci ochotę na włamanie.

Co jeszcze symbolicznie wyznacza prywatność, bez potrzeby stawiania płotów?
– Sposobów zapewnienia bezpieczeństwa jest wiele. W jednym z bloków w Gdańsku wprowadzono monitoring, na terenie paru osiedli w Poznaniu wyznaczeni sąsiedzi obserwują okolicę, a gdy dzieje się coś niepokojącego dzwonią do firmy ochroniarskiej. Amerykańska dziennikarka Jane Jacobs w książce Życie i śmierć wielkich amerykańskich miast przedstawiła swoje przepisy na bezpieczeństwo. Pierwszy z nich to „oko na ulicę”, czyli takie usytuowanie okien domów, aby mieszkańcy widzieli, co dzieje się na zewnątrz. Jacobs mówi też: zaprośmy na swoje osiedle ludzi, stwórzmy tam kawiarnie, puby, miejsca, gdzie będą mogli się spotykać i dzięki temu nasza przestrzeń będzie bezpieczna. Ciekawe jest zestawienie ludzi jako niosących bezpieczeństwo z filozofią osiedli zamkniętych, gdzie odcięcie się od nieproszonych gości sprawia, że jest bezpieczniej.

Więc tworzymy sztuczne okazje do poznania się, na przykład przez organizację święta ulicy czy osiedla, żeby wyjść zza ogrodzeń?
– Jestem zwolenniczką takich akcji. Prowadziłam warsztaty na warszawskiej Ochocie mające zintegrować mieszkańców. Okazało się, że mieszkańcy są bardzo zainteresowani swoim otoczeniem, chcą poznać sąsiadów i wspólnie działać. Wystarczy tylko dać im szansę i wspierać ich inicjatywy.

Czy z lekcji odgradzania wyniknie coś dobrego, co w przyszłości zbliży nas do siebie?
– Potrzeba bezpieczeństwa, eleganckie wnętrze i zadbane otoczenie są niewątpliwie pożądanymi cechami mieszkania, dlatego daleka jestem od oceniania ludzi mieszkających w osiedlach zamkniętych. Część moich znajomych mieszka na tego typu osiedlach, podczas badań spotkałam wielu otwartych ludzi, którzy poświęcili czas na wypełnienie naszych ankiet. Myślę, że ważne jest także przekonanie opinii publicznej, że grodzenie nie jest jedynym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa. Zaczyna się na ten temat dyskusja w mediach, wśród architektów i urbanistów. To dobrze wróży. Może w ten sposób zaczyna się proces stopniowego oswajania przestrzeni między nami? Najpierw trzeba się odgrodzić od tego co niedobre, bo niczyje. PRL nauczył nas traktować tak wszystko, co wspólne, ale w przyszłości zaczniemy dbać o to, co wspólne. Mam nadzieję, że wtedy zlikwidujemy ogrodzenia albo przynajmniej obniżymy płoty.

http://www.charaktery.eu/artykuly/Codziennosc/486/Getta-ludzi-szczesliwych/
_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
Electra20.04.2024 05:40:11
poziom 5

oczka

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PSYCHOLOGIA » GETTA LUDZI SZCZĘŚLIWYCH

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków