NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » INNE CHOROBY » MÓJ MĄŻ SEKSOHOLIK

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 10 / 13>>>    strony: 123456789[10]111213

Mój mąż seksoholik

  
kashya
23.06.2014 08:44:57
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1871870
Od: 2012-6-18
to moze ty poczytaj ze zrozumiem po co ten wariograf? niestety kolejna nawiedzona - jest tylko jedna prawda i to w dodatku 'najtwojsza'.... braki w wiedzy? wybacz...szkoda mi tego komentowac. pisac przestane jesli admin mnie zbanuje - co moze zreszta jak najbardziej zrobic jesli zalezy mu na jednnostronnym przedstawieniu sprawy i promowowanie jedynie słusznej prawdy. ciekawe jak wyjasnisz ze to co pisze po prostu działa? a zreszta wiesz co, nie wyjasniaj. szkoda mi czasu na odpowiadanie komus, kto uwaza ze podawanie literatury to strata czasu....
  
Electra20.04.2024 03:50:30
poziom 5

oczka
  
JOLKA33
23.06.2014 10:28:42
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1871936
Od: 2014-6-22
Kahya właśnie dla tego ,że przeczytałam po co ten wariograf napisałam. Dziewczyno w tym co piszesz nie ma ciebie, zrozum jest twój mąż i to jak ty przy nim szczęśliwa jesteś, ale tego nie widać, to wynika z twoich słów. Szczęśliwa jak wiesz że on powiedział prawdę, szczęśliwa jak wiesz że to choroba, szczęśliwa jak wiesz kiedy wróci do domu i gdzie jest, szczęśliwa jak wiesz jakie mechanizmy nim rządziły. Całe to szczęście potrafisz zgrabnie wytłumaczyć, jak ktoś ci coś wytknie bezpośrednio to wściekasz się, zresztą nawet jak nie zrobi teogo bezpośrednio też to robisz. Literaturę możesz podawaćć i nikt ci nie zabroni, nikt ci również nie zabroni podawać takiej jak ty chcesz.Ale nie mów mi o jednostronności, bo w tym co ty proponujesz jest jednostronność, to ty podajesz literaturę na jeden temat,ty piszesz na jeden temat. Pewnie że u ciebie to działa,bo zaspakajasz swoje potrzeby które ma współuzależniona, czyli masz kontrolę nad mężem, wiesz prawdę o przeszłości. A przyszło ci na myśl, że seksoholik potrafi siebie przekonać że to czego nie chce powiedzieć, jest właściwie tym samym co już powiedział, to nie ma potrzeby tego rozdrabniać i to jest właśnie cała prawda? Myślisz że jak potrafił by widzieć prawdę ,żył by tak jak żył? ON jest przekonany że to co mówi jest prawdą bo on tak uważa ,a wtedy dowiesz się na wariografie tylko jego prawdy, tej w którą on wierzy ,a nie tego jak to wygląda w rzeczywistości.
Po za tym powiedz co by ci zostało z tego szczęćcia, jak seksoholizm nie byłby uznany za chorobę, nie wiedziałabyś co robi twój mąż, jak nie przeszedł by badania wariografem i nie wiedziałabyś o tym kiedy wróci ?
Spróbuj przez dwa tygodnie nie dzwonić do niego i on niech do ciebie nie dzwoni w czasie pracy, spróbuj nie pytać co robił,spróbuj wywalić tę aplikację sprawdzającą gdzie jest jego telefon. Spróbuj przez dwa tygodnie nic mu nie kazać, nic nie prosić nic nie tłumaczyć i potem powiedz czy jesteś szczęśliwa. Nie mnie, sobie. Przyjmuj tylko to co on ci da pozwól jemu o siebie zadbać, a ty dbaj o siebie i jemu dawaj tylko to co chcesz.
Nie napisałam tego złośliwie, choć wiem że właśnie tak odczytujesz moje słowa i czytam ze zrozumieniem i wiem że masz na wszystko wyjaśnienie,bo tak już mają współuzależnieni ,mają logiczne tłumaczenie dla swoich potrzeb,tylko jak im zabrac te tłumaczenia to zostaje samo współuzależnienie. Czasem trzeba poledz aby zacząć wygrywać. Itego ci życzę
  
JOLKA33
23.06.2014 10:54:40
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1871947
Od: 2014-6-22
w piatek przeszukałam teczkę męża. na wszelki wypadek. to długa historia- generalnie nie miałam podstaw. myslalam ze jestesmy jak z love story...para idealna.... a w teczce lista prostytutek z którymi sie spotykał. kartka a4 z wydrukowana tabelka. systematyczne podejscie do zagadnienia. szablon jak comiesieczna lista wydatkow... umarłam.
zawróciłam go z drogi do pracy i zaczelismy rozmawiac. a własciwie to wiecie jak jest- krzyk, płacz, naprzemian z ciężką ciszą...to trwało dwa lata. on przeprasza i milczy na zmiane. bez wdawania sie w szczegóły- w ciagu godziny umówił nas na spotkanie z terapeutką. nie mógł tego, mimo obietnic, zrobic od kiku lat, kiedy zauwazyłam że cos miedzy nami jest nie tak. dawniej kochanek 'nie do zdarcia'- teraz uprawiamy seks raz na kilka miesiecy i jest on...no cóz...niezbyt satysfakcjonujacy....pytania dlaczego, o co chodzi, czy cos jest ze mna nie tak, czy on sie gorzej czuje....zbywane milczeniem lub wykretem ze sie starzeje. prosiłam o pojscie na terapie rodzinna, czułam ze cos nie gra. ale zdrada???? przeciez jestesm kobieta jego zycia. swoje zycie obrócił do góry nogami zeby tylko ze mna byc. czekał na mnie siedem długich lat choc nie dawałam mu cienia nadziei ze bedziemy razem. ....nie chciałam jechac na to spotkanie ale uprosił mnie. i tu kolejny szok- szybka diagnoza, do potwierdzenia przez seksuologa- seksholizm. i kolejny szok, kolejna szybka diagnoza do ptwierdzenia przez psychiatre- aleksytymia.....jak dalej życ???? na tym forum tez głównie pytania, a mniej odpowiedzi. dlatego chce odswiezyc wątek. dziewczyny- pomózmy sobie nawzajem. która jest z wawy lub okolic?

Może warto abyś przypomniała sobie swoje słowa i odniosła to do dzisiejszej deklaracji

(tak jak na przykład ja - przez lata całe ani mi, ani nikomu z mojego otoczenia do głowy by nie przyszło ze mój mąż moze w ogole pomyslec o zdradzaniu mnie. taki chodzący ideał. jak sie dowiedziałam to przezyłam szok- absolutnie nic nie podejrzewałam wczesniej. nie było sygnałów które pomijałam czy usprawiedliwiałam. jedyne co mogło wzbudzic moja czujnosc to pózne powroty do domu- ale taka specyfika pracy i nie tylko on tak pracował, bo w reklamie to norma. poza tym żadnych śladów szminek czy zapachu perfum, plików erotycznych w komputerze, dziwnych telefonów czy smsów, na imprezach nawet nie patrzył na inne kobiety- nic po prostu. wiec trudno zebymbyła współuzalezniona bo nie mozna byc współuzaleznionym od czegos co nawet nie istnieje w twojej swiadomosci....).

Ito prawda ty nic nie podejrzewałaś ,ale nie dla tego że nie było sygnałów , tylko dla tego że ty ich nie odczytałaś.
  
kashya
23.06.2014 11:18:45
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1871979
Od: 2012-6-18
oczywiscie ze jednostronnosc jest w tym co proponuje ale nikomu nie mowie ze to jedyna droga i nie krytykuje innych podejsc. mąż sam zaproponował mi wariograf- to jego pomysl poniewaz zalezy mu zebym wiedziala ze od chwili złozenia obeitnicy dotrzymuje słowa. i to jeszcze konkretniej chodzilo o dopuszczenie sie zdrady (tu nie ma miejsca dywagacje- obowje ustalismy co rozumiemy pod słowem zdrada) a nie wpadek z pornografia czy masturbacja bo na to bylam gotowa. i co w tymz złego? jesli sie na cos z kims umawiasz, decydujac sie ze dasz mu szanse, to dlaczego nie mozna tego sprawdzic czy ten ktos sie wywiazał i na tej podstawie podjac decyzji czy chce sie dalej w to iść czy tez nie?
co złego w tym ze mi dobrze jak wiem kiedy on do domu wróci? to byloby nienormalne gdyby mi to bylo obojetne, nawet w 'normalnym' zwiazku, czyli takim bez uzaleznienia....co złego w tym ze dobrze mi ze wiem ze mowi prawde- to chyba kazdemu z tym dobrze, nie? nie miałam zamiaru wypytywac go o przeszlosc- pytania dotyczyly wylacznie czasu zdrowienia. skad wzielas pomysl ze ja go bede wypytywac o czas kiedy nie widzial prawdy i nie chcial jej widziec? za to jak najbardziej zamierzam sprawdzic czy naprawde wywiazal sie z obietnicy ktora dal mi w chwili gdy wspolnie podjelismy decyzje o pozostani razem. bo ja te decyzje podjelam pod konkretnymi warunkami- on nie musial ich uznac, ale skoro uznal to ja mam prawo wiedziec czy sie z tego wywiazał.
nie wydzwaniam do niego w czasie pracy ani on nie wydzwania do mnie. nie melduje mi sie ani nic takiego. i trwa to nie dwa tygodnie ale prawie dwa lata. niegdy nie korzytalam nadmiernie z mozliwosci kontrolowania - a jesli chodzi o scislosc to one tez ma taka mozliwosc. prawo dziala w dwie strony. ten kto nie ma nic do ukrycia nie boi sie odkrycia kart. . skąd ty wzielas informacje ze ja korzystam z tej kontroli? bo miec mozliwosc a korzytac z mozliwosci to chyba nie to samo?
stwierdzenie ze na wszsytko mam wyjasnienie bo tak maja wspoluzazleznieni...acha, czyli oznaka ze sie nie jest wspoluzaleznionym jest brak wyjasnien? albo ze sie zdrowieje to tez sie nie ma wyjasnien dlaczego sie robi tak a nie inaczej...? wiesz co... dla mnie ktos kto nie ma wyjasnienia na to co robi i dlaczego to robi to raczej dowod na to ze nie zastanawia sie nad swoimi dzialaniami i ich konsekwencjami, a to nie jest wzorzec według ktorego chciałabym zyc.bezmyślnosc mi zupełnie nie odpowiada. jasne ze sa dzialania impulsywne i dla nich brak wyjasnien, ale wybacz- ja staram sie myslec co robie.
gdyby seksoholizm nie byl choroba to nic nie musialoby mi zostawac bo po prostu z mężem bym nie zostala. i tyle. moze tobie pasuje bycie z facetem ktory zdradza bo ma podły charakter. mi taki ktos nie odpowiada. wiec to bezsensowne pytac co by mi zostało.
jak ktos mi wytknie bezposrednio konkretnie co? ze ma inne zdanie. no faktycznie.... jesli wejdziesz miedzy wrony musisz krakac jak i one? słyszałas o metodzie terapii skutecznej w 100%? słyszałas w ogole ze w przypadku ludzi cokolwiek jest zawsze i w 100%? nie ma tak. ma mi byc pzykro ze u mnie sprawdza sie co innego niz u ciebie, albo nawet niz u wiekszosci? no i dobrze ze ja jestesm mniejszoscia. nie przeszkadza mi to i mam odwage o tym mowic a nie kulic uszka i przytakiwac. dlaczego mam nie pytac co robil danego dnia? ludzie sie dziela tym co robili. i ja jemu opowiadam jak mi minal dzien. a ty widzisz w tym cos niezdrowego? o tym ze jestesm szczesliwa bo wiem jakie mechanizmy nim rzadzily nigdzie nie pisalam- natomiast dziwnym wydaje sie podejscie ze partner choruje a ty nie chcesz nic p tej chorobie wiedziec.... to dopiero dla mnie jest nienormalne.
kto ci powiedział ze ja prosze i tłumacze ? owszem- jak wraca z pracy i dzwonie i prosze 'kup marchewke' to faktycznie jest prosba. ale takie mam wrazenie ze to norma ze wracajac z pracy mozna wstapic do sklepu? bo nie rozumiem o jakich prosbach mowisz? chyba ze o wariografie- to juz wyjasnilam. nie ja go prosiłam, tylko on mi to dał. sam. z własnej inicjatywy oraz nieprzymuszonej woli. rozumiem ze nie kazdy mąż by tak zrobil. i co z tego? to ja mam tego nie wziąć bo inne tego nie dotają?
owszem , na poczatku naszej drogi tłumaczyłam wiele spraw- ale tłumaczyłam głównie to co ja czuje w zwiazku z sytuacja. on chciał tego słuchac a ja tez nie widziałam powodu dlaczego o tych uczuciach miałabym nie opowiadac? ustalilismy tez ze do konca grudnia (od czerwca gdy to sie wydało) bede go wspierała logistycznie- tzn. poszukam razem z nim informacji, literatury itp. oraz bedę mu pokazywała jakie obszary naszego wspolnego zycia sa z mojego punktu widzenia nie takie jak bym chciala. dotrsymalismy terminu i od tego czasu on sam zajmuje sie soba. wiec rada zeby on sie soba zajął jest spozniona półtora roku.
to tak jakby bolało cie ze ja sobie z tym radze inaczej i ze mi to wychodzi. koniecznie chcesz zebym jechała na tym samym wózku. i tego własnie nie rozumiem. mowisz ze nie bylo to złośliwe- moze i nie, ale napwno było pełne słów które obrażały wiec i ja zareagowałam mało sympatycznie. w tym co teraz z kolei napisałas jest tyle rzeczy ktore dopowiedziałąs sobie sama o tym jak wyglada moje zycie. nie przyszło ci do głowy ze ono moze naprawde wygladac dobrze? ze wcale nie ma w nim zafiksowania na kontrole? powtarzam: miec mozliwosc to nie to samo co z nij korzystac. a korzystac sporadycznie i w okreslonych okolicznosciach to nie to samo co korzytac stale i obsesyjnie. i dodatkowo- kontrolowac kogos wbrew jego woli to nie to samo co ustalic pewne zasady ktore akceptują oboje partnerzy.
jestesmy w 'nowym' jakościowo zwiazku ponad dwa lata. jest coraz lepiej i zmiany sa widoczne na kazdym kroku. każde z nas dąży do samorozwoju i kazde wkłada prace w to co jest między nami. jesli uwazasz ze to chore ze nadal jestesmy razem, ze jest nad ze soba dobrze i ze umiemy sie dogadac- to cóz, kazdemu zycze takiej choroby.
  
kashya
23.06.2014 11:24:17
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1871983
Od: 2012-6-18
wiesz co, pamietam te słowa. i niestety to prawda ze nie bylo sygnałów. nie wiesz tego bo nie znasz a ni mnie ani mojego męża. wie o tym całe nasze otoczenie. przyczyn niewydolnosci seksualne pana w srednim wieku moze byc conajmniej kilka. nikt normalny i zaangazowany w zwiazek nie zakłada ze to z powodu zdrad. zwróc uwage ze to dotyczyło kilku miesiecy. a jestesmy ze sobą wiele lat. wiec to nie jest tak ze latami były sygnały a ja udawałam ze nie widze.

i nie bardzo rozumiem w czym te słowa sprzed dwóch lat przecza temu co teraz pisze? bo to ze je zacytowałas to troche za mało. w czym konkretnie mam odniesc to co napisałam do obecnych deklaracji?
byłam zagubiona i brak mi wbyło wiedzy- dlatego diagnozy nie mogłam poddac zadnej weryfikacji. i co z tego? ja to sie ma do tego co teraz pisze? co tu czemu pzeczy?
  
JOLKA33
23.06.2014 11:28:52
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1871986
Od: 2014-6-22
Kashya nie bocz się na mnie, jeżeli cię uraziłam to wiedz, że nie to było moim celem. Pierwszy wpis przyznaję pisałam pod wpływem emocji, to tak jak bym cię wzięła za ramiona i potrząsnęła "ocknij się dziewczyno" .
Jesteś psychologiem i piszesz "musisz zdecydować czy wchodzisz w to uzależnienie", "zrobiłam test i nie jestem",jak byś nie wiedziała, że test nie jest równoznaczny z diagnozą, jest pomocny, ale nie ostateczny, jak byś nie wiedziała, że nie można samemu się diagnozować, jak byś nie wiedziała że współuzależnione mają cały system zaprzeczeń i wyparć dlatego tak długo nie widzą co jest grane, a nawet jak coś widzą, to nie pomyślą o zdradzie. A przecież u ciebie było jak na dłoni, "unika seksu jak już to jest byle jak" co innego może przyjść do głowy ? No zdrada, no załatwia swoje potrzeby gdzie indziej, to takie oczywiste. Ale nie dla ciebie (dla mnie zresztą też). To jeden znak że u ciebie nie zaczęło się jak się dowiedziałaś, ty okłamywałaś się znacznie wcześniej. Nie przez przypadek szukałaś w jego torbie, bo chciałaś skontrolować, nie przez przypadek "w ciagu godziny umówił nas na spotkanie z terapeutką. nie mógł tego, mimo obietnic, zrobic od kiku lat," nie nagle przeszłaś traumę tylko kilka lat uczyłaś się jak żyć w toksycznym związku " kiedy zauwazyłam że cos miedzy nami jest nie tak. dawniej kochanek 'nie do zdarcia'- teraz uprawiamy seks raz na kilka miesiecy i jest on...no cóz...niezbyt satysfakcjonujacy... Nie przez przypadek były ".pytania dlaczego, o co chodzi, czy cos jest ze mna nie tak, czy on sie gorzej czuje....zbywane milczeniem lub wykretem ze sie starzeje. nie przez przypadek to u siebie szukałaś winy . To nie przez przypadek "prosiłam o pojscie na terapie rodzinna, czułam ze cos nie gra." i na tym się kończyło , nadal żyłaś w związku w którym coś nie gra,i jeszcze teraz mówisz był idealny. " ale zdrada???? przeciez jestesm kobieta jego zycia. swoje zycie obrócił do góry nogami zeby tylko ze mna byc. czekał na mnie siedem długich lat choc nie dawałam mu cienia nadziei ze bedziemy razem. ...." Ale zdrowa osoba nieuwikłana we wspóluzależnienie zobaczyła by to bo miała dowody jak na dłoni. ...jak dalej życ???? No możesz nadal tak jak dotychczas , możesz mówić że nie było sygnałów, że lubiałaś swoje życie, że nie można być współuzależnionym jak się nie wie , można kontrolować w 7 obszarach na 11 i tłumaczyć to ppotrzebą nie związaną ze współuzależnieniem, można wszystko Kashya, bo to twoje życie, nie moje. Ale wydaje mi się że warta jesteś więcej, choć to na pewno nie jest łatwe zawalczyć o prawdziwą siebie i niestety bardzo bolesne.. Ale ze to potem !!!!!!
  
minimalizm
23.06.2014 11:56:49
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 39 #1872010
Od: 2012-9-1
Dla mnie tez największym problemem było to, że nie widziałam sygnałów, nie chciałam ich widzieć, a nie to, że ich nie było (idealne małżeństwo, kobieta marzen, o którą wie walczy i zabiega - i co z tego? choroba, nałóg, nie wybiera, tylko jest).
Jezeli akceptuję seksoholizm czy inne uzależnienia jako chorobę, to akceptuję, że ja tez jako partner i uczestnik choroby jestem chora. Choroba nie jest decyzją. Ale zdrowienie już jest decyzją.
Jakby teraz mój mąż mi zaproponował, że chce sie zbadać na sprzęcie XY czy mam mu założyć obrożę czy mam przeczytac jego pamiętnik z lat... czy cokolwiek innego, to juz wiem, że jego choroba zatoczyła krąg i wraca do mnie formie kolejnej bardzo pokrętnej manipulacji.
Ja chcę rozmawiać o zdrowieniu, a nie o kolejnych przejawach choroby, ja chcę widzieć ludzi w zdrowieniu, a nie zatapiać sie po raz kolejny w chorobie.
I co? Czy jak bede wiedziała, ze kłamie, to będzie mniej czy bardziej chory? czy uchronię go przed chorobą? czy siebie uchronię przed chorobą?
  
JOLKA33
23.06.2014 12:12:05
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1872028
Od: 2014-6-22
    kashya pisze:

    oczywiscie ze jednostronnosc jest w tym co proponuje ale nikomu nie mowie ze to jedyna droga i nie krytykuje innych podejsc. mąż sam zaproponował mi wariograf- to jego pomysl poniewaz zalezy mu zebym wiedziala ze od chwili złozenia obeitnicy dotrzymuje słowa. i to jeszcze konkretniej chodzilo o dopuszczenie sie zdrady (tu nie ma miejsca dywagacje- obowje ustalismy co rozumiemy pod słowem zdrada) a nie wpadek z pornografia czy masturbacja bo na to bylam gotowa. i co w tymz złego? jesli sie na cos z kims umawiasz, decydujac sie ze dasz mu szanse, to dlaczego nie mozna tego sprawdzic czy ten ktos sie wywiazał i na tej podstawie podjac decyzji czy chce sie dalej w to iść czy tez nie?

Nie ma nic złego w umowach dwóch osób.
Kashya dla mnie taka umowa nie ma prawa bytu , bo to nic innego tylko zgoda na trwanie w nałogu, pod warunkiem że będzie go kontrolował. Tak jak alkoholik pił by tylko piwo. Nie ma trzeźwości na pół gwizdka. Ale to twój wybór.
Minimalizm bardzo fajnie to napisałaś, choroba zatacza krąg. A ja dodam, że bardzo to pasuje do tego co ja chciałam napisać"seksoholik prosi zajmuj się mną pochwal, doceń zauważ jaki ja jestem wspaniały, potrzebuję tego zainteresowania, potrzebuję abyś zajmowała się tylko mną".
Tak jak napisałam Kashya, nie ma nic złego w umowach, ja też jakieś zawieram,ale to co ty opisujesz i pytasz co w tym złego to większość objawów współuzależnienia. Bo nic w nich złego, tylko wszystko się kręci wokół seksoholika, a ja tak nie chcę .
  
kashya
23.06.2014 12:14:00
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1872030
Od: 2012-6-18


Ilość edycji wpisu: 1
kurcze...własnie się boczę, bo w tym co pisze jest tylko fragment mojego zycia a sądy są wydawane jakby ono było opisane ze szczegółami.
to nieprawda ze zdrada powinna przyjsc do głowy, bo problem w seksie był natury raczej fozjologicznej niz jakosciowej. tyleko nie wdawałam sie w szeczgół y bo nie widziaąm (i nie widze ) takiej potrzeby. zdrada nie przychodzi do głowy ludziom zyjącym w długotrwałych zwiazkach bo wtedy te zwiazki po prostu nie miałyby racji bytu jesli kazde potkniecie byłoby juz podejrzeniem o załatwianie potrzeb gdzie indziej. tym bardziej ze w jego rodzinie całkiem ostatnio przed tym co u nas wybuchło brat matki umarł na raka prostaty. a moj m. nie jest juz najmłodszy (choc nie mowie ze jest zgrzybiałym starcem), wiec przestan- to nie jest tak ze zdrada POWINNA przyjsc mi do głowy.
jesli chodzi o terapie to nie miała byc terapia tego co miedzy nami tylko terapia rodzinna ze zwgledu na moja córke (której nota bene problemy emocjonalne w zeszłym roku okazały sie miec podłoze endokrynologiczne). i o to miałam do niego żal. ale tez to nie jest jego córka tylko moja z pierwszego małzenstwa i byc jej drugim ojcem naprawde nie jest łatwe miłe i przyjemnie wiec i ten fakt ze nie pałał chćecia to terapii rodzinnej nie jest jednoznacznie wskazujacy na fakt ze mnie zdradzał. nie dajmy sie zwariowac.
szukałam u siebie winy w sensie takim ze ostatnie dwa lata przed traumą bardzo przytyłam (tez endokrynologincze) i nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie jednak tusza jest mało atrakcyjna, i bycie grubaskiem nie jest fajne ani seksowne, a ja nie udaje ze miłość i pożądanie są ślepe na takie rzeczy, wiec to chyba jasne ze sie nad tym zastanawiałam. czułam ze cos nie gra z tych własnie roznych powodów, które zupłnie nie musza wskazywac na zdrade. na przykład moga wkazywac na to ze mojemu m. bardzo ciąży fakt ze jego mama nie jest osobą ciepła i kochana a chciałby zeby tak było. na przykład mógł mu ciążyc fakt ze bycie drugim ojcem mojego dziecka wychodzi mu gorzej niz przypuszczal. i tysiac innych rzeczy. czy fakt ze nasza milosc do siebie była 'idealna' (to oczywiscie uproszczenie, zebys nie czepiała sie potem tego słowa oczko znaczy ze miedzy nim a moja dorastajaca córka tez musi byc idealnie? nie nie znaczy. ze miedzy nim a jego matka, albo miedzy mna a jego matka kusi byc idealnie? nie nie znaczy. i ludzie w takich układach zyją. wcale nie jest tak ze abosolutnie wszsytko gra. wiele rzeczy moze nie grac i nie oznacza to ani zdrady ani tego ze zwiazek jest do bani. mozesz myslec ze sie bronie- nie jest tak. rachunek sumienia zrobilam naprawde solidnie. i nie napisalam nigdzie ze nie bylam na diagnozie wspoluzaleznienia. to tez dopowidzialas. chodzilam na spotkania do potradni uzaleznien. nie wiem skad wizielas info ze sama diagnoze postawilam. zrobilam test- to w skrocie. duzo tu skrótów bo czasu mi brak wiec pisze tylko jak mam akurat jakas konkretna informacje, albo tak jak teraz gdy ktos po raz kolejny przekonuje mnie ze ja musze miec tak bo inni tak maja. zwróc uwage ze je nigdzie nie przecze temu (chyba ze jakies niezręczne sformułowanie da sie na sile tak zinterpretowac) co piszesz ty i inne osoby o wspouzalenieniu i leczeniu i inych rzecach. ja tylko pisze ze nie wszsycy- w tym ja- musza miec tak samo.
nie opisuje tu krok po kroku swich kolejnych dni. znasz malenki wycinek mojego zyia i moich działan bo to nie jest miejsce na dokłądne sprawozdania bo nie mam czasu nawet na to. teraz juz tak duzo napisałam, ale to dlatego ze w drugim twoim poscie rzeczywiscie znalazłam dobra wole i uzanłam ze zasługujesz na wyjasnienie, choc ten pierwszy był taki, ze nawet by mi sie nie chciało opisac jakbys dalej pisała w tym tonie.
piszesz ze mnie jest mało. skąd wiesz? z tych kilku postów które sa przeciez skierowane na konkretny jeden aspekt mojego zycia, a o całym jego spektrum nie pisze bo to po prostu po pierwsze za duzo, po drugie off topic. duzo w tym co napisałas jest oceniania, czy robie dobrze czy zle, a moim zdaniem to ocenianie jest nieuprawnione bo nie dysponujesz wystarczajaca iloscia danych. mozesz powiedzie: słuchaj, ja miałam tak, tak i tak, i poradziłam sobie tak, tak i tak. i ja własnie w ten sposob pisze o swoich doswiadczeniach. jak za kolejne dwa lata okaze sie ze sie myliłam to tez to napisze. na razie to co robie sprawdza sie niezle praktyce i naprawde jest mi z tym dobrze.
  
kashya
23.06.2014 12:18:41
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1872033
Od: 2012-6-18
skąd pomysł na trzezwosc na pol gwizdka? ja pisałam tylko ze byłam gotowa na to ze moga byc wpadki. nie ze dałam mu przyzwolenie na jedno a na drugie nie. w ogole nie mowilam mu tegoze to moze a tego nie moze,. ja po prostu wiedzialam ( z wynikow badan...tak...tak...) ze tak sie zdarza kiedy ludzie wychodza z nałogu. znow przekrecasz to co pisze. nic nie pisałam o trzezwosci na pol gwizdka. i tego najbardziej tu nie lubie. dopisywanie znaczenia i ciagu dalszego.
  
kashya
23.06.2014 12:22:14
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1872035
Od: 2012-6-18


Ilość edycji wpisu: 1
wiesz co, przepraszamc cie, ale ta rozmowa jednak nie zmierza w zadnym sensownym kierunku. dlaczego nie mozesz po prostu zostawic mnie z moim punktem widzenia? dac mi prawo do tego zebym uwazała inaczej? to ty mnie teraz diagnozujesz mimo ze tak mało o mnie wiesz.... naprawde masz do tego prawo? jednak nie bede wiecej odpisywała. na koniec: doceniam twoje dobre intencje. naprawde. nie żywię żalu. pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje szczescie małżenskie. bo rozumiem ze skoro sie wypowiadasz na temat moj i mojego malzenstwa to sama jestes w szczesliwym i zdrowym zwiazku, jako ze stosowałas sie do zasad ktore z dobrego serca starasz sie mi przekazac? to samo dotyczy minimalizmu- mam nadzieje ze jej tez sie ułożyło, bo wydawało sie ze wie co i jak powinna robic. mam nadzieje ze osoby ktore beda szukac informacji beda mialy pelen przekrój i wybiora dla siebie jakies rozwiazania.
  
Electra20.04.2024 03:50:30
poziom 5

oczka
  
JOLKA33
23.06.2014 12:46:47
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1872056
Od: 2014-6-22
Kashya nie wiem, ale być może pojechałam za daleko, ale wiesz u mnie ta potrzeba kontroli wesoły I być może te szarpanie i te "ocknij się dziewczyno" z tond się wzięło, i tak jak piszesz nie wiem całej reszty o tobie i nie powinnam cię oceniać za co przepraszam. Tak już mam, że chciałabym wszystkim pomóc, ale nie każdy chce tej pomocy, bo ma swoje życie i ma do tego prawo. Ale nie byłabym sobą jak bym jeszcze raz nie spróbowała. Napiszę w takim razie o sobie parę prawd.
Nie są dla mnie ważne powody dlaczego nie widziałam tego co się dzieje, bo to nie trwało tydzień . Moje wytłumaczenia były mi potrzebne, aby sobie wytłumaczyć że ja nie głupia idiotka i do tego ślepa byłam.Dziś wiem że ani głupia, ani ślepa, tylko uwikłana w pajęczynę uczuć, potrzeb, wyobrażeń, chęci , zgody i jej braku byłam. I NIE MUSZĘ JUŻ MIEĆ WYTŁUMACZENIA.
Wiem że bardzo silna potrzeba wiedzy na temat uczuć, myśli , zdrowienia i jego postepów ,tego co robi mój mąż
wynika z mojej niepewności i nie jest mi potrzebna, aby być szczęśliwą.Wiem, że do puki będę czerpała z tego spokój , nigdy tego spokoju nie osiągnę.
Wiem że do puki będę w jakikolwiek sposób kontrolować mojego męża, jak będę miała tylko taką możliwość, nigdy się nie dowiem jak on będzie żył bez niej, nie dowiem się czy potrafi żyć uczciwie jak nie będzie miał świadomości że mogę sprawdzić.
Wiedza na temat jego choroby jest mi potrzebna w takim zakresie który wkracza na mój teren, jego zdrowienie jest jego sprawą, ja mam tylko ocennić czy ja chcę z nim takim żyć.

Jak mi coś przyjdzie do głowy to potem dopiszę. teraz musze kończyć.
  
minimalizm
23.06.2014 12:51:29
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 39 #1872061
Od: 2012-9-1


Ilość edycji wpisu: 1
Ja na razie nie pisze, ze mi sie ułożyło czy układa, bo juz miałam różne okresy, teraz - po ostatnim bardzo dramatycznym, gdzie postanowiłam sie odseparować w braku nadziei na poprawę - jest zdecydowanie lepszy, bo psychicznie to zrobiłam i postawiłam bardzo jasne granice wazne dla mojego i dzieci dobrostanu. Nie odeszłam formalnie od meza, ale jestem bardzo sama dla siebie i swojego zdrowienia; jego nawroty juz mnie nie ruszą.
Nie mam jednak nadziei - ani złudnych ani realnych, po prostu patrzę na fakty i doceniam chwile spokoju w sobie.
Nie interesuje mnie czy mówił prawdę czy mówi prawdę, nie interesują mnie słowa, interesują mnie fakty, działania i ich efekty.
Nie interesuje mnie trwanie małżeństwa, uzyskałam wolnośc wyboru - jezeli wybiorę, że odchodzę, to mogę to zrobic i nie uzależniam tego od niego.
O właśnie - tego określenia mi brakowała: nie głucha, nie ślepa, tylko UWIKŁANA w pajęczynę. !!!!
  
katrzynaz
23.06.2014 15:53:54
Grupa: Użytkownik

Posty: 23 #1872176
Od: 2014-3-25
Uuuuaaaa...chyba troche za ostro! Nie krytykuj innych. Kazdy radzi sobie jak moze. Mi i jak czytalam nie tylko pomaga czytanie. Dopiero po czytaniu. Zaczynam odbierac zdrade mojego M jako "zmiane spodobu podawania" jak w narkotykach a nie jako cos wymierzonego we mnie. Dopiero teraz widze zmiany w moim M ktorych bez litetatury bym nie zobaczyla. A to mi daje wiare ze jednak chce probowac ( ja wiem od 5 mc i 2
5 mc temu urodzilam dziecko a to ze chce próbować wiem tydzień. Mi wariograf sie podoba i chce tez skozystac. Meczy mnie jedna rzecz i chce wiedzieć...a do sprawdzania tez mamy prawo i tyle!
  
Admin
23.06.2014 16:13:34
poziom 6



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Admin

Posty: 1590 #1872187
Od: 2009-6-1
Ja tak się tylko na chwilę wtrącę....
Proszę nie pozabijajcie mi się tu ;-)

_________________
A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
  
kashya
23.06.2014 21:45:31
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 94 #1872422
Od: 2012-6-18
jolka- wole takie podejście jak w twoim ostatnim poscie. i naprawdę doceniam intencje twoje. i naprawdę jak u mnie się posypie to dam znac.

ja nie musze trwac w malzenstwie ale chce bo kocham meza i wiem ze on kocha mnie. jest dobrze i stale jest tendencja wzrostowa. tego i wam dziewczyny zycze , niezależnie od wybranych metod.

minimalizm- dobrze ze się odezwalas wesoły zastanawiałam się jak sobie radzisz wesoły

katrzynaz- o wariografie (poligrafie ) jest w tej książce 'małżeńskie problemy spod łóżka'- jakbys chciała poczytać.

admin- żyjemy oczko
  
katrzynaz
29.06.2014 13:36:13
Grupa: Użytkownik

Posty: 23 #1876755
Od: 2014-3-25
Rozmawialismy o wariografie. ja mialam.wrazenie ze zobaczylam strach w jego oczach taki paniczny. Ale rano bo rozmawialismy wieczorem powiedzial ze ok ze pójdzie. Wiec może mowi prawfe. Tylko ze ja zaczelam sie zastanawiać czy ta wiedza(bo glownie chce zapyra czy zdradził mnie z jedną czy jak mowila jego kochanka z 4 przed nia) jest mi potrzebna. Moze oznaczac tylko tyle ze przrkresli mi cale nasze 12 lat. Bo dla mnie ten ostatni rok jest do przekreslenia kiedy się z nią spotykal. Dzwonilam juz do tej firmy co mi podalas i jesli to jest na uzytek prywatny nie do sadu to kosz w waw 800 zl. Zaliczka 200 zl.
  
katrzynaz
29.06.2014 13:41:22
Grupa: Użytkownik

Posty: 23 #1876756
Od: 2014-3-25
I wiem ze podniesie sie larum ze chce go zbadac ze to jest wspouzaleznienie itp. Ale ja inaczej nie umiem i radze sobie w ten sposob. Moze za rok obudze sie i pomysle ile czasu straciłam na takie "radze sobie" ale bede uczyla sie na swoich bledach.
Wracaja jeszcze do tego czy ktos wiedzial czy nie czy nie zaprzeczal sygmalom😞 to czy w kazdej normalnej rodzinie kazdy sygnal to podejrzenie zdrady?
  
minimalizm
29.06.2014 14:00:45
poziom 1

Grupa: Użytkownik

Posty: 39 #1876767
Od: 2012-9-1
Dla mnie w tej chwili - prawda nie oznacza, ze jestem mniej chora.
Ale kiedys - tez chciałam wymusić prawdę. Miałam nadzieję, że prawda mnie uzdrowi.
Mogę byc zdrowsza nawet, gdy on kłamie, bo mam wolnośc i wybór. Jak byłam wczepiona w niego - to jego kłamstwo czy prawda miały dla mnie znaczenie podstawowe, określały sens mnie i nas.
  
JOLKA33
30.06.2014 00:31:05
Grupa: Użytkownik

Posty: 7 #1877177
Od: 2014-6-22
Katarzyno rozumiem cię doskonale, ja też domagałam się tej prawdy i wiem, że pewnie nie odpuścisz. Ja już wiem ile trzeba zapłacić za tę prawdę, wiem o ile bardziej boli, ale tak jak piszesz każdy uczy się na swoich błędach. I Ty również masz takie prawo.
Oczywiście,że nie każdy sygnał, powiem nawet, że nie o sygnały chodzi, bo wystarczy, być chorobliwie zazdrosnym, aby wszystko wydawało się sygnałem. Chodzi o to że działo/dzieje się coś z czym Ty się nie chcesz zgodzić, że coś cię rani, nie podoba się i wcale nie uważasz, że jest to norma i "wszyscy" tak robią, a Ty nie reagujesz, nie sprzeciwiasz się. To są sygnały o których mówię Ja.
Nie ta wiedza nie przekreśli waszego wspólnego życia, bo to się już stało, cokolwiek to było. To czy On zdradzał cię wielokrotnie czy raz w seksoholizmie tak naprawdę nie ma znaczenia dla ciebie, mimo że czujesz inaczej, ale powiedz co to zmieni? co ci da? co zyskasz? no i najważniejsze co możesz stracić.
  
Electra20.04.2024 03:50:30
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 10 / 13>>>    strony: 123456789[10]111213

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » INNE CHOROBY » MÓJ MĄŻ SEKSOHOLIK

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Marzycielska Poczta. darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków